[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Komisarz nie tylko odgrywał kluczową rolę w codziennychsprawach rzymskiej inkwizycji, również kształcił jej przedstawicieli wysy-łanych na prowincję.Jego asystenci regularnie, po trzech albo więcej latachsłużby, opuszczali Zwięte Oficjum i przenosili się do regionalnych od-działów.Po takim okresie współpracy z komisarzem i codziennego ob-cowania znali nie tylko procedury, lecz również finansową i administracyjnąstronę inkwizycji.Bowiem własność i majątek fundacji Zwiętego Oficjumbyły zarządzane przez komisarza.Z reguły był nim dominikanin albo franciszkanin, w asyście prałataalbo świeckiego duchownego, który sprawował urząd asesora.Była tofunkcja kluczowa, gdyż asesor podczas posiedzeń inkwizycji przedkładałsprawy, którymi należało się zająć i zbierał decyzje, które potem spisywałnotariusz.Asesor - w Rzymie i w prowincjach - składał kardynałomsprawozdanie o wszystkich toczących się procesach i przedkładał im opisprocesu, na podstawie którego jego przełożeni wydawali wyrok.Ponadtobył odpowiedzialny we wszystkich kwestiach prawnych za członków Zwię-tego Oficjum, członków ich rodzin i innych osób od nich zależnych.Asesormusiał ich chronić przed wendetą albo niesprawiedliwymi procesami i za-dbać, żeby machina najwyższego trybunału wiary się nie zacięła.Smarowałtryby kół, którymi obracał komisarz.Obaj byli niezastąpieni, ale żaden znich nie mógł pracować bez publicznego oskarżyciela" albo prokuratorakonsystorskiego2.2Procurator fiscalis.90Gdy inkwizytor zakończył badanie oskarżonego, ten właśnie urzędnikprzejmował ściganie z ramienia Zwiętego Oficjum, i to pod bezpośrednimnadzorem Wielkiego Inkwizytora.Santori, który obserwował ich orlimwzrokiem, miał na oku każdy ważny czy nieważny przypadek, jaki wpadłw sieć inkwizycji.Ta sieć była zarzucona daleko.Chłop w odległym Friaulubiega się o absolucję za seksualny eksces? Wielka Księżna Toskanii maproblemy małżeńskie? %7łydzi czytają Talmud (dzieło znienawidzone przezSantoriego), a księgarze sprzedają spod lady podżegające broszury protes-tanckie? Każda pogłoska, każdy zarzut, każdy proces - wszystko o czymdowiadywała się La Suprema - notował jej niestrudzony zwierzchnik,którego duże, kanciaste pismo wprawdzie szpeci dokumenty powstałe wczterech decydujących dekadach Zwiętego Oficjum, lecz jednocześnieczyni je zrozumiałymi.Santoriemu nie uszło nic.Był najczujniejszy wśród urzędników moral-ności w Rzymie doby kontrreformacji.Taki aparat urzędniczy wymagałpodobnych, sprawdzalnych i precyzyjnych procedur.Precyzja stanowiłasiłę Wielkiego Inkwizytora.On wiedział, jakie znaczenie ma data.Dlategoteż na setkach stosów papierów, które przeszły przez jego biurko widniejądokładne, naniesione jego charakterem pisma daty.Te dokumenty, będącew posiadaniu Zwiętego Oficjum i kongregacji indeksu, razem z niepu-blikowanymi pamiętnikami pozwalają zrekonstruować pracę WielkiegoInkwizytora z dokładnością nie tylko co do miesiąca czy dnia, ale nawetgodziny.Znaczenia tej pracy dla rzymskiej inkwizycji nie można przecenić.Santori trzymał w ręku wszystkie nici jej działania.Ponieważ komisarz,asesor i procuratorfiscalis byli jego podwładnymi, mógł decydować, w jakisposób problemy oczekujące załatwienia mają być zaprezentowane pozo-stałym kardynałom-inkwizytorom, a tym samym mógł wpływać na ferowaneprzez nich wyroki.Nic nie przemawia za tym, że Santori nadużywał swejpozycji i byłoby błędem twierdzenie, że jego koledzy jedynie trzymalisynekurki.Obsługiwał