[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To są pigmeje.Oni też są karłami.Właściciel Cathay" wiedział, że Carvalho zamówi smażony ryż, małże i cielęcinę w sosie curry,zakrapianą zimnym szampanem.Detektyw jadł tutaj ostatnim razem jeszcze przed procesamichińskimi, mieli więc sporo tematów do rozmowy.- Wdowa płacze, ale ona też nie docenia dzieła olbrzyma.Na deser restaurator zarezerwowałostatnią i w pewnym sensie uniwersalną refleksję:- Co by się stało z Chinami, gdyby nie On?Zaakcentował wielką literę w zaimku i Carvalho przyjął do wiadomości, że być albo nie być Historiizależało od istnienia Mao Tse-tunga.- Któregoś dnia przyślę Biscutera, żeby się czegoś od pana nauczył.- Moja żona z przyjemnością nauczy pana Biscutera, jak przyrządzać chińskie potrawy.Był już unas dwa razy.- Tak, ale mówił mi, że nie czuje się jeszcze pewnie w kuchni ampurdańskiej18, a właśnie tej sięuczy.W rzeczywistości miesza różne potrawy.Jest eklektykiem, jak Japończycy.Chcę go wysłać doParyża, żeby nauczył się robić zupy.- Zupa to magiczne danie.Może być wszystkim albo niczym.- Od czego to zależy?- Od tego, czy składniki gotują się zgodnie z naturą zupy, czy też wbrew niej.- Pewno pan to znalazł w księdze Tao?18Region w prowincji Gerona w Katalonii (przyp.tłum.).- 22 -- Jestem konfucjanistą, a nie taoislą.Mało brakowało, a Carvalho spózniłby się na spotkanie z Peponem Dalmasesem.Muzyk spoglądałwłaśnie na zegarek, siedząc w barze obok innych ofiar tradycyjnego menu: sałatka katalońska ibutifarra z fasolą.- Powiem od razu, żeby oszczędzić pański czas, że nie mam zamiaru skorzystać z pana usług.Niemówiłem tego wcześniej, bo dzisiaj mam kocioł w pracy, wie pan? Ale potem w spokoju zjadłemkanapkę i pomyślałem, że właściwie ta sprawa w ogóle mnie nie obchodzi.Wyszedłem od Celii razemz resztą gości, poszliśmy do baru, ona została z Martą Miguel, której prawie nie znałem, zdaje się, żespotkałem ją kiedyś na imprezie na Costa Brava.Dobra.Niedługo potem dołączyła do nas MartaMiguel, mówiąc, że Celia jest w bardzo złym humorze, i tyle.Czyli że ostatnią osobą, która ją widziała,była Marta Miguel, zrobili już z tego niezłą aferę, ale nic z tego nie wynika, bo niech pan zauważy,powiem panu zupełnie szczerze: co myśmy wiedzieli o Celii? %7łe była żoną architekta, i koniec, albo żemiała ten sklep z antykami wspólnie z Donato, i że Donato jest lesbijką do szpiku kości, wszystko.Alenie miałem najmniejszego pojęcia, co Celia robi w wolnym czasie.To fakt, że latem umówiłem się znią kilka razy, była interesująca, elegancka i zdystansowana, rzeczywiście, przyznaję, że mnieintrygowała od pierwszej chwili, kiedy ją zobaczyłem w Fanals, nad morzem, w towarzystwie, w którymten, kto wcześniej nie był pedałem, szybko nim się stawał, bo wystarczy, że pracujesz w środowisku,powiedzmy, artystycznym, żeby wlepiali w ciebie gały i musisz zakrywać ręką tyłek, żeby ci znienackanie wsadzili.Więc ta Celia należała do towarzystwa, jak inne kobiety, prawie wszystkie byłyrozwiedzione albo żyły na kocią łapę i służyły pedałom za alibi.Ludzie widzieli ich z tymi babkami iniczego nie podejrzewali.Kto zresztą wie, jak to było.Na letnich imprezach mówi się dużo głupstw.Pózniej, w zimie, można odnowić znajomość, i na to właśnie liczyłem, miałem pewne plany, jasnasprawa.Zaprosiła mnie na przyjęcie, po którym zdarzyła się tragedia, i poszedłem, robiłem sobienadzieje, bo była z niej niezła sztuka i miała klasę, a mnie się podobają apetyczne i szykowne babki,takie, żeby miały czym oddychać i na czym usiąść, i żeby można było je gdzieś zabrać.A Celia byłamodelowa, wystarczyło tylko chcieć.Jestem członkiem towarzystwa Pro Musica i miałem zamiar jązaprosić, bo z nią warto się pokazać, co ja mówię: warto było się pokazać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]