[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałeś, żeby twoja córka właśnie tousłyszała, prawda? No cóż, muszę cię rozczarować.Nie onmnie wyrzucił.Sama odeszłam.- Cameron to tylko przykład tego, z czym trzeba się liczyćw tym środowisku, i może Carla powinna o tym wiedzieć.Potraktujmy to jako lekcję poglądową, nic więcej.- To piękna teoria, Alex.Przypadki molestowaniaseksualnego zdarzają się, jak wiadomo, wyłącznie wśrodowisku przemysłu rozrywkowego.Daj spokój, toidiotyczne.- Bądz uczciwy, tato - wtrąciła Carla.- Przecież ty wiesznajlepiej, że różni ludzie przychodzą z takimi sprawami dosądu.Energiczny dzwonek przerwał milczenie, którezapanowało po ostatnich słowach Carli.- To pewnie Tara - oznajmiła Maddie i, rzucając Alexowipełne wyrzutu spojrzenie, ruszyła do drzwi.Na dzwięk głosuTary Carla uniosła się z krzesła.- Myślę, że niedługo będziemy wychodzić - powiedziałatrochę niepewnie, jednocześnie patrząc na ojca w sposób, wjaki nastolatki zwykły wyrażać, że mimo ich wielkichwysiłków rodzice często okazują się beznadziejni.Carlazawahała się jeszcze chwilę.- Tatusiu, naprawdę najlepiejbędzie, jeśli dasz sobie z tym wszystkim spokój.Kilka minut pózniej Alex usłyszał trzaśniecie drzwi.Upłynęło kolejne kilkanaście minut, drzwi otworzyły sięponownie i Maddie weszła z powrotem do mieszkania.GdyAlex po chwili uniósł głowę, ujrzał ją na progu pokoju,spoglądającą na niego rozpalonymi z gniewu oczami.Rozdział 12Alex tylko spojrzał na Maddie i już wiedział, że tymrazem dotknął ją do żywego.- Wszystko wiem - westchnął.- Nie musisz nic mówić.Zapomnij o tym, Maddie.- Zapomnij o tym, Maddie - powtórzyła z irytacją.-Innymi słowy, możemy rozmawiać tylko o tym, o czym tychcesz, i tylko wtedy, kiedy ty masz na to ochotę.Wyobrazsobie, że teraz ja mam ci coś do powiedzenia.Kiedynastępnym razem będziesz chciał coś udowodnić swojej córce- coś głupiego, jak w tym przypadku - bądz łaskaw posłużyćsię kimś innym.Doceniam wszystko, co dla mnie zrobiłeś wciągu tych ostatnich dni, ale jestem już zmęczona tym twoimpogardliwym stosunkiem do mnie.Alex wstał z krzesła i zwrócił się w jej stronę:- Przestań, Maddie, wiesz przecież, że nie chciałem.- To ty przestań! - krzyknęła, wyciągając palec w jegokierunku.- Dobrze wiem, co chcesz zrobić.Knujesz to odmomentu, kiedy wyjechaliśmy z Nowego Orleanu.Cała frustracja i napięcie, które dotąd starał się ukrywać,nagle dały o sobie znać.Zrobił dwa zamaszyste , kroki i stanąłtak blisko Maddie, że prawie stykali się nosami.- Jeśli wiesz tak dużo, to dlaczego mnie nie oświecisz?Wtedy obydwoje będziemy wiedzieli - powiedział głosemzdolnym przerazić najzuchwalszego kryminalistę.- A skorojuż o tym mowa, to i ja dobrze wiem, co próbowałaś osiągnąć.- Ktoś musi być po stronie Carli - odparowała.