[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rory przyglądał się jej uważnie ze zmartwioną twarzą.- Bardzo mi przykro - powiedział i podszedł, by ją uścisnąć.- Naprawdę miprzykro!Pod powiekami zapiekły ją łzy, ale była zbyt dumna, by się rozpłakać.Przytuliłabrata mocno.Czuła się oszukana.- Będziemy mieli wspaniałe święta - powiedziała po dłuższej chwili, ukradkiemocierając oczy.- Masz ochotę upiec ciasteczka?- A jeśli ja upiekę, to czy ty je zjesz? odparował.Musiała się roześmiać.Zawsze znakomicie się dogadywali, nawet gdy Rory byłjeszcze małym dzieckiem.- W takim razie już wiadomo, kto będzie piekł.Jeśli Cash przyjdzie, gdy ja będęw kuchni, to pozabawiaj go trochę.Rory zerknął na nią z ukosa.- Dobra, nie ma problemu.Zaraz poszukam cylindra i piłeczek dożonglowania.Rzuciła w niego ścierką do naczyń, ale gdy wyszedł z kuchni, spochmurniała.Nie miała pojęcia, czy Cash w ogóle się pojawi.Poprzedni wieczór okazał siękatastrofą i to wyłącznie z jej winy.Gdyby go do niczego nie zmuszała, nadalpozostaliby przyjaciółmi i może wtedy, z czasem, pojawiłyby się jakieś szanse na stałyzwiązek.Tymczasem ona zamieniła wszystkie swe marzenia o szczęściu najednonocną przygodę.Gdyby tylko mogła cofnąć czas.Ale jedyna dostępna droga wiodła wprzyszłość.Jednak przyszedł.Stół był już zastawiony do kolacji, a Tippy ze zdenerwowaniaobgryzła wszystkie paznokcie.Na dzwięk dzwonka serce podskoczyło jej w piersi.Rory pobiegł otworzyć drzwi.Tippy miała na sobie proste szmaragdowe spodnie i bluzkę z białego jedwabiu.Włosy związała szmaragdową apaszką.Strój był odświętny, lecz swobodny.Niespodziewała się, by Cash przyszedł elegancko ubrany, i miała rację.Znów był naczarno: czarne spodnie, czarna koszulka i skórzana kurtka.Popatrzył na niąniewidzącym wzrokiem, a Rory'emu rzucił wymuszony uśmiech.- Ten stół robi wrażenie - powiedział.- To nic nadzwyczajnego, normalna kolacja.Siadajcie.Rory, zmów modlitwę.Rory zmówił modlitwę, zerkając niepewnie raz na jedno, raz na drugie.W porównaniu z poprzednimi posiłkami, które jedli wspólnie, ten przebiegał wniemal zupełnej ciszy.Tippy miała okropne wyrzuty sumienia, że zrujnowała świętacałej trójce, a przede wszystkim bratu.- Proponowałem Tippy, że zrobię biszkopty - powiedział w końcu Rory - ale onastwierdziła, że woli, żeby były jadalne.- Taki z ciebie kiepski kucharz? - zaśmiał się Cash.- Umiem zrobić dużo rzeczy, ale z ciastem kiepsko mi idzie.- Mnie też - pocieszył go Cash.- Kiedyś potrafiłem zrobić jadalne biszkopty, aleteraz po prostu kupuję je w puszkach i podgrzewam.- Tippy robi ciasto sama.- Masz utalentowaną siostrę - stwierdził Cash, nie patrząc na nią.I całe szczęście, pomyślała, bo czuła, że czerwieni się jak burak.Czym prędzejzerwała się z miejsca i pobiegła do kuchni po ciasto z wiśniami, które udekorowałalodami waniliowymi.Cash zauważył, że ręce jej drżą, i w duchu przeklinał samego siebie za to, żepoprzedniego wieczoru stracił głowę.Tippy obwiniała się za wszystko, a przecież to onbył za siebie odpowiedzialny.Z lodowatym uśmiechem podała im miseczki z deserem.- To mrożone ciasto, ja tylko je upiekłam.Nie miałam czasu robić wszystkiegood początku, ale jest całkiem niezłe.- Wszystko było bardzo dobre, Tippy - powiedział Cash przepraszającymtonem.- Cieszę się, że ci smakowało - odrzekła, omijając go wzrokiem.Poczuł się jak ostatni łajdak.Już teraz czuła się winna, a wiedział, że po jegowyjezdzie będzie jeszcze gorzej: Tippy przekona siebie, że nie jest w niczym lepsza odzwykłej dziwki, i już nigdy nie zechce z nim rozmawiać.Potrząsnął głową, zdziwiony, że poznał ją tak dobrze nie wiadomo kiedy.Oskarżał ją o czytanie w myślach, ale on również potrafił przeniknąć jej odczucia.Tobyło dziwne: miał wrażenie, jakby byli ze sobą połączeni.- To ciasto jest bardzo dobre, Tippy - oświadczył Rory.- Chcesz, żebym po-zmywał?- Nie musisz - odpowiedziała natychmiast.- Niech Rory pozmywa.Chciałbym z tobą porozmawiać - rzekł Cash stanowczo,wstając z miejsca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]