[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Musiała tu być niezła rzeznia. I była.Ale ci, którzy wyobrazili sobie Manhattan jako twierdzę cywilizacji, byli prawdziwymiwizjonerami.Dokonali rzeczy niemożliwej.W oceanie pochowano miliony ciał.Przywrócono zasilanie,dostawy wody, wymieciono tryfidy.Sprowadzono tu ludzi z odizolowanych enklaw, dano im wygodnemieszkania, pracę, a co najważniejsze, nadzieję. A kto właściwie rządzi miastem? Tetrarchowie. Tetrarchia to, o ile dobrze pamiętam, rzymski ustrój?Gabriel skinął głową. Dobrze pamiętasz.Kraj dzielono na cztery części i każdą z nich władał kto inny.Tutajprzyjęto kryteria administracyjne, nie geograficzne.Każdy z tetrarchów odpowiada za pewną sferęrządów.Generał Fielding dowodzi siłami zbrojnymi, prowadzi politykę zagraniczną i koordynuje walkęz tryfidami.Polityka wewnętrzna i surowce są domeną doktora Wisemana.Odbudowa populacji todziałka Valerie Zito, a odbudowa przemyski Joego Garibaldiego. Czy to władza z wyboru? A wasza? Kiedyś będzie.Gabriel uśmiechnął się krzywo. Ano właśnie. Uważasz, że są skuteczni? Bardzo. Lubisz ich? Czy lubię? Szanuję. Ale czy lubisz? A jakie to ma znaczenie, kiedy oceniamy czyjąś skuteczność?Tym razem to ja się uśmiechnąłem. Słusznie. Kerris zadawałeś te same pytania? A sądzisz, że powinienem?Gabriel wzruszył ramionami. Ciekaw jestem, co by ci powiedziała.Szczególnie na temat generała Fieldinga. Dlaczego akurat jego? Nie mówiła ci? O czym znowu? spytałem zaskoczony. Generał Fielding jest ojcem Kerris. Pociąg wjechał między perony, Gabriel kiwnął głowąw stronę drzwi. To nasza stacja, panie Masen.94Simon Clark Noc tryfidów18.DyskusjaNie uważałam, żeby to było specjalnie ważne odpowiedziała mi beztrosko Kerris podczaswieczornej przechadzki. To, że twój ojciec rządzi miastem? Większość ludzi nie robiłaby z tego tajemnicy.Wyobrażasz sobie, jak by ci to pomogło w karierze? spytałem z uśmiechem. Sprawy mogłyby się skomplikować.Wiesz, jak to jest być dzieckiem szefa.Koledzy mająwtedy skłonność do złośliwości.A zresztą dodała, chwytając mnie pod ramię on jest tylko jednymz czworga, a nie samodzielnym przywódcą.Przybył tu z Anglii, więc macie ze sobą coś wspólnego. Może to niezbyt inteligentne pytanie, ale dlaczego nosisz nazwisko Baedekker, a nieFielding? Baedekker to nazwa ośrodka opiekuńczego, w którym się wychowałam.Musisz zrozumieć,że mój ojciec nie jest ojcem w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.Nigdy nie woził mnie w wózeczkupo parku i nie zabierał do kina.Jest moim ojcem wyłącznie w sensie biologicznym. Ach tak. Prawdą jest jednak i to, że spotykałam się z nim nieraz.Zadzwonił do mnie na przykładw zeszłym tygodniu i zaprosił nas na przyjęcie dziś wieczorem.Zamyśliłem się.Kerris nie wyglądała na niezadowoloną z takiego obrotu spraw.Dla niej była tosytuacja całkiem normalna.Chcąc nie chcąc przypomniałem sobie Domy Matek na wyspie Wight.Rozumiałem, żenowojorczycy zachowywali się podobnie jak my, dążąc do ponownego zaludnienia planety w jaknajkrótszym czasie.W Starym Zwiecie, przed Oślepieniem, takie praktyki traktowano by z wielkąrezerwą.Teraz jednak o najintensywniejszej reprodukcji mówiło się bez mrugnięcia okiem. Jesteśmy na miejscu powiedziała Kerris, uśmiechając się promiennie. U taty.Spojrzałem na mury budynku, połyskujące złotem i czerwienią w wieczornym słońcu.Parterotaczała kolumnada zdobiona motywami papirusów i liści palmowych, budzącymi skojarzenia zestarożytnym Egiptem.Z obu stron wielkich drzwi ustawiono rzezby wyobrażające orły.Uniosłem głowę,wędrując wzrokiem coraz wyżej i wyżej, ale nie dostrzegłem szczytu gmaszyska.Rynny lśniły, jakbywykonano