[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PotwórHula, którego też Obrem zwano, staÅ‚ już z dala, czujÄ…c, że może być potrzebnym.Sam knez MiÅ‚osz wzrost miaÅ‚ ogromny i siÅ‚Ä™.Niejeden ród wówczas niÄ… sÅ‚ynÄ…Å‚, ale Hula,oprawca, wszystkich we dworze przechoóiÅ‚ wzrostem i mocÄ….Mówiono, że byÅ‚ potom-kiem tego rodu Obrów, co niegdyÅ› byli ujarzmili DulÄ™bów i znÄ™cali siÄ™ nad nimi, nie-wiasty ich do wozów sobie wprzÄ™gajÄ…c, aż póki z tych nieszczęśliwych zroóeni wÅ‚aÅ›niich potomkowie nie zwyciężyli i nie odegnali precz najezdników.Hula Obr zaledwie napół byÅ‚ czÅ‚owiekiem, wiÄ™cej obÅ‚askawionym zwierzÄ™ciem, jak niedzwiedz, co siÄ™ u nógstarego MiÅ‚osza wylegiwaÅ‚.Do żadnej izby wn3ść nie mógÅ‚, póki siÄ™ nie nagiÄ…Å‚ na poÅ‚y;wóz z sianem braÅ‚ na barki i nosiÅ‚ go jak drugi wiÄ…zkÄ™ siana.Zwierz mu siÄ™ nie oparÅ‚ ża-den, a luói gniótÅ‚ w garÅ›ci jak sÅ‚omÄ™.CaÅ‚y gÄ™stym wÅ‚osem obrosÅ‚y, ledwie potrzebowaÅ‚okrycia.%7Å‚ywiÅ‚ siÄ™ najczęściej miÄ™sem surowym, a zimÄ… sypiaÅ‚ w Å›niegu.NajokrutniejszyspeÅ‚nić rozkaz byÅ‚o dlaÅ„ najmilszÄ… zabawkÄ….ze i k zew ki Stara baśń 174Zamiast mowy mruczeniem jakimÅ› siÄ™ oóywaÅ‚ niezrozumiaÅ‚ym, i Å›miechem.Nagroóie Hula zastÄ™powaÅ‚ wielu, bo ani koÅ„ zóiczaÅ‚y, ani żadne stworzenie strasznym munie byÅ‚o, byle je mógÅ‚ pochwycić.Knez już oczy zwracaÅ‚ na Obra, a ten staÅ‚ niespokojnie spoglÄ…dajÄ…c ku niemu; skinieniamu tylko byÅ‚o potrzeba czekaÅ‚.Trzy razy MiÅ‚osz gÅ‚owÄ™ ku niemu skÅ‚oniÅ‚, a sÅ‚owo mu na ustach zamieraÅ‚o.Wtem do wrót gwaÅ‚townie siÄ™ dob3ać poczÄ™to i woÅ‚anie za nimi sÅ‚yszeć siÄ™ daÅ‚o aby kneziów wydano.Straż nad bramÄ™ wyszedÅ‚szy, ujrzaÅ‚a z lasu ciÄ…gnÄ…cy odóiaÅ‚ silny, który siÄ™ powiÄ™kszaÅ‚coraz.Po strojach i orężu poznać byÅ‚o Å‚atwo Niemców, Pomorców, Kaszubów i domow-ników Leszków, zmieszanych z nimi.Krzyki coraz silniejsze sÅ‚ychać byÅ‚o, domagajÄ…ce siÄ™kneziów.MiÅ‚osz miaÅ‚ ochotÄ™ kazać Obrowi zdusić obu i trupy ich wyrzucić za wrota.Co chwila tÅ‚um oblegajÄ…cy rosnÄ…Å‚t u v , odóiaÅ‚ w lasach ukryty na dane hasÅ‚o Å›ciÄ…gaÅ‚siÄ™ i zewszÄ…d opasywaÅ‚ groóisko.StojÄ…cy na przeóie grozno dopominali siÄ™ dwu panówswoich.ZaÅ‚oga, która powybiegaÅ‚a na okopy, obyczajem ówczesnym poczęła rozmowÄ™i Å‚ajanie wzajemne.Starszy smerda, z przerażeniem spojrzawszy, co siÄ™ pod zamkiem óieje, pobiegÅ‚ doMiÅ‚osza, aby mu oznajmić, że caÅ‚e wojsko u wrót staÅ‚o, że obronić mu siÄ™ nie bęóiepodobna.Ale stary nie ulÄ…kÅ‚szy siÄ™ wcale, sÅ‚ugÄ™ przekleÅ„stwem odegnaÅ‚.NadbiegÅ‚a żona, przyszedÅ‚ oÅ›lepÅ‚y Leszek do ojca, nikt z rozwÅ›cieczonym starcemmówić nie mógÅ‚.Przypomnienie óieci pragnienie zemsty zaostrzaÅ‚o.Nie Å›miaÅ‚ jednakwydać rozkazu, który mu błąóiÅ‚ po ustach.Wieczór tymczasem zapadaÅ‚, mrok nadszedÅ‚ i stojÄ…cy poza okopami ciÄ…gle wykrzy-kujÄ…c, poczÄ™li siÄ™ kÅ‚aść obozem pod groóiskiem.Z obu stron nie rozpoczÄ™to krokówzaczepnych, nie rzuciÅ‚ siÄ™ nikt, bluzgano tylko nawzajem wszetecznymi sÅ‚owy.Noc nadeszÅ‚a czarna, której gwiazdy rozjaÅ›nić nie mogÅ‚y.Knez nic nie powieóiaÅ‚jeszcze, lecz Obr zawoÅ‚any staÅ‚ za nim i patrzaÅ‚ mu w oczy.Smerda już nocÄ… przyszedÅ‚ nad wrota i krzyknÄ…Å‚ starszyznie, domagajÄ…cej siÄ™ wydaniaLeszków, że jeÅ›li siÄ™ na gród targnÄ…, gÅ‚owy ich natychmiast spadnÄ….Mimo ciemnoÅ›ci caÅ‚a zaÅ‚oga uzbrojona na waÅ‚ach siÄ™ rozÅ‚ożyÅ‚a.Byli to luóie, co odóiadów w sÅ‚użbie u rodu Leszków, z niewolników poroóeni, nawykli do nich, patrzalina to, co siÄ™ óiaÅ‚o, starych żaÅ‚ujÄ…c czasów.Ci, których teraz miaÅ‚ MiÅ‚osz, pamiÄ™tali ojcaPepeÅ‚ka i sÅ‚użbÄ™ swojÄ… na jego dworze.MiÅ‚osz surowy byÅ‚, obawiano siÄ™ go, życie tu byÅ‚o nęóne i nieznoÅ›ne.U wrót nocÄ…zaczęły siÄ™ nieznacznie z Å‚ajaÅ„ szepty i namowy do zdrady.Gdy MiÅ‚osz jeszcze, choóąc z dala, burzyÅ‚ siÄ™, b3Ä…c sam z sobÄ…, co pocznie, pomÅ›cisiÄ™ czy puÅ›ci wolno, luói mu przekupywano, aby otworzyli wrota oblegajÄ…cym.Nad ranem wszystko ucichÅ‚o, zdaÅ‚o siÄ™, że z obu stron znużone gromady posnęły, gdycicho rozwarÅ‚y siÄ™ wierzeje i gromadka zbrojnych, a za niÄ… caÅ‚y tÅ‚um gÄ™sty wpadÅ‚ i wtÅ‚oczyÅ‚siÄ™ na podwórze.ChrzÄ™st wrót, które cisnÄ…c siÄ™ zÅ‚amano, obuóiÅ‚ starego MiÅ‚osza.Gdy on z Obrem i garÅ›ciÄ… wiernych luói, których miaÅ‚ przy sobie, posuwaÅ‚ siÄ™z oszczepem ku wn3Å›ciu, gród już byÅ‚ w rÄ™ku Pomorców i Niemców, z wrzawÄ… i krzy-kami biegnÄ…cych w podwórze i zalewajÄ…cych groóisko.KtoÅ› odwaliÅ‚ kamieÅ„ od lochu,w którym zamkniÄ™to mÅ‚odych kneziów i wypuÅ›ciÅ‚ ich z ciemnicy.Ciżba zóiczaÅ‚a rzuciÅ‚a siÄ™ rznąć i mordować mÅ›ciwie.Pierwszy MiÅ‚osz stary padÅ‚ przebity óidÄ….StojÄ…cy przy nim Obr kilku luóiom, po-rwawszy ich, czaszki o pnie dÄ™bów podruzgotaÅ‚, ale i jego w koÅ„cu przywaliÅ‚a kupa nad-ciÄ…gajÄ…cych Pomorców i na ziemiÄ™ obalonego zamordowaÅ‚a.Inni wpadli do dworu, góieani niewiastom, ani óieciom nie przepuszczono, plÄ…drujÄ…c razem, zabierajÄ…c Å‚upy, nimby kto ognia podrzuciÅ‚.Ranek wstaÅ‚ nad krwawym polem trupami zasÅ‚anym, zdrajcy nawet, co wrota otwo-rzyli, gdy siÄ™ rozwÅ›ciekÅ‚a ciżba, pozab3ani zostali, nie żywiono nikogo.òicz p3ana Å›piewaÅ‚a i cieszyÅ‚a siÄ™ swojemu zwyciÄ™stwu.t u v r óiÅ›: rósÅ‚.ze i k zew ki Stara baśń 175Dwaj synowie Chwostka stali pod dÄ™bami, wÅ›ród trupów, blaói i przerażeni jeszczeniebezpieczeÅ„stwem, z którego ocaleli i nieszczęściem, jakiego ich zuchwalstwo staÅ‚o siÄ™przyczynÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]