[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokońca wojny przebywał w krankenhausie w Hoyerswerdzie.Kiedy Rosjanie znalezli się w pobliżu, błyskawicznie ozdrowiał,przepoczwarzył się na powrót w Konrada Markiewicza i zgłosił do polskiejjednostki, która zajęła nieodległy Budziszyn.Dzięki doskonałej znajomościniemieckiego i rozeznaniu w terenie stał się nieocenionym pomocnikiem iprzewodnikiem dowództwa.Szybko awansowano go na sierżanta, po czym dostałprzydział do Informacji Wojskowej.Wkrótce nabrał przekonania, że odnalazł tuswoje powołanie.Bezwzględnie demaskował dywersantów i wyszukiwał zproniemieckich formacji Ukraińców podających się za Polaków lub Czechów.Pokapitulacji Berlina został przeniesiony do Landsbergu, który właśnie zamieniał sięw prasłowiański Gorzów.Roboty dla fachowca było w bród.W tych pierwszych dniach i miesiącach wolności Ziemie Odzyskanenajbardziej przypominały Pogranicze z filmów o Dzikim Zachodzie.Tu i ówdziedziałał Werwolf, ukrywali się przestępcy wojenni i Polacy ze Wschodu, z różnychpowodów zatajający swoją prawdziwą tożsamość.W dodatku często nie dawało siędociec, kto właściwie rządzi.Okupacyjna władza sowiecka nakładała się naoficjalną polską, kompetencje partyjne mieszały się z administracyjnymi, aurzędy bezpieczeństwa rywalizowały z Informacją Wojskową.O wyższości racjiczęsto przesądzała szybkość działania lub lepsze uzbrojenie.Nie minął rok, a wtakich warunkach talent śledczy, zmysł psychologiczny i sztuka dedukcji zrobiły zeskromnego sierżanta prawdziwą gwiazdę; wypożyczała go sobie milicja, korzystałaz jego usług prokuratura wojskowa.Nic więc dziwnego, że czuł się tam jakszczupak w Odrze.Spełniały się jego dziecięce marzenia o karierze detektywa, arównocześnie zyskał wspaniałą okazję, by się dorobić, gdy dookoła zalegało tyleponiemieckiego mienia.Szaleli szabrownicy, a wyjeżdżający autochtoniwyprzedawali wszytko za bezcen.Konrad wprawdzie nie przyjmował łapówek, alenie gardził intratnymi transakcjami.Odznaczał się również talentem dopozyskiwania informatorów, i właśnie dzięki jednemu z nich wyczaił, że podpostacią cichego osadnika kryje się wysoki oficer SS Galizien.Jeszcze większymsukcesem okazało się udaremnienie przerzutu Ursusa , jednego z legendarnychprzywódców podziemia, który zmylił pościgi i przedzierał się na Zachód z cennymarchiwum akt okupacyjnych konfidentów. Ursus zginął w zasadzce, a archiwumtrafiło do rąk towarzyszy z UB.Do Warszawy poszedł wniosek o odznaczenietowarzysza Konrada Markiewicza oraz skierowanie go na kurs oficerski.Również w sprawach osobistych pojawiła się stabilizacja za sprawą Bożenki,hożej dziewczyny zza Buga, która właśnie podjęła pracę w urzędzie.BożenkaDuda była wprawdzie zamężna, ale co mógł jej dać wiecznie kaszlący gruzlik,który ostatni rok wojny spędził w obozie koncentracyjnym? Kiedy i dlaczego siępobrali, pozostawało tajemnicą.Chociaż, trzeba przyznać, Zenon Duda,przedwojenny komunista, miał widoki na awans w nowym systemie.Póki cojednak głównie chorował i jezdził po sanatoriach, toteż Bożenka bez skrępowaniazaznawała przyjemności w ramionach jurnego śledczego.Może nawet by za niego wyszła.Niestety, jesienią 1946 roku spadły naKonrada wielkie kłopoty.Wraz z postępującą stabilizacją rozpoczęto ewidencjęludności, a także sprawdzanie nawet najbardziej oddanych towarzyszy.Zwłaszczatych, których awanse szły w parze ze znacznym bogactwem.W dodatku sukcesymłodego sierżanta sprawiły, że zainteresowano się nim bardziej niż innymi.Ktoś dopatrzył się nieścisłości w jego życiorysie.Oficjalnie Konrad napisał, żepo rozbiciu grupy partyzanckiej, w której działał, schwytali go Niemcy i wywiezlina przymusowe roboty.Tymczasem jedyny ocalały bojowiec z oddziału doniósł, żewidziano, jak plutonowy Markiewicz dobrowolnie zgłosił się do arbeitsamtu.Pózniej wpłynęły meldunki na temat jego pracy w Dreznie, folksdojcza HansaReszkego rozpoznało paru robotników przymusowych&Aresztowano go we wrześniu 1946 roku i przewieziono do Warszawy.Nadzieja, że pomoże mu Marian Spychalski, który jako towarzysz Marek pięć latwcześniej chciał go wciągnąć do konspiracji, spełzła na niczym.Czołowy PPR-owiec w ogóle nie przypominał sobie ich spotkania.Zawiódł również wujekLeoś.Stary kryminalista jeszcze pod koniec wojny dał nogę za granicę.RodzinyMarkiewicz jak wiadomo nie posiadał, a kontakt z Bożenką urwał siędefinitywnie w chwili aresztowania.Rokowania na przyszłość były więc ponure itrapiły go złe przeczucia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]