[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie sądzę, żebym kiedyś mógł mieć ciebie dość,Beth.- Czuję to samo - mówię, a oddech mi się pogłębia wraz znarastającym pożądaniem wzbudzanym jego pocałunkami.Jestem ciebie spragniona, twojego wspaniałego ciała i.- Wślizgujędłoń w rozporek jego bokserek i dotykam twardego penisa.- Itego.- Wierci się pod moim dotykiem, odpowiadając nazapowiedz pieszczoty.Gładzę go i widzę żądzę rozpalającą się woczach Dominica.- Beth, chcesz się dzisiaj zabawić? - pyta gardłowo.- A ty?- Gdy widzę cię taką, twoje piękne, spragnione ciało, czujępotrzebę, żeby cię zabrać do tych miejsc, gdzie kontroluję twojąprzyjemność.- Czy to ci daje radość? pytam.Jedną dłoń owijam wokółnabrzmiałego penisa, kciukiem pocierając główkę, a drugąprzesuwam po jego klatce piersiowej, napawając się tym dotykiem.Jest tak niesamowicie męski i wszystko we mnie odpowiada i tenjego sygnał.Sprawia, że czuję się cudownie godna pożądania.Nagle Dominic bierze w ręce moje nadgarstki, chwyta je mocniej ipatrzy mi głęboko w oczy.- Daje mi to ogromną radość.Podnieca mnie, kiedy patrzę,jak mi się oddajesz, wiesz o tym.Gdy sama rezygnujesz z kontroli ipozwalasz mi robić, co tylko zechcę, abym mógł znalezćspełnienie.Wiem.- Zaakceptowałam to w Dominicu.Co więcej, pokochałamto.Zrozumiałam, że przeżywanie fantazji na jawie nie oznacza żestają się one rzeczywistością.Jeśli poddaję mu się w sypialni, niejestem automatycznie jego niewolnicą w realnym życiu.Na cośtakiego nigdy bym nie przystała.W realu sama nad sobą panuję, atu sprawuję kontrolę nad własnym poddaniem.Aż odbudowałamw sobie zaufanie do Dominica, utracone po tamtym okropnymepizodzie w lochu.Teraz znów mu ufam -wierze że zabierze mnietylko tak daleko, jak się zgodzę.Wiem, że jest znacznie więcejgłęboko ekscytujących miejsc, do których chciałby mnie wziąć zesobą, a ta świadomość przyprawia mnie o cudowne dreszcze.- Chcę, żebyś poszła do sypialni i włożyła na siebie, co tylkouważasz za podniecające dla mnie mówi głosem ochrypłym odpożądania.- A potem wróć tu.- Tak.panie odpowiadam szeptem,To słowo sygnalizuje, że rozpoczynam grę, wchodzę w fantazję wktórej jestem jego niewolnicą.Oddech mu nieco tężeje i gdy domnie przemawia, przyjmuje taki ton jak wtedy, kiedy jest moimpanem: Idz.Masz dokładnie pięć minut.Jeżeli twój wybór mniezadowoli pozwolę ci dojść, kiedy będziesz chciała.Posłusznie udaję się do sypialni i szybko przeglądamzawartość szafy.Wybieram brązową skórzaną obrożę zapinaną nasprzączkę oraz skórzaną uprząż, która po założeniu tworzy namoim ciele ładny wzór, pozostawiając dostępne piersi iuwypukloną kobiecość.Zbieram włosy z tyłu i spinam je w końskiogon.I już.To prosty strój, ale czuję, że mój pan będzie z niegozadowolony.Potem, mając wrażenie, że czas mi się kończy, zespuszczonymi oczyma wracam do przedpokoju.Dominic świetniewygląda ubrany w długi bawełniany szlafrok.Jego sterczący peniskryje się przede mną pod ubraniem, ale wiem, że tam jest, gotów,by dać mi rozkosz we właściwym czasie.Stoję przed moim panem ze spuszczoną głową.On powoliobchodzi mnie dookoła i ocenia mój wybór.- Bardzo ładnie - mówi w końcu, a we mnie wzbiera radość ztego, że go zadowoliłam. Myślałem, że chcę czegoś bardziejwyszukanego, lecz teraz podziwiam prostotę tego, co wybrałaś.Mogłabyś być niewolnicą jakiegoś cesarza albo konsula.Tak.toprzyjemna myśl.Nieposłuszna niewolnica, która uciekła odswojego pana i została schwytana.Teraz znów przed nim stoi, apan musi ją ukarać za jej występek, by spokorniała i nauczyła się,że jej miejsce jest tu, w jego służbie.Zgadzasz się, niewolnico?