[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czasami grywałam nago - ciągnęłam - przy otwartymoknie, rozkoszując się chłodnym powietrzem na moim ciele.Zostawiałam włączone światło i rozsunięte zasłony iwyobrażałam sobie, że sąsiedzi widzą, jak nago gram naskrzypcach.Jeśli rzeczywiście mnie widzieli, nigdy o tym niewspominali.To trwało dość długo.W szkole średniej tyleczasu spędzałam samotnie, że matka zaczęła się o mniemartwić.Bała się, że jestem niezrównoważona, że wpadłam wobsesję.Chciała, żebym zapisała się na jakieś zajęciasportowe albo do kółka teatralnego.Chciała, żebym robiła coś normalnego.Kłóciłyśmy się o to i w końcu wygrała, choćpozwoliła, żebym sama wybrała sobie dyscyplinę sportu.Wybrałam pływanie, głównie po to, żeby ją wkurzyć.Wiedziałam, że wolała, abym zdecydowała się na gręzespołową, jak siatkówka czy hokej, ale w tej rundziezwyciężyłam, argumentując, że dzięki pływaniu wzmocnięramiona i będę lepiej grała na skrzypcach.W tym momencie przez twarz Dominika przemknął cieńuśmiechu.Milczał jednak i cierpliwie czekał na ciąg dalszy.- Pływanie, jak się okazało, działało na mnie tak samo jakgra na skrzypach.Lubiłam wodę i to, że czas jakby przestawałistnieć, kiedy pokonywałam kolejne długości.Nigdy niebyłam zbyt szybka, ale mogłam pływać bez końca.Potrafiłampływać tak długo, z taką łatwością, że trener musiał mniewywoływać z wody i mówić, że trening dobiegł końca i mogęiść do domu.To był przystojny facet; we wczesnej młodości sam uprawiałsport wyczynowy.Rzucił to, kiedy przestał wygrywać, i zostałtrenerem, ale ciągle miał ciało pływaka.Nosił cały ten zestawratownika: krótkie spodenki, podkoszulek i gwizdek, którymsię popisywał.Zwykle nie zwracałam na niego uwagi.Uważałam, że ma o sobie trochę za duże mniemanie, co wjakiś sposób do niego nie pasowało.Jakby chwalił się swoimautorytetem.Podobał się wszystkim innym dziewczynom.Niewiem, ile miał lat.Więcej niż ja.To był właśnie on.Trenerpływacki.Mój pierwszy raz.- Znowu spojrzałam naDominika.Ciągle wydawał się obojętny i trochęnieprzytomny.- Mów dalej - mruknął- Pewnego popołudnia nie zatrzymał mnie.Pozwolił mipływać i pływać.W końcu wypadłam z transu, po nie wiem iludługościach, bo nagle zauważyłam, że robi się ciemno ijestem na basenie sama.Wszyscy już poszli.Kiedy wreszcie wyszłam z wody,powiedział, że chciał zobaczyć, czy będę pływała tak długo, ażkaże mi przestać.Wzięłam ręcznik i poszłam do przebieralni, ale kiedyzaczęłam się wycierać, poczułam, że jestem.że jestempodniecona.Nie wiem dlaczego, naprawdę, ale to było taksilne, że nie mogłam czekać, aż dotrę do domu.Onanizowałam się, kiedy zobaczyłam, że on patrzy na mnieprzez drzwi przebieralni.Może zapomniałam je zamknąć.Niezauważyłam, kiedy je pchnął.Nie przerwałam.Pewniepowinnam, ale to, jak on na mnie patrzył.Robiłam to dalej.I wtedy po raz pierwszy miałam orgazm.Na jego oczach.Wszedł, kiedy zobaczył, że szczytuję.A gdy wyciągnął fiuta, nie mogłam oderwać od niegowzroku.- Nigdy wcześniej nie widziałaś, prawda?Odparłam, że nie.- Wtedy spytał, czy chciałabym poczuć go w środku, a japokiwałam głową, że tak.- Odwróciłam się do Dominika,żeby sprawdzić, czy chce, abym mówiła dalej, zdradziła muwięcej.Niemal natychmiast oprzytomniał.- Dobrze.- Podniósł oparcie fotela.- To wszystko, cochciałem wiedzieć.Może innym razem opowiesz mi więcej.- Jasne.