[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tam stałabym się jedną z tych wyświęconych kobiet,które tkają dla bogów i zawsze noszą czyste szaty.Sypiałabym wte-dy sama, chyba \e zechcę wziąć sobie towarzysza na czas świętajęczmienia.Nie rozumiałam jej marzeń.W rzeczy samej nie rozu-miałam nawet jej słów, bo nie wiedziałam nic o świątyniach ani osłu\ących w nich kobietach.Powiedziałam Tabiji, \e ja ze swej stro-ny mam nadzieję urodzić dziesięcioro silnych dzieci, tak samo jakmoja matka, tyle \e wolałabym mieć co najmniej pięć dziewczynek.Po raz pierwszy w \yciu wypowiadałam to na głos i być mo\e po razpierwszy o tym pomyślałam.Ale mówiłam to wszystko od serca.- To ty nie boisz się rodzenia? - spytała moja kuzynka.- A co ztym bólem? A jeśli jakieś dziecko ci umrze?Potrząsnęłam głową.- Poło\ne nie lękają się \ycia - powiedziałam i w tym momenciedotarło do mnie, \e ju\ od dawna myślę o sobie jako o przyszłejuczennicy Racheli i wnuczce Inny.Tabija i ja zapatrzyłyśmy się na wodę i umilkłyśmy.Dumałyśmynad dzielącymi nas ró\nicami i zastanawiałyśmy się, czy nasze na-dzieje się spełnią i czy pózniej, kiedy drogi naszych ojców się rozej-dą, usłyszymy jeszcze kiedyś o sobie, o tym, co z ka\dą z nas sięstało.Ledwie potrafiłam nadą\yć za własnymi myślami, pomykają-cymi niczym czółenko w jakimś wielkim krośnie, ale w pewnymmomencie wyrwało mnie z zadumy własne imię padające z ust mo-jej matki.Wychwyciłam w jej głosie nutę gniewu; zmitrę\yłyśmyzbyt wiele czasu.Obie z Tabija natychmiast poderwałyśmy się zmiejsca, by maszerując ramię w ramię, wrócić do ognisk, przy któ-rych gotowano strawę.181Moja kuzynka i ja robiłyśmy wszystko, byle nas tylko nie roz-dzielono, i razem przyglądałyśmy się, ze zle skrywaną ciekawością,kręgowi utworzonemu przez nasze matki.A te zaś przypatrywały sięszatom innych, wymieniały się przepisami potraw, uprzejmie prosiłyo powtarzanie swych imion: Zechciej, proszę powtórzyć, choć tyl-ko raz, abym nauczyła się dobrze wymowy.Widziałam, \e mojamatka unosi brew, gdy widzi, jak Kananejki u\ywają soli, i zauwa-\yłam te\, \e Ada sztywnieje na widok Bilhy dodającej świe\ychcebulek do swej potrawy z suszonej kozliny.Wszystkie jednak osą-dy były maskowane pod rzadkimi uśmiechami pośród pospiesznegoprzygotowywania uczty.W trakcie gdy kobiety szykowały posiłek, Ezaw i Jakub skryli sięw namiocie mojego ojca.Synowie Ezawa rozbili tymczasem swojenamioty, a potem zebrali się obok namiotu mojego ojca, gdzie stalirównie\ moi bracia.Ruben i Elifaz wymieniali uprzejmości na tematstad ich rodzin, subtelnie porównując liczby i stan zdrowia zwierząt,oceniając ró\ne metody stosowane w pasterstwie oraz umiejętnościpsów.Elifaz wydawał się zdziwiony, \e ani Ruben, ani \aden z jegobraci jeszcze się nie o\enił ani nie spłodził dzieci, ale nie był to te-mat, na który Ruben chciał dyskutować z synem Ezawa.Dochodziłozresztą do długich przerw w rozmowie między kuzynami, którzy znudów zaciskali dłonie w pięści i rozprostowywali je na powrót,stale szurając nogami w miejscu.W końcu klapa przesłaniająca wejście do namiotu odchyliła się imój ojciec z Ezawem wyszli na zewnątrz, przecierając oczy oślepio-ne blaskiem dnia, domagając się wina i rozpoczęcia posiłku.Obajbracia zasiedli na kocu, który rozpostarł Jakub.Synowie usadowili182się jakby odruchowo według starszeństwa, Elifaz i Ruben za plecamiswych ojców, Józef i Korach usiedli u ich boków.Kiedy ja biegałamtam i z powrotem, zajęta dolewaniem wina, zauwa\yłam, \e moichbraci jest o wiele więcej ni\ braci Tabiji i \e są znacznie przystoj-niejsi nizli synowie Ezawa.Tabija podawała chleb, a nasze matki iich słu\ki napełniały talerze mę\czyzn, tak długo, \e nie byli w sta-nie zjeść ju\ nic więcej.Ka\da kobieta zwracała uwagę na to, kto spo\ył najwięcej jej po-trawy, jej chleba, jej piwa, a ka\dy mę\czyzna starał się, jak umiał,by pochwalić jedzenie podane przez \ony jego brata.Ezaw wypiłmoc piwa uwarzonego przez moją matkę i pochwalił przyprawionącebulkami kozlinę ugotowaną przez Bilhę.Jakub jadł niewiele, alekwieciście wychwalał jadło podane mu przez Basmat i Adę.Kiedy mę\czyzni zostali ju\ obsłu\eni, do uczty zasiadły kobietyi dziewczynki, ale tak jak to się często dzieje podczas wielkich uczt,apetyt nie bardzo im dopisywał po tylu godzinach mieszania wgarnkach i smakowania potraw.Matkom usługiwały niewolniceEzawa - dwie silne dziewczyny z małymi srebrnymi kółeczkami wuszach.Jedna z nich była brzemienna; Tabija szepnęła mi, \e to znasienia Ezawa i \e jeśli urodzi się syn, to ta dziewczyna wyjmiegórny kolczyk i zostanie gorszą \oną.Przyjrzałam się tej krzepkiejsłu\ce, której kostki były równie grube jak kostki Judy, a potemzerknęłam na szczupłą Basmat i powiedziałam Tabiji, \e gust Eza-wa, jeśli idzie o jego \ony, jest równie rozpasany jak jego apetyt.Tabija zaczęła chichotać, ale grozne spojrzenie Ady uciszyło nasobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]