[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wyobrażał sobie, w jakiej mierze jest zdolna wymyślić coś, czego nie przyszło jej doświadczyć na własnej skórze.Nie wiedział też, jak poważnie należy traktować wzmiankę o samobójstwie: ta kwestia również musiała zostać poddana gruntownym przemyśleniom i stanowiła więcej niż tylko czczą pogróżkę.Henryk raz jeszcze przerzucił stronice obu listów, po czym ich treść połączyła się w jego umyśle z wyznaniem Karoliny w straszliwą całość.W najmniejszym stopniu nie identyfikował się z Oliverem, niemniej jednak analogia nasuwała się sama.Raptem stanęła mu przed oczami wizja innych ludzi pochłoniętych sprawami margaryny i mleczarza, ciasta oraz rachunków telefonicznych, ludzi podnoszących owe sprawy do rangi Chrystusowej ofiary, uznających za wystarczającą przyczynę samobójstwa oraz symbol upadku miłości, i ogarnęło go podszyte lękiem poczucie wstydu.Próby Karoliny, mające na celu nakłonienie go do zbagatelizowania tego, co uznawała za słabość Małgorzaty, wywołały reakcję zgoła odwrotną.Bez względu na swoje predyspozycje musi spróbować pomóc w usunięciu problemów tych, którzy nie dostrzegali tego, co on.Z pewnością ułatwi mu to pracę.Miał nadzieję, że nie chodzi wyłącznie o to.Przysunąwszy do siebie maszynę do pisania, włożyłw nią kartkę papieru, wystukał adres, datę oraz „Droga Małgorzato", po czym wyszarpnął kartkę z maszyny i podarł ją.Atrament był, bądź co bądź, bardziej przyjazny.Swym pięknym, pochyłym charakterem pisma wymęczyłkilka zdań; napisał, że nie wie, czy jest w stanie cokolwiek dla niej zrobić, ale przyjedzie, skoro ona tego chce.Bez powtórnego czytania złożył list, zaadresował kopertę i poszedł do Karoliny.- Idę na pocztę.Masz coś do wysłania?- Listy do dzieci, leżą na moim biurku.Mógłbyś napisać do Jeremiego, Henryku, bardzo cię o to prosił.- Sprzedaje fragmenty moich rękopisów kolegom, to wszystko.Nie mam pojęcia, skąd u niego ten cynizm.Dwa czy trzy tygodnie temu napisałem do Anny, ale ona nigdy nie odpowiada.Cień Słońca 213- Mam nadzieję, że byłeś rozsądny.- Raczej tak - odrzekł wymijająco Henryk.- Grunt to dobroczynność.- Podszedł do żony i wyrzekł z trudem: - Karolino, mam nadzieję, że nie miałaś ze mną takiego strasznego życia.- Nie chciałabym, by było inne.- A może powinnaś? Nie uważam, że dobrze jest żyć życiem drugiej osoby.Karolina spojrzała na niego ze zdumieniem.- Cóż innego mogłabym robić? - zapytała.Śmiejąc się ze szczerym zadowoleniem, pozwoliła mu się objąć.-Tylko się nie zamartwiaj - upomniała.- Nie jesteś w tym zbyt dobry, poza tym to bez sensu.- Pocałowała Henryka w ucho, delikatnie wypychając go z domu.- Jestem tak szczęśliwa jak większość ludzi, ty zaś szczęśliwszy, i lepiej na tym poprzestańmy.A teraz pośpiesz się, bo niewiele zdążysz zrobić przed lunchem.Nie wiadomo czemu jej słowa napełniły Henryka otuchą.Dni Małgorzaty dłużyły się niezmiernie.Przez większą część tygodnia Oliver przesiadywał w Cambridge, w domu spędzał może jedną lub dwie noce i wyjeżdżałwcześnie, jak biznesmen, z parasolem i walizką, w obłoku woni pasty do zębów oraz mydła do golenia.Małgorzata biegała za nim dookoła kuchennego stołu, wypytując męża o przyczyny wyjazdu oraz złego humoru i błagając, by na nią popatrzył.Ostatnio krzyknął: „To nie do wytrzymania, gdy wisisz nade mną, czekając, aż na ciebie spojrzę.Skoro musisz wiedzieć, nie mogę tego zrobić.I wcale nie chcę".I zatrzaskując za sobą drzwi, wyszedłna poranny pociąg.Dni wydawały się dłuższe, ponieważ poświęcała mniej czasu gotowaniu i sprzątaniu - czynnościom bezcelowym, skoro Oliver traktował jej uświęcony miłością trud jako wymierzone przeciwko sobie oskarżenie.Przed wyjściem za mąż traktowała owe zajęcia jak trening przedmałżeński, swoisty zadatek uczucia.Zawsze też ubierała się dla kogoś, dla mężczyzny i przyszłego męża, nigdy nie kupując nowej sukni ani nie zmieniając uczesania bez zastanowienia się nad tym, jaką ocenę uzyskają one w oczach ukochanego, czy to tego rzeczywistego, czy też wyimaginowanego.Teraz zaś, wobec nieobecności Olivera, na którym ostatecznie skupiły się te dążenia, nie potrafiła znaleźć ucieczki w domowych Cień Słońca 215czynnościach wzorem innej, bardziej skrupulatnej gospodyni i kobiety, jak na przykład Karolina.Domowe pantofle przed kominkiem, własne oczy, nos, usta oraz skóra niemuskana męskim spojrzeniem rozwiały się jak dym, i Małgorzata straciła grunt pod nogami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]