- Tak, panie - odpowiadam pokornie. Nie powinnam byłauciekać.Przepraszam.To się już nie powtórzy.- Na pewno się nie powtórzy.Ale najpierw musisz dostaćnauczkę.Spójrz w górę.Podnoszę wzrok we wskazanym kierunku i dostrzegam cośczego wcześniej nie widziałam to drewniana rama zmetalowymi pętlami w regularnych odstępach.Wygląda jakurządzenie wykorzystywane podczas chłosty, toteż czujęjednocześnie dreszcz podniecenia i lęk. Czy Dominic zamierza mnie wychłostać? Po tym, co mówiło swojej decyzji?.Prawie mam nadzieję, że tak się stanie, mimo że perspektywakary napawa mnie przerażeniem.Będzie to oznaczało, że sięuporał z tym, co go dręczyło po tamtych zdarzeniach, i żenaprawdę rozpoczynamy od nowa, że znów ufa sobie, a takżemnie.jednak widok ramy przypomina mi okrutny ból biczowaniajakiego doświadczyłam, i palce mi drżą. Trochę mogłabym znieść.Ale nie za wiele.- Co o tym myślisz? pyta Dominie miękkim, a zarazemstanowczym głosem.- Myślę.to mnie przeraża, panie.- Naprawdę? - Widać, że jest zadowolony.- W jaki sposób?- Myślę, że chcesz mi zrobić krzywdę, panie, ukarać mnie.Przesuwa wierzchem dłoni po mojej twarzy.- I tak jest, moja biedna mała niewolnico.Spodziewam się, żedobrze odczujesz karę, ale będziesz w stanie ją znieść, masz na tomoje słowo.A teraz popatrz na to.- Gestem wskazuje zwój długiejszkarłatnej liny.- Jak myślisz, co zamierzam z tym zrobić?- Związać mnie, panie.- To prawda.Wezmę cię na smycz, żebyś mi więcej nieuciekła.Wez linę i podaj mi ją.Posłusznie podnoszę ciężki zwój i wręczam mu go.Dominicbierze linę i uśmiecha się do mnie.Oczy ma czarne zniecierpliwego wyczekiwania na to, co zaraz ze mną zrobi.Czuję,że w odpowiedzi przenika mnie mrowiący dreszcz.- Pochyl się rozkazuje mój pan.- Chwyć się rękami zakostki u nóg.Robię, co każe, czując się mocno wyeksponowana, gdy mojepośladki sterczą ku górze.Dominic szybko uwija się z liną, tak żepo chwili nadgarstki mam przywiązane do kostek.Odsuwa sięnieco żeby podziwiać swe dzieło.- Tak - mówi z satysfakcją.- Na teraz wystarczy.Wyglądaszprzepięknie.Staje za mną, kładzie ręce na moich pośladkach, głaszcze mnie poplecach i chwyta za biodra.Czuję się tak odkryta, tak bezbronna.Nagłe ukłucie strachu każe mi się zastanowić nad tym,czy w tej pozycji nie wyglądam dla niego niesmacznie, ale onwzdycha z rozkoszą na widok mojej kobiecości skierowanej w góręi uwypuklonej uprzężą, z chętnymi, wydętymi wargamisromowymi.To westchnienie rozprasza moje obawy.Dominiczaczyna pocierać, masować i lekko szczypać moje pośladki.Oddech mi przyśpiesza, zastanawiam się, jak długo wytrzymamtak zgięta w pół, ale wrażenia, które we mnie wywołuje, odciągająmnie od tego niepokoju.Teraz jego palce bawią się u wejścia domojej szparki, pocierają tam i z powrotem wśród soków, aż czuję,jaka już jestem gotowa.- Podnieciłaś się, niewolnico - zauważa niemal z przyganą.Cóż to za nieprzyzwoita wilgoć.Myślisz, że cię zerżnę i sprawię ciprzyjemność? - Zmieje się gardłowo.- Może to zrobię.Czuję, że coś mnie tam trąca i wiem, że to jego gorący penisuwolniony spod szlafroka.Ręce Dominica znów twardospoczywają na moich pośladkach, podszczypują miękką skórę iożywiają całą tę część ciała, podczas gdy aksamitna główka pocieramoją kobiecość, lubieżnie ślizgając się w wilgoci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]