on machinę rzymskiej inkwizycji z niezrównanązręcznością, ponieważ z jednej strony był ekspertem, który całe swoje życiepostawił w służbę Zwiętego Oficjum, z drugiej zaś perfekcjonistą, któremużaden trud nie był zbyt wielki, żaden szczegół zbyt drobny.Dlatego wielu członków papieskiego dworu nienawidziło Santoriego.Ascanio Colonna nazywał go szatanem, ponieważ jego zdolność wprawiania91czegoś w ruch za kulisami uchodziła za sztuczkę diaboliczną.Papież Sykstus Vzarzucał Wielkiemu Inkwizytorowi, że wszystko garnie do siebie.Tenzarzut był prawdziwy.Za to nietrafne jest twierdzenie, że Santori działałzupełnie sam.Pająk, który siedział w centrum sieci inkwizycji, nie był wstanie wysnuć wszystkich nici.Jeśli chodziło o czynności organizacyjne icodzienną administrację korzystał z pomocy urzędników, których zadaniaopisałem.Ale to nie była jedyna płaszczyzna, na której pracowało ZwięteOficjum.Była jeszcze wzniosła sfera myśli - jurystycznych i teologicznychidei - w której praktyczny rozum Santoriego miał mniejsze pole działania.Tutaj na pierwszy plan wychodzili doradcy - konsultorzy.Gdy myślimy o aparacie biurokratycznym oczekujemy ustanowionychregułą procedur angażowania: wstępny test, sprawdzenie wiedzy ogólnej,przepytanie, potem stałe miejsce pracy.Kościelne instytucje początkównowożytności postępowały inaczej, ponieważ pod względem struktury byłybardziej podobne do wojska.Zwykli żołnierze w szeregach wojującegoKościoła rekrutowani byli w zakonach.Generałowie zakonu dominikanów i franciszkanów - dzięki wybitnejroli, którą odgrywali w średniowiecznej inkwizycji - byli w ZwiętymOficjum reprezentowani częściej niż zwierzchnicy innych zakonów.Poten-cjalnie bardziej wpływowi byli dominikanie, ponieważ Mistrzowie ZwiętegoPałacu, którzy pracowali jako konsultorzy w najwyższym trybunale od XIIIdo XX stulecia (gdy ta wspaniała nazwa została zniesiona, jakkolwiekurząd istnieje do dziś) prawie zawsze wywodzili się z tego zakonu.Zadaniem Mistrzów Zwiętego Pałacu w średniowieczu i w renesansie- oprócz teologicznego doradztwa papieżowi, niewielkiej działalności pe-dagogicznej czy obowiązków dyplomatycznych - było sprawdzanie kazańwygłaszanych w papieskiej kaplicy.W okresie kontrreformacji odpowiadaliteż za cenzurę w Wiecznym Mieście: chodzili do księgarń, konfiskowalipotępione książki, podnosili opłaty i publikowali zakazy.Z tych historycz-nych powodów mieli nie tylko szczególną pozycję w rzymskiej inkwizycji,mogli też działać niezależnie od organizacji do której należeli.Przykłady, które wciąż pojawiają się w materiałach zródłowych rzym-skich archiwów, to zezwolenia na druk i zakazy książek.Często zdarzałosię, że Mistrz Zwiętego Pałacu bez porozumienia z najwyższym trybunałemwiary zwalniał książkę, której jego przełożeni chcieli zabronić.Dlatego też92na porządku dziennym były spory kompetencyjne.Szczególnie dobitny jestprzypadek Galileo Galilei (1564-1642), o którym mowa w następnymrozdziale.Aczkolwiek kardynałowie mieli więcej pełnomocnictw, kom-petencje Mistrzów Zwiętego Pałacu nigdy się wyraznie od tamtych nieróżniły.Ten brak rozgraniczenia prowadził do charakterystycznego dlaRzymu chaosu kompetencyjnego.W okresie kontrreformacji katolicki Koś-ciół i Zwięte Oficjum nie miały liniowej struktury nowoczesnego zakładu.Trafniejszy wydaje się obraz starego dębu, z wiekiem sękatego, któregokonary częściowo wyrastają ku niebu, częściowo zwisają pod ciężarem lati prawa ciążenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]