[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przywołała na twarz uśmiech i zeszła na dół.Poczekała na ciotkę i razemz nią weszła do saloniku.Sydney już na nie czekał.Powitała gocmoknięciem w pomarszczony policzek i grzecznie przywitała się zRavenworthem.Hrabia także zachowywał się bardzo formalnie,przedstawiając swoją podopieczną reszcie gości, w tym księciu Beldon.- Droga panno Woolcot - odezwał się z uśmiechem książę, ujmując jejdłoń w rękawiczce.Gdy się uśmie-chał, w jego policzkach pojawiały się dołeczki.- Jest mi naprawdę bardzomiło panią poznać.Z ust pani wielbicieli padło wiele pochwał pod paniadresem i widzę teraz, że nie były przesadzone.Musiała przyznać, że wywarł na niej silne wrażenie.Miał magnetycznyurok.Na chwilę była w stanie zapomnieć o obecności NicholasaWarringa.- Dziękuję, wasza książęca mość.Zerknęła w stronę hrabiego, zastanawiając się, co takiego mógł o niejopowiedzieć.Rozmawiali jeszcze przez chwilę, po czym Elizabethprzeprosiła i stanęła u boku Sydneya, z jakiegoś powodu czując siębezpieczniej w jego towarzystwie.- Chyba poznałaś już lorda Tricklewooda.Sydney odwrócił się do atrakcyjnie wyglądającego młodegowicehrabiego, pierwszego z jej potencjalnych zalotników, który zbliżyłsię do nich.David Endicott, lord Tricklewood, był szczupłym,płowowłosym człowiekiem o chłopięcym uśmiechu i szerokorozstawionych niebieskich oczach.Spodobało jej się, że był początkowonieco nieśmiały i że stanowił przeciwieństwo Olivera Hamptona.W tym momencie zjawiła się Maggie, śliczna i elegancka w sukni zżółtego jedwabiu podkreślającej odcień jej włosów.Przystanęła na chwilęw drzwiach salonu.- Dobry Boże, czy to mała Maggie? - zadudnił niski głos Beldona.Rozległ się głośny śmiech Nicholasa.- Mówiłem ci, że wcale nie jest już taka mała.- To prawda, mówiłeś.Beldon podszedł do Maggie, wyciągnął rękę i ujął jej obie dłonie.- Witaj z powrotem, lady Margaret.Nie było pani tutaj o wiele za długo.Maggie się uśmiechnęła.- Dziękuję, wasza książęca mość.Czasem wydaje mi się, że nie było mnieprzez całe wieki.Ale teraz, po powrocie, aż trudno mi uwierzyć, że wogóle stąd wyjeżdżałam.- Wyrosła pani na piękną młodą kobietę.Pani rodzice byliby dumni.Po twarzy Maggie przemknęły różne emocje, po czym dziewczynauśmiechnęła się.- Dziękuję, wasza książęca mość.Wieczór minął całkiem miło.Ciotka Sophie, jak zawsze w dobrymnastroju, została posadzona obok Sydneya i podczas posiłku Elizabethkilkakrotnie słyszała jego cichy śmiech po słowach starszej pani.Innigoście na przyjęciu, markiz Denby i jego drobniutka żona Eleanor oraz sirWilfred Manning i Emily Chester, wdowa, do której zalecał się sirWilfred, byli przyjaciółmi Beldona.Ich obecność miała zapoczątkowaćwprowadzenie Elizabeth do towarzystwa i powrót na salony zniesławio-nego rodzeństwa Ravenworth.Elizabeth siedziała obok lorda Tricklewooda, który w miarę upływuczasu stawał się coraz mniej nieśmiały.- Pan Birdsall wspominał, że lubi pani czytać.- Tak, bardzo się przy tym odprężam.Teraz czytam jedną z gotyckichpowieści pani Radcliffe Tajemnice zamku Udolpho, chociaż jestemprzekonana, że wiele osób nie pochwaliłoby mojego wyboru.Tricklewood uśmiechnął się.- Prawdę mówiąc, sam właśnie skończyłem ją czytać i bardzo mi siępodobała.I tak rozpoczęli wymianę zdań o książkach, która przerodziła się wożywioną rozmowę o ogrodach i zakończyła pasjonującą dyskusją optakach.- W ostatnim dniu mojego pobytu w Ravenworth widziałam pliszkęcytrynową.Bardzo się podnieciłam, bo nigdy wcześniej jej nie spotkałam- powiedziała Elizabeth.Tricklewood był pod wrażeniem.- Wyobrażam sobie.Nigdy nie udało mi się jej zobaczyć.Wiem, że sąbardzo rzadkie.Nadal prowadzili przyjemną rozmowę, gdy nagle Elizabeth poczuła nasobie wzrok Nicholasa.Kiedy spojrzała w jego stronę, dostrzegłazaciśnięte usta.Najwyrazniej nie aprobował Davida Endicotta jako jejpotencjalnego męża.A to, zdaniem Elizabeth, oznaczało, że wicehrabia był bardzo dobrymkandydatem.- No i co myślisz? - zapytał następnego ranka Sydney Birdsall RandaClaytona.- Moim zdaniem poszło bardzo dobrze, jak na pierwszy raz.- Elizabeth i młody wicehrabia niewątpliwie dobrze sobie radzili -stwierdził Rand.- Z tego, co słyszałem, Tricklewood jest porządnymczłowiekiem.Co o tym sądzisz, Nick?Hrabia rozparł się na krześle.- David to jeszcze chłopiec.Elizabeth potrzebuje mężczyzny.Beldon zmarszczył brwi, a Sydney zacisnął usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]