[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pobudzone komórki słuchowe przekazują impulsydo kory mózgowej, gdzie są odbierane jako wrażenia słuchowe.Jak ktośchce, może wyłączyć mikroprocesor i przestaje słyszeć.W wywiadach wyznaje, że wybrała laryngologię, bo chciała sięzajmować dyscypliną zabiegową, ale nie wielką chirurgią;że na początku lat 70.zaczęła wykonywać pierwsze poważniejszeoperacje uszu i że zapamiętała z nich tylko wielki stres.Operowało siępraktycznie na żywca, a zabieg trwał kilka godzin.Podawane pacjentowimiejscowe znieczulenie działało znacznie krócej.Następnego zastrzykunie można było wykonać, bo preparaty do znieczuleń podane w większejdawce mogły zaszkodzić.Głównymi naszymi narzędziami były dłutoi młotek, nóż i nożyczki.Zawsze z czułością wspomni o prof.Franciszku Kokocie, że jestdla niej wzorem naukowca i człowieka.Przypomni komplement, którymobdarował ją profesor, gdy chorowała na nerki: Nikt nie umie takdzielnie i z pokorą chorować jak pani. Prof.Marian Mądroszkiewicz (na zdjęciu: w pierwszym rzędzie z prawejw otoczeniu pracowników kliniki okulistycznej) nie czuje się dobrzena Zląsku.Jego życie to Kraków, ma tam etat w szpitalu im.Narutowicza, a musi kierować kliniką i katedrą chorób oczu, któranajpierw działa w Zabrzu, a od 1965 roku w Katowicachna Francuskiej.Przyjeżdża z Krakowa raz, dwa razy w miesiącu.Jestzmęczony, szuka następcy.Zostanie nim Tadeusz Niebrój (na zdjęciu:w drugim rzędzie pierwszy z prawej), Władysław Kotania (na zdjęciu:w drugim rzędzie pierwszy z lewej) czy Ariadna Gierek (siedzi obokprofesora)?Od 1 pazdziernika 1974 roku Ariadna Gierek jest szefową Katedryi Kliniki Okulistyki Zląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.Na zdjęciu: w swoim gabinecie w szpitalu przy ul.FrancuskiejDla tych, którzy wyjeżdżająna zjazdy naukowe, ważna rada: Należy dokładnie przestudiowaćprogram kongresu i starannie spakować walizki.Na prowadzenie sesjikonieczna jest garsonka Podczasswoich wizyt w Katowicach prof.Fiodorow (na zdjęciu: z lewej) chętniespotyka się z polskimi okulistami i dzieli swoją wiedzą.Na fotografiijedna z sesji naukowych z jego udziałem.Obok Ariadny Gierek siedziprof.Bronisława MatuszewskaWklinice Ariadny Gierek prof.Fiodorow (z prawej) przeprowadzaoperacje pokazowe z wykorzystaniem mikroskopu.Pierwsze dwiepacjentki córka kosmetyczki, do której chodziła Ariadna, i żonaI sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach ZdzisławaGrudnia Mikroskopy do operacjioczu trzeba sprowadzać z Zachodu.Ariadna uruchamia państwowefirmy.Nikt jej nie odmawiaDo kliniki przyjeżdżają okuliści z całej Polski i krajów tzw.demokracjiludowej.Każdy chce się uczyć od Ariadny Gierek (na zdjęciu: z lewej) Ariadna jestzapraszana do towarzystw naukowych, na zjazdy i kongresy.Na zdjęciu:najlepsi polscy okuliści lat 70.(od prawej): Ariadna Gierek, JózefKałużny, Tadeusz KęcikNazjazdach okulistycznych Ariadna opowiada o osiągnięciach swojejkliniki.Na zdjęciu (od lewej): Zwiatosław Fiodorow, współpracownikAriadny Rajmund Hałatek, przy jej lewym ramieniu Tadeusz WesołowskiW czasiezjazdów wieczorami odbywają się bankiety i uroczyste kolacje.Za stołem, w centrum, Ariadna.Obok niej, po prawej stronie, prof.Tadeusz Krwawicz, jeden z najsłynniejszych polskich okulistów, dalejprof.K.Trutniewa, konsultant krajowy ZSRR w dziedzinie okulistyki.Po lewej stronie prof.Witold Orłowski z Poznania i prof.Halina%7łygulska-Mach z Krakowa Znów sesjanaukowa.Jeśli się zamierza tylko siedzieć w sali i słuchać wykładów,można założyć awangardową sukienkę albo bluzkę i spódniczkę, zależy,czy się chce być zauważonym, czy nie.Ale jeśli trzeba poprowadzićzebranie, garsonka jest konieczna Prof.Józef Jan Jonek, w latach 1977-80 był rektorem Zląskiej AkademiiMedycznej (na zdjęciu: pierwszy z prawej).Zagorzały komunista,przyjaciel I sekretarza KW PZPR w Katowicach Zdzisława Grudnia.Na początku lat 80.wyjechał do RFN, zamieszkał w Bonn.Dał się tampoznać jako gorliwy katolik i polski patriota.Zmarł w 2000 rokuW 1977 rokuAriadna Gierek wręcza swojej podopiecznej Wandzie Romaniuk tytułdoktora nauk medycznych za pracę o soczewkach wewnątrzgałkowych Zebranierady wydziału lekarskiego w Katowicach.Ariadna w sukience z dzianinykupionej w Modzie Polskiej.Obok niej prof.Stanisław Józkiewicz,biochemikXIIIO polach golfowych w Austrii, oku Czesława Miłosza, twarzymordercy i soku z cytryny od dzieciAriadna kocha Wiedeń.Często tam bywa, na zjazdach i kongresachokulistycznych.Ma apetyt na więcej, chce lepiej poznać Austrię.Z recepcji wiedeńskiego hotelu, gdzie biura turystyczne rozkładająkatalogi, bierze kilka. Ja niemieckiego ani w ząb, mąż troszeczkę, noale Stasia zna niemiecki świetnie mówi Ariadna.Córka znajduje dlamatki przystępną ofertę ( bo wiadomo, człowiek liczy każdy grosik )w małym miasteczku Stegersbach, oddalonym o 70 km od Grazu.Ośrodek z polem golfowym.Tadeusz pożycza kije golfowe, w sklepiekupują odpowiednie ubrania, wynajmują trenera.Zaczynają przygodęz golfem.Do Stegersbach jeżdżą co najmniej cztery razy w roku,na tygodniowe pobyty. Hotel położony na wzgórzach, z basenemi śluzą, którą można wypłynąć na zewnątrz zachwala Ariadna. Wodajest bardzo ciepła, bo termalna.Zgodnie z zaleceniem lekarzy wstaje o 6 rano i pływa, co najmniejtrzy kilometry.Potem śniadanie i nordic walking piękną dróżką, z którejroztacza się widok na miasteczko.I oczywiście golf.Przygoda nie trwa długo. W 2005 roku jechaliśmy z Tadeuszemdo Wiednia na kongres Europejskiego Stowarzyszenia LeczeniaSiatkówki.Staraliśmy się być na każdym zjezdzie, żeby posłuchać, nadczym kto pracuje i co możemy skopiować wspomina Ariadna. Nowięc my z Tadziem w pierwszym aucie, a reszta lekarzy z naszej klinikiw dwa samochody za nami.Minęliśmy Czechy, wjechaliśmy do Austrii,była mżawka i maz na drodze.Tadeusz przyhamował, straciliśmyprzyczepność i spadliśmy z czterometrowej skarpy.Podwójnedachowanie.Ocknęłam się w aucie, które stanęło na kołach.Całeszczęście, że lexus. Patrzę, a wokół pełno ludzi: strażacy, żandarmeria, erkana sygnale.Ktoś puka w szybę, mówi coś do mnie po angielsku.Mężanie ma.Panika, ale widzę, że on cały, chodzi wokół auta.Kierowca,wiadomo, trzyma się mocno kierownicy, a pasażer? Bezwładny jakkukła.Lekarz zobaczył zdjęcie mojego kręgosłupa i wydał wyrok: Na razie nic się nie dzieje, ale w przyszłości usiądzie pani na wózkuinwalidzkim.W Polsce od razu na konsultacje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]