[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma ich tu.Kurwa.W rogu sali Fabian i Alex, pogrążeni w rozmowie, zerknęli na mnieniespokojnie.Czułem, że cała rodzina jest zaniepokojona, wszyscy się o niąmartwili.Włącznie ze mną. Fabian rzuciłem. Gdzie jest Violet? Poszła spać.Przed dziesięcioma minutami odrzekł, unikając mojegowzroku. Musiał jej powiedzieć! Dlaczego z nią nie poszedłeś? Dlaczego jej nie pilnujesz? ryknąłem, bomój niepokój zamienił się w panikę. To nic.Nic wielkiego na pewno się nie stało. Kaspar, co& Ilta także zniknął.Popatrzyli po sobie, otwierając szeroko oczy. O nie& jęknął Fabian.Rozbiegli się w przeciwnych kierunkach.Jeszcze raz spojrzałem na salę, apotem przyłączyłem się szybko do poszukiwań.Wszyscy Varnowie jej szukali,nasi stronnicy także, a popłoch odbarwiał ich tęczówki.Czułem się winny, w głowie kołatały mi własne słowa: Piśnij tylko, aprzysięgam, że cię zabiję. DWADZIEZCIA PIViolet Ilta, co ty tu robisz? zapytałam, kiedy znieruchomiał dwa kroki ode mnie. Ilta? powtórzyłam ciszej.Nie poruszył się, pomachałam mu ręką przed oczyma.Był jak w transie, miał zamglone, niewidzące oczy. Ilta! krzyknęłam.Nagleporuszył głową, pochylił ją tak nienaturalnie, że musiałam się od niego odsunąć.Zadrżał i wyrzucił ramię, chwytając mnie za nadgarstek.Aż jęknęłam.Poczułamdreszcz na skórze: biegł po ramieniu, wzdłuż barku i opadał ku łomoczącemusercu, które nie chciało zwolnić.Jego lodowaty dotyk parzył mnie, chciałam mu sięwyrwać, ale brakowało mi sił. Ilta! wrzasnęłam głośniej, ale on tylko zacisnąłmocniej dłoń.Odciął mi dopływ krwi, czułam, że ręka mi drętwieje. Wybacz, droga Violet, ale nie usłyszałem, zajęty, by tak rzec, własnymwnętrzem syknął, zwilżając wargi oleistą, lśniącą śliną.Pociągnął nosem.Błagałam własne serce, żeby nie wyskoczyło mi z piersi.Wbił we mniewzrok, musiałam spojrzeć w jego oczy.Nie były już lazurowe, stały siękrwistoczerwone.Wciągnęłam gwałtownie powietrze i uniosłam brwi.Cofnęłamsię o krok od jego syczących, niemal warczących ust.Przyciągnął mnie do siebie,ściskając mocno nadgarstek. Nie, moja śliczna.Nigdzie sobie nie pójdziesz.Przyciągnął mnie jeszcze bardziej, a potem pochylił się i wsunął mi dłoń podkolana.Podniósł mnie.Po chwili poczułam uderzenie chłodu na policzkach.Uciekał ze mną z Varnley.Ale dokąd? Tego nie wiedziałam.Przymknęłampowieki, próbując powstrzymać łzy.Dopiero wtedy przyszło mi do głowy, bykrzyczeć.I wrzasnęłam! Wydałam z siebie przerażający, mrożący krew w żyłachwrzask, który rozdarł noc.Na próżno.Nikt mnie nie usłyszał.Nikt nie pospieszył mi na pomoc.Poczułam coś ostrego na policzku, to coś rozszarpywało mi skórę.Otworzyłam szeroko oczy.Kolce jeżyn raniły mnie boleśnie, skrzywiłam się,czując spływającą po policzku krew.Chciałam podnieść rękę, żeby ją otrzeć, alenie mogłam.Ilta przyciskał moje ramię do piersi.Było zdrętwiałe, w ogóle nieczułam palców. Nie chcesz się uwolnić, dziecino? Nie chcesz ode mnie uciec? gruchałIlta, pochylając głowę.Otworzył lekko usta, ujrzałam jego ostre kły, zagięte,śmiertelnie grozne, gdy oparły się o dolną wargę.Miał cuchnący oddech, poczułamw nozdrzach odór gnijącego mięsa i słonawo-metaliczny smród zaschniętej krwi.Zmarszczyłam nos i odwróciłam się. Jesteś ode mnie silniejszy mruknęłam więc nie mam szans.Alenastępnym razem kup sobie płyn do płukania ust dodałam, zdecydowanazmiażdżyć go słowami. Za chwilę będzie ci wszystko jedno prychnął.Pochylił się jeszcze niżejnade mną i zlizał krew z piekącej rany.Wessał ją do ostatniej kropli.Zamknęłamoczy, czując jego wargi wędrujące po brodzie i zatrzymujące się na szyi.Wciągnąłgłęboko powietrze i zadrżał gwałtownie.Położył mi palec na ustach, a potemzjechał niżej, wzdłuż brody i szyi ku piersiom.Zagłębił go między nimi.Zacisnęłam zęby.Jeszcze raz wciągnął głęboko powietrze i wypuścił je prosto na mój biust. Mój Boże& syknął. Nie mogę już dłużej czekać&Rzucił mnie na ziemię.Przygniotłam plecami bezwładną rękę.Usłyszałamtrzask.Pisnęłam z bólu.Powoli wracało mi czucie.Rozejrzałam się.O dziwowiedziałam, gdzie jestem.Rozpoznawałam ten gęsty las i porośniętą bluszczemkamienną budowlę.Ale niedane mi było zastanowić się nad tym, bo Iltaprzyklęknął obok mnie. Zabawimy się trochę, dobrze?Chwycił mnie brutalnie za ramiona i podniósł, a potem oparł o drzewo.Poczułam szorstką korę na gołych plecach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]