X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blanka nie mogła od�rzucić ich prośby, choć z niepokojem myślała o podróży z tak uszczu�ploną eskortą.Pojawienie się Tybalda z jego oddziałem uwolniło ją od tej tro�ski.Ponadto udało mu się - po raz kolejny - sprowadzić Klarę, cousposobiło ją tak łaskawie, że nadstawiła mu policzek do pocało�wania.Trubadur nigdy przedtem nie był tak blisko obiektu swego uwiel�bienia, nigdy wcześniej nie przepełniało go uczucie tak wielkiej eu�forii.- Drżę cały, gdy aksamitu twych lic dotykam wargami.Mymnajwiększym pragnieniem jest wziąć cię w ramiona, pani.%7łyję na�dzieją, iż spełni się me marzenie szczęśliwymi losu zrządzeniami.Tej pieśni było daleko do doskonałości.Musiał jeszcze nad niąpopracować, by pózniej zaprezentować ją Blance jako prawdziwedzieło sztuki.Pózniej.Kiedy będzie wolna.Właśnie wykonując po�prawioną wersję tego wiersza, zamierzał starać się o jej względy - nie- 187- jako trubadur, zabawiający niczym dworski błazen królową, lecz jakomężczyzna, pragnący poślubić przeznaczoną mu przez los kobietę.Jako małżonek monarchini, która nie zostałaby regentką w imieniuswego małoletniego syna Ludwika, lecz rządziłaby sama.A kiedysyn osiągnąłby pełnoletniość, razem z nim władałaby krajem.Per�spektywa tak wielkiej władzy każdego człowieka przyprawiłabyo zawrót głowy, Tybalda jednak uskrzydlała jedynie myśl, że osią�gnie swój cel i wreszcie będzie mógł posiąść Blankę.Przez wszystkie te lata Blanka w jego oczach nie postarzała sięnawet o dzień i pozostała najpiękniejszą, najbardziej pożądaną ko�bietą na świecie.Gdyby nawet ktoś zwrócił mu uwagę na oznaki wie�ku, nie złagodziłoby to jego tęsknoty.Marzyłby o tym, by gładzićczule każdą zmarszczkę, okrywać pocałunkami każdy cal wiotcze-jącej skóry.- Czy powiedziałeś jej o tym? - zapytała Klara.Spożywali wieczerzę w gospodzie opactwa w pobliżu Macón.Tybald starł skreślone węglem słowa z grubo ciosanego stołu, przyktórym siedział, i potrząsnął głową.- Nie mogłem się na to zdobyć - wyznał.- A poza tym jeszczenic dokładnie nie wiadomo.- Przesuń się - zażądała Klara, jak gdyby nie siedział sam na dłu�giej, niemal zupełnie wolnej ławie.Uniósł ramiona.- W którą stronę? - zapytał, dodając: - Czy tak cię mierzi to, żejestem blisko ciebie?W tej samej chwili przyszedł mu do głowy wyśmienity rym, do�skonale pasujący do komponowanej pieśni.Na jego twarzy pojawiłsię uśmiech, który można było odczytać jako bezmyślny, nieobecnylub zakłopotany.Ten uśmiech był dla Klary niczym cios w samo serce.Dopieroteraz przypomniała sobie słowa Etienne'a.Doniosłość tego spostrze-- 188- żenia wstrząsnęła nią do tego stopnia, iż usiadła tak blisko Tybalda,że ten odsunął się od niej o cal.Zamieszkałaś, pani, już na zawsze w jego sercu.Niemal odchodził od zmy�słów, gdy o tobie mówił, jego sera drżało ze strachu i tęsknoty.Tylko dlategoodłączył się od króla. To tylko z mojego powodu - pomyślała do głębi poruszona- tylko z mojego powodu Tybald znalazł się tutaj.Z mojego powo�du pozostawił króla własnemu losowi, z mojego powodu wyruszyłdo Italii, gdyż chciał mieć pewność, że jestem bezpieczna.I z moje�go powodu opuścił królową; uczynił to, by sprowadzić mnie z po�wrotem.Jakaż ja byłam niewdzięczna.I jaka ślepa!"Przywołała inne wspomnienia.W jej pamięci ożyła scena w kom�nacie Blanki, po której spotkała Felicjana. Tybald odważył się natak wiele, a potem stracił śmiałość - rozważała w myślach.- WybrałAgnieszkę, gdyż stała obok Blanki, ale to mnie miał w sercu.Dał mito nawet do zrozumienia jakiś czas pózniej.Jakżesz opacznie wszyst�ko zrozumiałam! Teraz już wiem - bał się odrzucenia".A po koronacji.Jak mogła zapomnieć rozpacz, która owładnę�ła Tybaldem, gdy będąc z nim sam na sam w izbie, czyściła jego ubra�nie? Jak zdesperowany pochwycił ją i wziął siłą? Zwyciężyło w nimwówczas zwierzę, które jest w każdym człowieku, czysta żądza spra�wiła, że przekroczył granicę obyczajności. A ja po prostu pozwoliłam, by to się stało, dopuściłam do tego,by szatan nim zawładnął, miast odpowiedzieć mu moją miłością.Miłością, której tyle mam w sobie, jak ktoś mnie nie tak dawno temuzapewniał.Tylko kto, i kiedy, oraz gdzie to było?"Ogarnął ją wstyd.Nie wyszła naprzeciw wielkiej, płomiennejmiłości.To straszne! Jak mogła być tak pozbawiona uczuć, ganiła sięw myślach. A przecież od dawien dawna Tybald był panem megoserca.Powinnam była wyrazniej dać mu do zrozumienia, co do nie�go czuję.Nieszczęsny człowiek, ileż musiał wycierpieć".- 189- Przypominała sobie słabo, że wtedy odczuła ten czyn jako prze�moc. Był on jednak gwałtownym przejawem miłości" - powiedzia�ła sobie i delikatnie położyła rękę na ramieniu Tybalda.- Już nie raz uratowałeś mi życie, dlatego że byłeś w pobliżu- odparła na jego pytanie.Wzdrygnął się pod jej dotykiem i przesunął jeszcze cal dalej.Heretyczka Klara była mu milsza niż rozmarzona wielbicielka, któ�ra teraz, jak się zdawało, święciła swój powrót.Od dawna nie mógłsobie wybaczyć, że w noc koronacji tak brutalnie ją posiadł - w koń�cu była dla niego nieomal jak siostra - ona jednak nigdy nie wspo�mniała o tym zdarzeniu i zachowywała się pózniej wobec niego taksamo przyjaznie, być może tylko bardziej powściągając swe miłosnezapędy.Wywnioskował z tego, że mimo wszystko sprawił jej rozkoszlub przynajmniej dał odrobinę radości.Pocieszał się tą myślą, gdyżczuł wyrzuty sumienia, iż mógł uczynić jej krzywdę.Był jednakwówczas oszalały z zazdrości.Słysząc, jak właśnie namaszczona królowa flirtuje z mężemi obiecuje mu słodycz mających nastąpić za chwilę uścisków, całko�wicie stracił panowanie nad sobą i dał się ponieść emocjom.I takbiedna Klara, pochylona nad cebrem, posłużyła za zastępczynięBlanki.Ale teraz musiał bardziej uważać.Zdesperowany powiedział jejkilka słów za dużo.Towarzysze króla będą mogli pózniej zaręczyć,że w Awinionie Ludwik cieszył się najlepszym zdrowiem i dopieropotem zaniemógł.Klara pod niektórymi względami była bez wąt�pienia bardzo łatwowierna, co wykorzystali chociażby kacerze, niebyła jednak głupia.Jeśli nie przeciągnie jej całkowicie na swoją stro�nę, może stać się dla niego niebezpieczna.Z piersi Tybalda wydobyło się głębokie westchnienie.- Ach, Klaro - rzekł z zadumą - czegóż to my oboje nie przeżyli�śmy już razem.- 190- - Musisz jej powiedzieć!Tybald ujął rękę Klary.- Co mam jej powiedzieć? %7łe jesteś paniąmego serca?Klara zbladła jak płótno.Tybald uścisnął mocniej jej dłoń i przy�sunął się do niej tak blisko, że czuła jego udo, ocierające się o jej nogę.- Wybacz mi - szepnął.- Wyrządziłem ci wielką krzywdę, lecz tynigdy nie zwróciłaś się przeciwko mnie.Dziękuję ci za to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.