[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiedziałem, że mnie pilnujesz.Podniosła lekceważąco ramię.- Bo nie pilnuję.- To dobrze.- Odwrócił się do niej plecami i wyjął brudnąszmatę z kieszeni spodni.- Więc to nie mnie szukasz.- No niezupełnie.Wyprostował się i szelmowskim uśmiechem dał jej do93zrozumienia, że kłamie.- Zabawne.Myślałem, że kogoś szukasz, bo tak biegałaśpo wszystkich stajniach i stodołach.I pomyślałem, że możemnie.- Nie pochlebiaj sobie.Zachichotał.- Nie mam takiego zwyczaju.Przerzucił koło przez ramię i wszedł do magazynu.Angiez największą przyjemnością zadarłaby dumnie głowę iodwróciła się na pięcie, ale weszła za nim.- Dlaczego tak mnie nie cierpisz? - spytała, gdy znalezlisię w środku.Choć przez otwarte drzwi i kilka małychokienek wdzierało się światło słoneczne, które drażniło jejwzrok, duszne pomieszczenie było ciemne i tajemnicze.Wpowietrzu unosił się zapach ropy i smarów.Brig wciągnąłkoło na warsztat i szukał kleju do gumy i czegoś na łatę.- Ja cię nie cierpię? - Odwrócił się przez ramię.- Skąd cito przyszło do głowy?- Bo mnie unikasz.- Mam robotę.- Ale z Cassidy rozmawiasz.- Ona się interesuje końmi - odpowiedział pośpiesznie ilekko zacisnął zęby.- A może interesuje się tobą?- Przecież to dziecko.- Ma szesnaście lat.- Mówię, że dziecko.- O mnie myślisz tak samo?Zaśmiał się i zmierzył wzrokiem jej krągłe biodra,kobiece wcięcie w talii i pełne piersi, ściśnięte pod rozpiętąbluzką czarnym stanikiem kostiumu kąpielowego.Na94chwilę cynicznie zatrzymał wzrok we wgłębieniu międzypiersiami Angie, w którym zebrał się pot i kurz.- Ciebie nie można wziąć za dziecko.- Wypiął biodro iwyjął z kieszeni koszuli paczkę cameli.- Czego ode mniechcesz? - Zapalił papierosa i wydmuchnął chmurę dymu.Wyjęła mu papierosa z ust i zaciągnęła się, zostawiając nabiałej bibule ślad szminki.Wypuściła dym nosem, tak jakna starych filmach robiła to Bette Davis.- Dlaczego myślisz, że czegoś chcę? - Poprawiła włosy ioddała mu papierosa.- Bo taką masz naturę.- Niewiele mnie znasz.- Wydęła lekko usta.- I to mi wystarczy.O Boże, on jej daje kosza.%7ładen chłopak nigdy nie dał jejkosza.Większość za nią latała, a jej - z naturyuwodzicielskiej i kuszącej - bardzo podobało się, gdywidziała pożądanie w ich oczach.Ale Brig był inny.Musiała go skłonić, żeby ją chciał.Krew w niej wrzała.On,syn zwariowanej półkrwi Indianki i robotnika z tartaku,który uciekł w siną dal, ma czelność zachowywać się tak,jakby jej wdzięki w ogóle na niego nie działały.Ona jednakwiedziała swoje.- A nie chciałbyś mnie poznać troszkę lepiej? - Przysunęłasię do niego tak blisko, żeby musiał patrzeć na przedziałekw jej biuście.Z papierosem w ustach wydawał się nieprzystępny jaknieposkromiony kowboj.Mrużył oczy od dymu, ale nieodwrócił głowy.- Mam robotę.Muszę cię przeprosić.Wyglądało na to, że plan nie wypali.Brig nie miałzamiaru dać się nabrać na jej uwodzenie.Cofnęła się95szybko i odwróciła.- Słuchaj.przepraszam.Nie chciałam.żebyś myślał, żeza tobą latam.- A nie latasz?Odwróciła się znowu.- Ja.chcę być twoją przyjaciółką.Chłopaki w moimwieku mnie nudzą.Szczerze mówiąc, są jak wrzód nadupie.- Podniosła głowę i spojrzała na niego.Jej oczy niebyły już tak zadziorne.- Wydawało mi się, że jeśli będę sięzachowywać jak.no właśnie tak, to zwrócę twoją uwagę.Ja.potrzebuję kogoś takiego jak ty.Prychnął i spojrzał na oponę.- Ciężko mi z Bobbym i Jedem.- Tak?- Mówiłam ci, że się założyli.Na twarzy Briga pojawił się cień odrazy.- Myślałem, że żartujesz.- Nie.- Westchnęła i przeczesała palcami włosy.- Wiem,że niektórzy ludzie myślą, że lubię.flirtować.I pewnie takjest, ale nie sypiam z chłopakami, bo jestem córką ReksaBuchanana.Chyba jestem dla nich jakimś celem.Niektórzysię zastanawiają, kto pierwszy zrobi to z Angie Buchanan.Dlatego ojciec wysłał mnie do liceum świętej Teresy wPortland.A przynajmniej był to jeden z powodów.Ale jużskończyłam szkołę i teraz idę na studia.A w mieścieznowu zaczęli gadać o tym samym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]