[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nocny deszcz spłukał z chodników oraz jezdni brud i pył.Za kilkaminut zobaczy Stephena.Jej humor zdecydowanie się poprawił; ulica zdawała się tętnićoptymizmem jak w filmie Franka Capry.Luigi, właściciel baru naprzeciwko, pchał wózek zkartonami soków owocowych.W sklepie z okultystycznymi książkami mieszczącym się narogu kobieta polerowała mosiężną tablicę.Na chodniku przed Beveridge i Bunyan stałazaparkowana furgonetka firmy ogrodniczej.Na jej boku widniał napis Fox Gardening, a jakaśkobieta wyładowywała z niej rośliny.Firma Beveridge i Bunyan zajmowała dwa sąsiadujące ze sobą budynki, wewnątrzpołączone przejściem.Gabinet Prudence z oknem wychodzącym na ulicę znajdował się naparterze.Jej sekretarka Trish parzyła właśnie kawę.Trish była zadufaną w sobie dziewczynąo niezbyt skomplikowanej osobowości.Mieszkała ze ślamazarnym chłopakiem Donem,którego utrzymywała.Prudence podejrzewała, że Don jest gejem. I co, namówiłaś go na skoki na bungie? Trish pokręciła głową. Straszny z niego mięczak.A ty miałaś udany weekend? Byłam u siostry.Tej, która mieszka na wsi. Prudence podejrzewała, zresztą słusznie,że według Trish żyje jak stara panna. Przyjechała moja młodsza siostra z Nigerii. Chcesz ciasteczko? Trish podsunęła jej herbatnika.Sama włożyła drugiego do ust iotworzyła terminarz. Zebranie o dziesiątej, o dwunastej lunch z Elspeth Wilmslow. Byłato autorka pisząca książkę o technikach malarskich.Według Prudence napisano ich już ażnadto. Mam zamówić stolik w Piero s? Nie, w Groucho.Ona przyjeżdża aż z Huddersfield.Na pewno się ucieszy, jakwpadniemy na kogoś znanego.Prudence popatrzyła na zalegający jej biurko stos manuskryptów.Była w połowieredagowania de facto pisania od nowa książki o przepisach na dania z makaronu.Pracowała też nad książką w stylu Ginąca Anglia, napisaną przez felietonistę z Guardiana ,która mogłaby się niezle sprzedać, gdyby jej wydanie zbiegło się ze zwycięstwemlaburzystów w najbliższych wyborach.Choć z drugiej strony, wcale nie musiałoby się takstać.Czasami miała wrażenie, że każda książka na świecie została już napisana z milion razy,a kolejne wydanie było tylko zwykłym wznowieniem, tyle że pod innym tytułem.Zbytnio jejto jednak nie interesowało, przynajmniej nie w ten poniedziałkowy poranek, kiedy oczekiwałastuknięcia do drzwi.Rozległo się stuknięcie.Obróciła się i ujrzała Stephena.Miał na sobie swoją zielonąsztruksową marynarkę.Prudence poczuła ucisk w dołku. Dzień dobry, dziewczyny.Czy Bill pokazał ci już projekty kart autorskich? Jeszcze nie. Patrzyła na ubranie Stephena.Tak bardzo chciała kupić mu coś nowego, anie mogła sprawić mu nawet pary skarpetek. Chce się z nami widzieć o czwartej.Zwróciła się do sekretarki. Trish, kochanie, czy mogłabyś mi to skserować? Dlaczegopowiedziała do niej kochanie ? Ponieważ Trish była w tej chwili częścią jej szczęścia.Trish wyszła, nie podejrzewając niczego, ale też nie należała do osób szczególnieciekawskich. Przepraszam powiedział Stephen. To ja przepraszam.Zamknął drzwi.Zbliżyli się do siebie i zderzyli, jednocześnie zahaczając o brzeg biurka.Po dwóch dniach niewidzenia zawsze czuli się w swojej obecności niezręcznie, zwłaszcza wzalanym dziennym światłem biurze.Weekendowa przerwa na powrót sprowadziła ich dopoziomu zwykłej znajomości, oddaliła ją od niego.Zazwyczaj dopiero we wtorek wracała ichzażyłość.Prudence nieśmiało otarła swój policzek o jego.Pachniał wodą po goleniu, którąmusiał dostać od żony.Miała wrażenie, że w poniedziałkowe ranki pachniał nią mocniej niżzwykle. Nie odważyłem się wyjść z domu na wypadek, gdybyś zadzwoniła wyszeptał.Siedziałem kołkiem przez całą godzinę.A potem oni wrócili, cali śmierdzący chlorem.Odsunął się i dotknął jej włosów. Ukochana moja, tak bardzo cię pragnąłem. Naprawdę? Jeszcze nie zapaliła, chciała, by poczuł jej świeży oddech. Czy mam ci powiedzieć, czego najbardziej?Zamarła.W oknie pojawiła się jakaś postać.To była ta ogrodniczka z furgonetki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]