[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co takiego zrobiłem, że zmieniłaś zdanie? Nic.To nie twoja wina, tylko moja. Nie rozumiem.Scarlet zdecydowała się zagrać w otwarte karty. Boję się, że zaangażuję się emocjonalnie, a ja nie chcę się w tobiezakochać, John.Nie mogę do tego dopuścić. A to dlaczego?To pytanie zupełnie zbiło ją z tropu.Jest taki głupi czy udaje? A jak myślisz? Przecież nie cenisz ani miłości, ani małżeństwa.Jesteśsamotnikiem, który z obowiązku raz do roku przyjeżdża do domu na święta.Szczerze mówiąc, wcale nie wierzę w to, że chcesz zostać ojcem.I nadal nierozumiem, skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł.Nie znajduję w tymżadnego sensu. Ja również nie odparł twardym, beznamiętnym głosem. To był153RLTgłupi impuls.Niemal natychmiast pożałowałem swojej propozycji, ale potemzadzwoniłaś do mnie, więc stwierdziłem, czemu nie? Mówiłem ci przecież,że zawsze cię pragnąłem.I proszę bardzo.Sama podałaś mi się na srebrnejtacy zakończył cynicznie. Istotnie skwitowała.Nie sądziła, że jego słowa mogą ją aż takzaboleć. W takim razie nie ma żadnego powodu, bym tu dłużej była.Wkońcu dostałeś już to, czego chciałeś. Rzeczywiście, skarbie odparł z lekkim uśmiechem. Dostałem jużod ciebie wszystko, czego chciałem.Azy cisnęły jej się do oczu, ale nie chciała się rozpłakać w jegoobecności. Zawsze wiedziałam, że jesteś draniem.Nie mam zamiaru przyrządzaćtych głupich ryb.Straciłam apetyt.Będę dziś spała w pokoju gościnnym. Naprawdę? ironizował. Nie chcesz pożegnalnej rundy?Posłała mu długie, pełne jadu spojrzenie.Jak niedaleko było od miłoścido nienawiści. Nie musisz mnie jutro odwozić na lotnisko.Wezmę taksówkę.Chciał coś odpowiedzieć, ale ona już odeszła.Zresztą, co miałby jejpowiedzieć? %7łe strasznie żałuje swoich rzuconych w gniewie słów? %7łe wcaletak nie myślał? %7łe mu na niej zależy? %7łe naprawdę chce być ojcem jej154RLTdziecka?Pozwól jej odejść, usłyszał głos sumienia.Ona ma rację.Jesteśegoistycznym draniem.Byłbyś okropnym ojcem.Dużo gorszym niż twójwłasny.Wyjedz daleko stąd.Może do Afryki? Zniknij z życia Scarlet raz nazawsze.Tak właśnie zrobię, westchnął John, czując, że jeszcze nigdy nie był taksamotny i nieszczęśliwy.155RLTROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZYSamolot wystartował krótko po siódmej trzydzieści.Scarlet opuściłanieco siedzenie i ułożywszy się wygodnie, zamknęła oczy.Za nią była długa,bezsenna noc.Oczywiście poprzedniego wieczora zadzwoniła do mamy, informującją, że przylatuje pierwszym samolotem.Janet próbowała protestować, aleScarlet była nieugięta i kiedy żegnała się z matką, miała wrażenie, że słyszy wjej głosie ulgę i radość.Nim jeszcze nastał dzień, zeszła do kuchni, zrobiła sobie słabą herbatę izjadła pół tostu.W ogóle nie odczuwała głodu, mimo że poprzedniegowieczora nie zjadła kolacji.Nie widziała się już z Johnem.Nie zapukał do niejw nocy ani nie przyszedł się z nią pożegnać.Dzięki Bogu.Pewnie by tego niezniosła.Na wspomnienie ich wczorajszej kłótni nie potrafiła zapanować nadłzami.Był taki okrutny, choć jednocześnie nie mogła mu mieć za złe, żepowiedział prawdę.To ona się z nim skontaktowała.To ona przystała nawszystkie warunki i bawiła się świetnie, dopóki się w nim nie zakochała.Idopiero teraz zrozumiała, że tak naprawdę nigdy nie kochała Jasona.Porozstaniu z nim cierpiała, to prawda, ale to było nic, w porównaniu z tym, co156RLTczuła teraz.Dobry Boże, co ma teraz zrobić? W każdym razie nie skorzystajuż z pomocy kliniki, przynajmniej na razie.Nie była w stanie nawet myśleć obyciu samotną matką.Samotna matka powinna być silna i zrównoważonaemocjonalnie, a nie w totalnej rozsypce jak ona.Azy potoczyły jej się po policzkach, gorące i słone.Jakaś starsza panisiedząca obok, widząc, w jakim jest stanie, zawołała stewarda, który pochwili przyniósł całe pudełko chusteczek higienicznych i kieliszek mocnejbrandy.Płakała przez całą drogę, ale już ciszej, bez absorbowaniawspółpasażerów i obsługi.Kiedy wylądowała i przesiadła się do pociągu, była już w staniezapanować nad sobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]