[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fredrik, choć sam zawsze odrabiał lekcje ze słuchawkami iPoda wuszach, zdziwił się, jak można cokolwiek zrobić w takich warunkach.Jak można siedzieć naprzeciwko osoby rozmawiającej przez telefon i niesłuchać, co ona mówi?Policjant kuśtykał w stronę drzwi, ale zanim do nich dotarł, podeszłado niego jakaś kobieta.Blondynka w kostiumie.Fredrik miał wrażenie,że tamten skulił się niechętnie, kiedy zobaczył zbliżającą się kobietę.– Kto to jest? – zapytała Hanser, wskazując ruchem głowy chłopca,który się im przyglądał.Haraldsson powędrował za jej wzrokiem, choć dobrze wiedział,kogo miała na myśli.– Nazywa się Fredrik Hammar i ma nowe informacje o RogerzeErikssonie.– Haraldsson podniósł do góry notatnik, jakby chciałpodkreślić, że wszystko już tam jest.Hanser ze wszystkich sił starała się zachować spokój.– Skoro to dotyczy Rogera Erikssona, to dlaczego nie rozmawia zzespołem z policji krajowej?– Właśnie przechodziłem, kiedy on wszedł, i pomyślałem, że mogęprzesłuchać go najpierw.Zobaczyć, czy to w ogóle ma jakieś znaczenie.Szkoda, żeby Torkel Höglund tracił czas na rzeczy, które nie wnosząniczego nowego do śledztwa.Hanser wzięła głęboki oddech.Mogła zrozumieć, jak przykra byłautrata dowodzenia śledztwem.Obojętnie, jak się tłumaczyło przyczyny,w rezultacie oznaczało to tylko jedno: brak zaufania.Poza tym fakt, że toona podjęła tę decyzję, dodatkowo komplikował sprawę.Haraldsson starał się o jej stanowisko, wiedziała o tym.Nie potrzebagłębokiej znajomości psychologii, żeby się domyślić, co Haraldsson oniej sądził.Wszystko, co robił, emanowało niechęcią i wrogością.Właściwie może powinna się cieszyć, że trzymał się tego śledztwa zuporem maniaka.Może powinna chwalić oznaki oddania sprawie.Prawdziwego zaangażowania.Albo może po prostu było tak, że on niezrozumiał, iż jest już wyłączony z aktywnego udziału w śledztwie.Hanser skłaniała się ku drugiej ewentualności.– Ocena, co jest istotne w tym śledztwie, a co nie jest, nie należy jużdo pańskich obowiązków.Haraldsson kiwał głową w taki sposób, jakby tylko czekał, aż onaskończy zdanie, żeby zaraz ją poprawić.I rzeczywiście, ledwie zaczęłamówić dalej, wszedł jej w słowo.– Wiem, że to oni przejęli odpowiedzialność, ale równocześniewyraźnie dali mi do zrozumienia, że chcą ze mną współpracować.Hanser przeklinała dyplomację Torkela.Teraz ona będzie musiałaprzyjąć rolę tej wrednej.Nie żeby to miało szczególnie zmienić jejrelacje z Haraldssonem, ale mimo wszystko nie miała na to ochoty.– Zespół Torkela Höglunda przejął śledztwo, a to oznacza, że panjuż w żaden sposób nie będzie się nim zajmować.O ile oni o to wyraźnienie poproszą.A więc zostało to powiedziane.Jeszcze raz.Haraldsson spojrzał na nią chłodno.Rozumiał chyba, o co jejchodziło.Kiedy z powodu braku doświadczenia i niewystarczającychkompetencji do szefowania uznała za konieczne wciągnięcie w to policjikrajowej, nie chciała oczywiście, żeby ktoś z jej podwładnych z nimipracował.Musieli rozwiązać tę sprawę na własną rękę.Udowodnić jejprzełożonym, że ta decyzja była słuszna.Że policja z Västerås po prostunie ma potrzebnych kompetencji.– Możemy to jeszcze raz omówić z Höglundem.Wyraźniepowiedział, że mam pracować blisko nich.Poza tym ten chłopiec miałbardzo ciekawe informacje, które właśnie zamierzałem im przekazać.Zależy mi na tym, żebyśmy rozwiązali tę sprawę, ale jeśli pani woli tustać i dyskutować kwestie hierarchii policyjnej, możemy się zająć i tym.Prawda?A więc tak zamierzał grać.Twardo.Przedstawić ją jako niewolnicęparagrafów, podczas gdy on, ten dobry policjant, zajmuje się tylkosprawą.Chce altruistycznie pomóc ją rozwiązać.Hanser zrozumiała nagle, że Haraldsson przypuszczalnie jestgroźniejszym przeciwnikiem, niż się spodziewała.Odsunęła się o krok.Haraldsson odpowiedział jej zwycięskimuśmiechem i pokuśtykał dalej.I tak poufale, jak się tylko dało, zawołałw stronę pokoju ludzi Höglunda:– Billy, masz minutkę?Vanja otworzyła notatnik.Właśnie musiała przepraszać Fredrika, żebędzie zmuszony powtórzyć wszystko, co już mówił.To ją irytowało.Vanja chciała pierwsza przesłuchiwać świadków i innych związanych zesprawą.Istniało ryzyko, że za drugim razem podświadomie będą mniejdokładni.Że będą pomijać fakty, myśląc, że już to mówili.Że zacznąoceniać informacje i stwierdzą, że są nieprzydatne.Uderzyło ją, że już drugi raz w tym śledztwie osoba, z którąrozmawiała, nie starała się, bo przedtem opowiedziała już wszystkoHaraldssonowi.Dwoje na dwoje przesłuchiwanych.Nie będzie więcejtakich przypadków, obiecała sobie.Położyła długopis na kartce.– Widziałeś Rogera Erikssona?– Tak, w zeszły piątek.– I jesteś pewien, że to był on?– Tak, chodziliśmy razem do gimnazjum Vikingaskolan.A potemjeszcze chodził do liceum Runeberga na początku roku.Ale potem sięprzeniósł.– Byliście w jednej klasie?– Nie, jestem o rok starszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]