je ze szlachetnego metalu, a całość sprawiała wrażenie klejnotu o niebywałych rozmiarach. Gotów? spytała. Jak najbardziej.Ramię w ramię weszliśmy przez olbrzymie wrota, nad którymi złotymi literami napisano: Empire State Building.Do obszernego holu.Po marmurowej posadzce, między posągami greckich i rzymskichbohaterów (był wśród nich fenomenalny Aleksander Wielki z brązu).Do windy, wyłożonej szkarłatnympluszem.Windziarz pociągnął za mosiężną dzwignię.Kabina płynnie ruszyła w górę.Kerris chwyciłamoją rękę i ścisnęła ją lekko, całując mnie w policzek. Odpręż się, Davidzie mruknęła z uśmiechem. Nie zje cię, obiecuję. Pierwsze spotkanie z ojcem dziewczyny zawsze jest stresujące odparłem pogodnie. Pewnie masz sporą praktykę.Taki przystojniak jak ty.Poczułem, że od kołnierzyka w górę oblewam się rumieńcem, i to z szybkością dorównującąpędowi naszej windy.95Simon Clark Noc tryfidówSpodziewałem się spotkania w skromnym rodzinnym gronie, ale myliłem się grubo.Kiedywyszliśmy z kabiny, wkroczyliśmy wprost do obszernej sali, niewiele mniejszej od boiska piłkarskiego.Eleganckie damy i dżentelmeni raczyli się koktajlami i konwersowali w rzęsistym świetle ozdobnychżyrandoli.Wielu gości natychmiast rozpoznało Kerris witali ją ciepło pocałunkiem w policzek.Tu,w sercu miasta zamieszkanego niemal wyłącznie przez młodych ludzi, znalazłem się niespodziewaniepośród siwych głów klasy rządzącej Nowego Jorku.Pośród tych, którzy przetrwali Oślepieniei odziedziczyli jeśli nie Ziemię, to przynajmniej ten jej niewielki, lecz wspaniały zakątek.Poczucie niezachwianej pewności siebie przepełniało atmosferę sali podobnie jak kłębycygarowego dymu.To tu wielcy Manhattanu dyskutowali, snuli plany i przygotowywali dekrety.Tumieścił się dwór Króla Manhattanu.Kerris poprowadziła mnie w stronę okna, za którym rozciągała się panorama miasta,błyszczącego w wieczornym mroku feerią świateł.Po chwili zjawiła się kelnerka z tacą pełną drinków.Ja wybrałem wytrawne martini, Kerris szampana.Niedaleko nas rozbrzmiewała muzyka w wykonaniukwartetu smyczkowego.Jakże żałowałem, że mój ojciec nie może tego zobaczyć! Koktajl na szczycienajwyższego budynku świata!W tamtej chwili poprzysiągłem sobie, że sprowadzę moją rodzinę do Nowego Jorku.Z błogiegorozmarzenia wyrwała mnie dopiero Kerris, delikatnie ściskając mój łokieć. Widzę ojca powiedziała. Chodz, przedstawię cię.Zobaczyłem postawnego mężczyznę.Mógł mieć sześćdziesiąt lat, lecz trzymał się prosto.Jegokrótkie rude włosy zaczynały dopiero siwieć.Przemawiał z emfazą do łysiejącego faceta w podobnymwieku. Ojcze odezwała się grzecznie Kerris. Poznaj, proszę, Davida Masena. Generale Fielding powiedziałem, wyciągając rękę.Zmartwiałem, gdy mężczyzna obrócił się w moją stronę.Jego prawy profil, który oglądałem ażdo tej chwili, był przystojny, wręcz bohaterski.Lewa połowa oblicza generała Fieldinga wyglądała zgołainaczej.Jego prawe oko połyskiwało tym samym odcieniem zieleni, co tęczówki Kerris.Lewe zaś miałointensywny kolor żółtka jajka.Ta żółć rozlewała się na całą gałkę oczną.Tęczówki w ogóle niedostrzegłem, za to doskonale zachowała się czarna zrenica.Wokół oczodołu skórę generała szpeciłasieć blizn, rozciągająca się aż do granicy włosów.Starałem się ukryć zaskoczenie, gdy Fielding witał mnie z uśmiechem. David Masen.Proszę mi wierzyć, bardzo chciałem pana poznać.Jak się panu podoba naszemiasto?Zciskając jego dłoń, odparłem, że jest niezwykłe.Sposób, w jaki podał mi rękę, skojarzył mi siębardziej z gestem polityka niż wojskowego.Generał odwrócił się. Pan pozwoli, że przedstawię mu doktora Wisemana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]