- Ja też podniosłam oparcie swojego siedzenia.Może po tym, jak opowiedziałam swoją historię temumężczyznie, powinnam czuć się nieswojo, ale tak nie było.Jeśli już, to czułam się lżejsza, ciężar tajemnicy z przeszłościzostał przeniesiony z mojego umysłu do umysłu Dominika.- Gdzie cię podrzucić?- Tylko na stację.- Nie ma sprawy.Mógł poznać szczegóły mojej seksualnej przeszłości, ale niebyłam jeszcze gotowa całkiem otworzyć przed nim swoichdrzwi; zresztą ciągle nie byłam pewna, czy on chce, żebym tozrobiła.Nie musiałam się martwić o swoją prywatność.W ciągunastępnego tygodnia Dominik poprosił mnie o namiary dosiebie i podał dzień i godzinę, kiedy miałam czekać w domuna paczkę.Zawahałam się, zanim podyktowałam mu adres.Poza dostawcą pizzy, jak dotąd nikt w Londynie nie wiedział,gdzie mieszkam, a mnie to bardzo odpowiadało.Ale Dominikzamierzał mi coś wysłać, więc wydawałoby się śmieszne alboparanoiczne, gdybym nie chciała mu tego powiedzieć.W paczce, tak jak przypuszczałam, były obiecane skrzypce.Biorąc pod uwagę jakość tych, które dostarczył na koncertVivaldiego, podejrzewałam, że dobrze wybierze, nigdy jednaknie przyszło mi do głowy, że dostanę tak piękny instrument.To był stary bailly; drewno miało miękki żółtawy odcień,niemal karmelowy, jak słój miodu manuka podniesiony doświatła.Przywodził mi na myśl dom i wody rzeki Waihouzłotawo połyskujące w słońcu.Zgodnie z załączonymi certyfikatami, ostatnią właścicielkąskrzypiec była niejaka panna Edwina Christiansen.Jakzawsze ciekawa historii zamkniętej w moich instrumentachpróbowałam wyszukać coś na jej temat w Internecie, ale nicnie znalazłam.Cóż, trudno.Musi mi wystarczyć wyobraznia.Futerał był nowiutki, czarny, obity wewnątrz aksamitem wkolorze głębokiej czerwieni.Jak na mój gust wydawał siętrochę trumienny, nie pasował do ciepła tych skrzypiec, aleDominik to rozsądny facet, niezbyt romantyczny w złymznaczeniu tego słowa, więc uznałam, że nowy futerał poprostu miał ukryć wartość tego, co zawierał.W paczce dostałam też instrukcje: musiałam dać znać, żeskrzypce doszły, a potem jak najwięcej ćwiczyć na nich, alenie publicznie.I czekać na dalsze wskazówki.wiczyć iczekać.wiczenie na baillym było czystą radością.Instrumentpasował do mnie idealnie, jakby moje ciało zmieniło się,abym mogła go lepiej trzymać.Poprosiłam o wolne mojągrupę, a w tych okolicznościach, po burdzie w metrze,organizatorzy byli bardzo wyrozumiali.Grałam na baillymniemal całymi dniami, lepiej niż kiedykolwiek przedtem,muzyka niemal spływała mi z palców, jakby melodie tkwiłyuwięzione w moim wnętrzu, a skrzypce od Dominika okazałysię kluczem, dzięki któremu się uwolniły.Czekanie to już inna sprawa.Z natury jestem cierpliwa izawsze lubiłam sporty wymagające wytrwałości.Ale tymrazem chciałam dokładnie wiedzieć, na co się piszę.Przekonana, że w życiu nie ma nic za darmo, zakładałam, żeDominik chce, by inwestycja się zwróciła.Do czasu, kiedydowiem się, jakie są warunki płatności, postanowiłam uważaćskrzypce raczej za pożyczę niż za podarunek.Sugerował jakiśukład, umowę, która miała dawać satysfakcję obu stronom.Oferował, że zostanie moim sponsorem.Spławiłabym go,gdyby to zrobił.Jednak dopóki nie wiedziałam, czegooczekuje w zamian, nie wiedziałam, czy zechcę mu to dać.Nie szukałam nowego związku tak szybko po rozstaniu zDarrenem.Miałam nadzieję, że spędzę trochę czasu sama
[ Pobierz całość w formacie PDF ]