- Jesteśograniczony i w ogóle nie potrafisz wyjść poza swój punktwidzenia.Ludzi takich jak ja uważasz za śmieci, a to tylkodlatego, że nie przystajemy do twoich standardów.Trzęsieszsię ze strachu na samą myśl, że twoja córeczka mogłabyzechcieć się do mnie upodobnić.To chyba cholernieprzyjemne być takim ideałem i przyglądać się z góry zwykłymśmiertelnikom, co?Była w furii.Jej oczy zrobiły się wąskie jak szparki,zaciśnięte usta zmieniły się w blade kreski, I nagle cała tazłość gdzieś znikła, Alex miał przed sobą inną twarz, innąosobę, wcale już nie tak napiętą i wściekłą.Drżały jej, wargi,oczy napełniły się łzami.Alex poczuł się tak, jakby zostałspoliczkowany.Złość mógł jeszcze wytrzymać, ale nie łzy.- Maddie, przestań - szepnął, dotykając palcem mokregośladu na jej policzku.Potrząsnęła głową i pacnęła go w rękę.- Idz i zostaw mnie samą - powiedziała błagalnym tonem.- Nie mam siły walczyć.Nie dzisiaj.Spróbowała się odsunąć, ale chwycił ją za ramiona.- Nie będzie już żadnych walk.Przyciągnął ją bliżej.Dobrze wiedział, że myślała o czymświęcej niż tylko o ich kłótni.W ciągu ostatniego tygodniaprzeżyła istne piekło.I tak należało się dziwić, że wytrzymałato wszystko.Teraz oparła mu ręce na piersi, próbując goodepchnąć.- Proszę.Nie mogę dać sobie rady z tym.z tym, co jestmiędzy nami.Nie umiem grać.Ja.Nie dokończyła, bo przylgnął wargami do jej warg iuciszył dalsze protesty.Nie powinnaś mu pozwolić, to nie ma sensu, pomyślała,ale broniła się tylko przez sekundę.Nie miała sił, byzapanować nad uczuciami.Pożerał ją ustami, a jej robiło sięna przemian gorąco, słodko, duszno.Zastanawiała sięprzedtem, jak by to było całować się z nim, w czasie dwóchbezsennych nocy spędzonych w jego łóżku marzyła, żeby dotego doszło, ale jej wyobrażenia nie mogły równać się zrzeczywistością.Chciała, żeby ten pocałunek się nie kończył, ichciała jeszcze więcej, potrzebowała jeszcze więcej, znaczniewięcej,.Szamotała się z nim przez chwilę, by uwolnić ręce, aletylko po to, aby zapleść mu je wokół szyi.Teraz wszystkowydawało się jej takie naturalne.Czuła się tak, jakbynareszcie wróciła do domu.Przez całe swoje dorosłe życiebłąkała się po otchłaniach samotności, a teraz wreszcieodnalazła dom.W momencie, kiedy przestała się bronić, a zaczęłaoddawać mu pocałunki, Alex gotów był przysiąc, że podłoga,na której stali, zaczyna się kręcić.%7łeby nie upaść, mógł tylkoprzylgnąć jeszcze mocniej do Maddie.Westchnęła zawiedziona, bo w końcu oderwał się od jejust, ale ta skargą zmieniła się w ciche pomrukiwanie, gdyzaczął delikatnie szczypać ją zębami w ucho.Ukrywał twarzw jej włosach, całował w szyję, ciepłą i pachnącąpoziomkami.Czuła, jak bardzo jest podniecony.- Pragnę cię tak, że to aż boli - wyszeptał, obejmującrękami jej piersi.Odpowiedziała cichym jękiem i odsunęła się odrobinę,żeby miał do nich łatwiejszy dostęp., Reagowała bardzomocno na jego pieszczoty, a bawełniana koszulką ani stanikpod spodem nie osłabiały intensywności jej doznań.Nagle,całkiem niespodziewanie, Alex postąpił krok do tyłu.- Ostatnia chwila, żeby powiedzieć nie - ostrzegł ją, ztrudem łapiąc powietrze.Miała wiele powodów, żeby się z nim zgodzić.Wiedziałao tym, a jednak w tej chwili ani nie mogła, ani nie chciała onich pamiętać.Ponieważ milczała, wziął ją na ręce i bez słowaruszył w stronę sypialni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]