[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lady Stratton skrzywiła się.- To jest jedna ze smutnych spraw tego świata, pannoBeaumont, że kobiety muszą znosić bardzo nieciekawe upodobania swoich mężczyzn.Zupełnie nie rozumiem, co zaprzyjemność mogą czerpać z faktu, że traktują się nawzajemjak worki treningowe? - Popatrzyła na szwagra.- A ty misię tu nie uśmiechaj! Idz już sobie! Możesz kontynuować rozmowę z Hugonem.Skłonił się jej jak najwytworniej.- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, droga bratowo.- Zwrócił się do Mariny.- Panno Beaumont, niech mi wolnobędzie powiedzieć, że jestem zachwycony tym, iż lady Lucedaje pani odrobinę wolnego czasu.Nie wiem tylko, czy dokonuje pani właściwego wyboru, spędzając te chwile w towarzystwie mojej bratowej.- lady Stratton wydała okrzykoburzenia - ale to nie moja sprawa.%7łyczę miłego dnia, mi-lady.Szybko zamknął za sobą drzwi.Książka rzucona przez lady Stratton uderzyła w miejsce, w którym przed chwilą znajdowała się głowa Kita.- Co za podlec! - krzyknęła, lecz w jej głosie pobrzmiewały wesołe nuty.Marina nie wygłosiła żadnej uwagi.Zmusiła się do uśmiechu.Lady Stratton mogła się śmiać z dowcipów brata męża,jednak Marina znała jego skamieniałe serce.Był bardzo niebezpiecznym człowiekiem.Widziała, jak sprytnie doprowa-dził lady Luce na skraj finansowej ruiny, a potem próbowałdoprowadzić Marinę.No właśnie, dokąd?Hugo pokręcił głową.- Obawiam się, że nic z tego, Kit.Mam dziś rano spotkanie,którego nie mogę odwołać, ale chętnie skorzystam z następnejokazji.Jackson wyśmieje mnie, bo nie mam kondycji.- W takim razie - powiedział Kit - cieszę się, że nie możesz mi towarzyszyć.Co za pożytek miałbym z brata, którynie byłby w stanie stawić mi czoła?Hugo uśmiechnął się.- Umówmy się na walkę za tydzień.Wtedy obiecuję, żenie pójdzie ci ze mną łatwo.Kit wyciągnął rękę.- Zgoda - powiedział.- Pięć gwinei dla zwycięzcy? -Podali sobie dłonie.- Kit, chciałbym cię o coś zapytać.- W głosie Hugonapojawiło się raptem wahanie.- Słyszałem.Słyszałeś ostatnio jakieś plotki?Kit uniósł brwi.- Musisz wyrazić się jaśniej, Hugo.Cały czas docierajądo mnie różne plotki.O co chodzi tym razem?- O.twoją austriacką przyjaciółkę.W takim razie nie o Marinę.Co też Hugo mógł usłyszećna temat Kathariny? Kit głośno westchnął.- Aha.Nie słyszałem, ale mam nadzieję, że powiesz mi,o co chodzi.- Nie zrobiłbym tego, ale ona.Nie zasługujesz na to,żeby ta kobieta wystawiała cię na pośmiewisko.Kit czuł już, co się święci.Wzbierał w nim gniew, przedewszystkim - niesprawiedliwie - na Hugona jako na zwiastu-na złych wiadomości, a także na Katharinę za to, że była ichprzyczyną.Nie dał jednak po sobie poznać, jak bardzo cierpijego duma.- Możesz mi wszystko powiedzieć, Hugonie - oznajmił.- Nie próbuj oszczędzić mi przykrości.Uczucia nie wchodzątu w grę.Hugo przyglądał mu się w zamyśleniu.- Rozeszły się plotki, że baronowa ma innego kochanka.Nie znam jego imienia, ale o wszystkim słyszałem już odwielu osób.Może to jakaś pomyłka, ale.- Ale myślisz, że nie.- To prawda.Zwłaszcza że.Powinieneś zdawać sobiesprawę, że te cholerne brukowce z radością zajmują się twoimi miłosnymi podbojami, a poza tym o baronowej mówi sięostatnio, że lubi schodzić z drogi cnoty.- Widziałeś to?- Nie, nie.Ja nie, chociaż inni widzieli.Chcesz, żebymspróbował.?- Dziękuję.Nie.Jestem ci wdzięczny za informacje.Niemożesz już nic zrobić w tej sprawie.Sam się wszystkim zajmę.Mam nadzieję, że Emma nic o tym nie wie?- Nie jestem tego pewien - powiedział ostrożnie Hugo- bo jej ciotka Warenne jest zawsze doskonale o wszystkimpoinformowana.Myślę, że to tylko kwestia czasu.- W takim razie uciekam.Wygląda na to, że będę miałdziś kilka.sparingów.Nie zamierzasz życzyć mi szczęścia,Hugonie?- Myślę, że masz takie doświadczenie, że szczęście niejest ci potrzebne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]