[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczciwość inspektora widać było na pierwszy rzutoka.Niektórzy brali to za oznakę słabości i najczęściej bardzo tego pózniejżałowali.- Zaginął i od pięciu dni nie możemy go znalezć - powiedział Sygier.- Dziwne.- wycedził przez zęby Mann.Patrzyłw okno i próbował sobie przypomnieć przebieg spotkania z młodym aspirantem.-Zostawił mi kiedyś swoje uwagi na temat dwóch morderstw.Chodzi o kobietyznalezione bez twarzy.- Znam temat - uciął łagodnie inspektor.Obaj stali naprzeciw siebie i nieprzyszło im do głów, żeby usiąść.- Chodzi o to, że Lis zostawił sporo notatek.Nie wiemy, dlaczego zrobił tezdjęcia.Podał prokuratorowi kopertę.- Młody i naiwny, ale chyba coś wywąchał.Poznaje pan tych ludzi?- Nie - odparł Mann.- Przychodzi mi jednak do głowy, że łatwo ichnamierzymy.- Byłoby dobrze - przytaknął z troską w oczach inspektor.- Może chłopak poprostu wlazł gdzie nie trzeba i wszystko dobrze się skończy.- Mannowiwystarczyło jedno spojrzenie, aby wiedzieć, że Sygier nie wierzył we własnesłowa.- Wydawał się trochę rozgorączkowany - przypominał sobie na głos prokurator.- Taki dzieciak.z tym że miał nosa.- Roześmiał się nagle o wiele za głośno.-Sam tak o sobie mówił.Chwalił mi się, że w przyszłości będzie prokuratorem.-Sięgnął do biurka i po chwili wyciągnął papiery dostarczone przez aspiranta.-Możecie sprawdzić jednego doktora? Nazywa się Wiktor Szober.Przynajmniej taktu jest napisane.To chirurg plastyczny.Jest nawet jego adres.PodobnoSzoberowie przyjaznili się z zamordowaną Katarzyną Raiss.Tak przynajmniejtwierdził aspirant Lis.Niestety, nie miałem czasu tego sprawdzić.- Będziemy w kontakcie - pożegnał się inspektor.- Zdjęcia może panzatrzymać.Zostawiłem sobie odbitki.Prokurator miał wyrzuty sumienia.Myślał teraz trzezwo i czuł, że ma ochotę dopracy.Wiedział, że zaniedbał postępy w śledztwie i będzie musiał to odrobić.Pozatym był ciekawy, co stało się z młodym policjantem.Nie zdążył przygotować siędo przesłuchania Peleryny , ponieważ sekretarka poinformowała go, że oczekujena niego minister.Tak po prostu.Mann skrzywił się z niesmakiem, jakby zleusłyszał informację.Zastanawiał się, czego minister mógł od niego chcieć.Wtedyznów poczuł, że dzieje się z nim coś dziwnego, że znów zaczyna tęsknić za córką Bonasery.Uczucie to początkowo mu nie przeszkadzało, nie odwracało uwagi,po chwili jednak wypełniło wszystkie myśli.Po raz drugi uświadomił sobie, że jestzakochany.Próbował to odepchnąć, ale bezskutecznie.Tęsknił za Beatą i niewyobrażał sobie bez niej życia. Ckliwy palant ze mnie - irytował się, wchodzącdo budynku ministerstwa.Potem trafił pod zimny prysznic.Minister zaprosił go na skórzany fotel, usiadłnaprzeciwko i zerkając na zegarek, zapytał:- Kiedy zamierza pan zamknąć sprawę Peleryny ?- Jak najszybciej.- A morderstwa kobiet bez twarzy?- Jak najszybciej. Cholera, on wszystko wie - pomyślał Mann.Ktoś go najwyrazniej nakręcił.- A co z pana nocnymi wyczynami? - spytał chłodno minister.- Jakimi, panie ministrze? - prokurator próbował grać na zwłokę.Modlił się wduchu, żeby zadzwonił jakiś telefon.- Pobił pan sąsiadów.- To już wyjaśnione - odparł z ulgą.- Skarga została wycofana.- Tak na piękne oczy?- Ważne, że wszystko ucichło.- trochę niegrzecznie starał się zakończyćniewygodny temat.- Czy mam panu przypominać, że z powodu działalności mafii państwo tracimiliony dolarów? %7łe jeden Zygmunt Rolka wypompowuje więcej niż budżet nie-jednego miasta? Sprawdzaliście jego konta?- Wszystkie - potwierdził Mann.- Jest kryty.Ma na nich grosze.Na tychoficjalnych, oczywiście.Może Peleryna jako świadek koronny.- Zgodzi się?- Kto wie? - zawahał się prokurator.- Nie uśmiecha mu się siedzenie przezdziesięć lat w więzieniu.Właśnie się do niego wybieram.- Musi pan wiedzieć, że jeżeli nie uda się panu posadzić Rolki i jego ludzi,śledztwo przejmie ktoś inny.Mam naciski w tej sprawie.Zostanie pan odwołany,rozumiemy się? Potrzebny nam jest sukces, i to jak najszybciej.Prokurator wyszedł i z trudem hamował wściekłość.Minister potraktował go zgóry i nie zostawił nawet cienia złudzeń.Na jego miejsce szykowało się prawdo-podobnie co najmniej kilku świeżo upieczonych prokuratorów.Byli żądni sukcesui odważni aż do granic wyobrazni.Ruszył zakorkowaną ulicą, zdając sobie sprawę,że wciąż myśli o Beacie.Kuracja, jakiej poddał się z prostytutką, pomogłazaledwie na chwilę.Twarz Patrycji wymagała natychmiastowej operacji.Organizm odrzucił przeszczepi nie reagował na preparat.Alkohol i dziesiątki tabletek uspokajających zrobiłyswoje.Teraz toczyła się walka z depresją i gnijącą twarzą.Bez lekarstw i wsamotności.Szoberowie wynajęli anonimowo małe mieszkanie na peryferiachWarszawy i usiłowali nie rzucać się w oczy.Na szczęście do nowych budynkówwprowadziło się wiele rodzin, które jeszcze nie zdążyły się poznać. Czarnadziura wielkiego miasta wessała ich i skutecznie ukryła.Człowiek, który udo-stępnił im mieszkanie, miał nie więcej niż trzydzieści lat i interesowały go przedewszystkim pieniądze; bez podatku i płacone w terminie.W zaciemnionym pokoju, na łóżku przykrytym kolorową kołdrą, kuliła się żonadoktora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]