[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Trzeba wymienić poręcz balustrady tarasu.Materiały dostarczonow zeszłym tygodniu.Są w garażu.Zapłacę ekstra, ale proszę zrobić todzisiaj.Z tonu jego głosu wynikało, że nie jest to prośba, lecz polecenienieznoszące sprzeciwu.- Oczywiście, proszę pana - odrzekł Nate.Kiedy znalezli się w kuchni sam na sam, detektyw rzucił Lyndseyzimne, wściekłe spojrzenie, po czym zabrał się do ładowania zmywarki.Ona w tym czasie przygotowywała marynatę do kurczaka, który znajdowałsię w obiadowym menu.Zapadło krępujące milczenie.Mijały minuty,które wydawały się godzinami.W końcu Nate podszedł do niej od tyłu,położył ręce na blacie kuchennym po obu jej stronach i przycisnął ją lekko.35R S- Czy jest jeszcze coś, o czym zapomniałaś mi powiedzieć? -wyszeptał jej do ucha.Był naprawdę zły.Lyndsey pod wpływem bliskości jego ciałazupełnie straciła głowę.Jego ciepły oddech na jej szyi wywołał dreszcze.Ztrudem się powstrzymała, aby się na niego nie rzucić.- Przepraszam - wybąkała zawstydzona.- Nie sądzę, abyś wiedziała, jak wymienić poręcz? Potrząsnęłaprzecząco głową.- Odwróć się do mnie - zażądał.Przełknęła ciężko ślinę i stanęła do niego twarzą,- Masz jakiś pomysł, jak z tego wybrniemy?- Mogę udać, że mam atak wyrostka.Jego oczy były jak błękit nieba o poranku.Zajrzała w nie głęboko idostrzegła coś, czego nigdy wcześniej nie zauważyła i co ją przeraziło.Niemogła przestać się w nie wpatrywać, starając się dotrzeć do jego wnętrza,dowiedzieć się, kim w rzeczywistości jest.Naprawdę lubiła go, aż zabardzo.Czuła, że może złamać jej serce.W tym momencie przyszło jej dogłowy, jak wyciągnąć ich z tarapatów.- Umiem się posługiwać wiertarką - oświadczyła podekscytowana,kładąc mu dłonie na piersi.Prowadząc samotnie dom, z czystejkonieczności nauczyła się wykonywać większość prostych napraw.-Umiem też wbijać gwozdzie.Myślę, że potrafię wymienić tę poręcz.Tymusiałbyś tylko udawać, że kierujesz pracą.Nate'owi zadrżały usta, po czym wybuchnął szczerym śmiechem.- Co? - spojrzała na niego ze zdziwieniem.- Jesteś taka szczera.36R SUśmiech nie znikał z jego twarzy, ale dawało się jeszcze wyczućresztki gniewu w jego głosie.- Wiem coś niecoś o budownictwie.- Bawiłeś się moim kosztem? Pozwoliłeś, żebym umierała ze strachubez powodu?- Większość kobiet to lubi.- Nie jestem większością kobiet! - odparowała, sama się sobiedziwiąc, że była w stanie cokolwiek z siebie wydusić.- Oczywiście, że nie jesteś.Nagle drzwi kuchni się otworzyły.Lyndsey podskoczyła.Nateodwrócił tylko głowę.Musieli wyglądać, jakby się całowali.- Przepraszam - powiedziała Tricia.Nate odwrócił się i objął ramieniem swoją żonę.- Czy możemy w czymś pomóc?- Michael mówi, że narzędzia są w garażu, obok pralni.- Dziękuję - odparł Nate, wkładając kciuk za pasek spodni Lyndsey,która nie mogła złapać oddechu.Tricia stała, patrząc na nich bez słowa.- Już się zabieram do pracy - dodał.Póznym popołudniem nieoczekiwanie nadarzyła się okazja, żeby sięzrehabilitować za popełnioną gafę.Poręcz na tarasie została wymieniona,nowa wyglądała perfekcyjnie.Oboje byli zmęczeni i spoceni od pracy nasłońcu.Nate wziął prysznic jako pierwszy, następnie wskoczyła Lyndsey.Kiedy polewała się z lubością chłodną wodą, usłyszała jego głos:37R S- Jesteś fanką ironii? Chcą, żebym podjechał do wypożyczalni wideopo Prawdziwe kłamstwa" - usłyszała jego głos.Zaskoczona, zasłoniła nagie ciało rękoma.Przez zaparowaną szybękabiny prysznicowej dostrzegła, że Nate uchylił nieznacznie drzwiłazienki.- Jestem - odpowiedziała, gdyż nic innego nie przyszło jej do głowy.Drzwi łazienki otworzyły się na oścież.Nate wszedł do środka,zasłaniając dłonią oczy.Lyndsey zastygła w bezruchu, kiedy zaczął poomacku szukać klamki kabiny, po czym otworzył ją.- Chodz - powiedział cicho.Zrobiła krok w jego kierunku.Strugi ciepłej wody lały jej się poramionach, plecach i pupie.- Są teraz na tarasie w dość intymnej sytuacji.Pędz do kuchni ispróbuj zrobić im kilka zdjęć.Wiedzą, że mnie nie będzie przez jakiś czas,a ty bierzesz tu prysznic.- Już idę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]