[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dwa dni przed śmierciązniknęła.Mój Boże! To było straszne.Wszędzie jejszukaliśmy, całą noc przeszukiwaliśmy las.Ludzie zwioski nam pomagali.Proszę mi wierzyć, zmobilizowałemabsolutnie wszystkich, żeby znalezć ją całą i zdrową.No iznalezliśmy.w leśnej pieczarze, dokąd często chodziliśmyna wycieczki. Była ranna? Nie, nic jej się nie stało.Spojrzała na nas zimno ipowiedziała, że nie wróci.Muszę przyznać, że wtedy sięrozgniewałem.I to bardzo.Zaprowadziliśmy ją do domu.Po drodze zamiast okazać żal, że nas tak wystraszyła, daćwyraz temu, że rozumie, jak zle postąpiła, dalej byłaniepokorna i arogancka.A ja już byłem tym bardzozmęczony, inspektorze.Powiedziałem jej, że ma iść doswojego pokoju i nie wychodzić stamtąd, że to kara.Zamknąłbym ją na klucz, ale kluczy nie mieliśmy.Pewniemyśli pan, że przesadzam, ale w czasie tych długich godzin246 poszukiwań modliłem się gorąco, żeby jej się nic nie stało. Przerwał na chwilę. Nawet nie chciała przeprosićmatki.Biedna kobieta była zrozpaczona. Nikt nie poszedł do niej do pokoju? Matka próbowała z nią rozmawiać.Ale skończyłosię na kłótni.To było wieczorem przed śmiercią.W podstawowych punktach ta wersja pokrywała sięz wersją na blogu Marca.Ale brakowało zakończenia iHctor miał nadzieję, że ksiądz rzuci na to trochę światła. I co się potem stało?Felix Castells spuścił wzrok.Zdawało się, żeprzemknął po jego twarzy cień wątpliwości, może winy, amoże jednego i drugiego.Ulotny, ale wyrazny.Hctor byłabsolutnie pewny. Nikt nie wie, co naprawdę się stało, inspektorze.Spojrzał na niego, chcąc wzrokiem przekonać o szczerościswoich słów. Następnego ranka bardzo wcześnieobudziły mnie krzyki chłopca.Dopiero po chwilizorientowałem się, że to Marc, i biegiem wypadłem zpokoju.Marc krzyczał od strony basenu. Przerwał,przełknął ślinę. Zobaczyłem ją, gdy tam dobiegłem.Wskoczyłem, chciałem tchnąć w nią życie.I było za pózno. Czy był ktoś jeszcze przy basenie? Nie.Tylko mój bratanek i ja.Kazałem mu odejść,ale nie posłuchał.Chciałem mu zaoszczędzić widoku ciałależącego na brzegu obok niego, więc stałem w wodzie, zIris w ramionach.Ciągle widzę tę twarzyczkę przerażonegodziecka. A lalki. Skąd pan o tym wie?  Ksiądz pogładził brodę, byłwyraznie zdziwiony. To.to wyglądało złowieszczo.Wwodzie leżało ich kilka.247 Małe nieżywe Iris.Hctor odczekał chwilę. Kto je tam włożył? Chyba Iris. Starał się powstrzymać, ale wzmęczonych oczach pojawiły się łzy. Ta dziewczynkabyła chora, inspektorze.Nie umiałem tego zauważyć mimosłów jej matki.Zbyt pózno zdałem sobie sprawę, że byłaniezrównoważona, psychicznie niezrównoważona. Chce ksiądz powiedzieć, że dwunastoletniadziewczynka popełniła samobójstwo? Nie!  Słowo wydarło się z ust duchownego,niedopuszczającego myśli o grzechu samobójstwa.Tomusiał być wypadek.Mówiłem już, że Iris była fizyczniesłaba.Uznaliśmy, że zeszła do basenu w nocy, z lalkami, wjakimś momencie zakręciło jej się w głowie i wpadła dowody. Uznaliśmy? Ktoś jeszcze był wtedy w domu? Następna grupa dzieci miała przyjechać za trzydni, więc byliśmy sami: Marc, kucharka z córkami i ja.Instruktorzy mieli się stawić tego popołudnia; niektórzypracowali ze wszystkimi kolejnymi grupami, a niektórzyzmieniali się z każdym turnusem.Ale nawet ci stali wracalido miasta na kilka dni.Nie można młodych zbyt długotrzymać na takich obozach.Nudzą się.Hctor wyczuł, że ksiądz jeszcze nie skończył.%7łebyło jeszcze coś, co chciał opowiedzieć.Niedługo czekał. Inspektorze, matka Iris była dobrą kobietą, którastraciła męża.Nie zniosłaby myśli, że córka zabiła się zwłasnej woli. Proszę powiedzieć prawdę  rzekł Salgado znaciskiem. Proszę zapomnieć o habicie, ślubach, matcedziewczynki i o tym, co mogłaby albo czego nie mogłaznieść.248 Castells odetchnął głęboko i przymknął oczy.Kiedyje otworzył, powiedział cicho, lecz zdecydowanie. Poprzedniego wieczoru, kiedy ganiłem Iris zaucieczkę, spojrzała na mnie poważnym wzrokiem ipowiedziała:  Nie prosiłam księdza, żeby mnie szukał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl