[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak umiał przemawiać niechaj świadczy fragment jednego z nich - tego, które wygłosił podczas pamiętnego podniesienia bandery na statku szkolnym „Dar Pomorza” 13 lipca 1930 roku.„Przeżywamy dziś wspaniałe chwile, które nasuwają nam konieczność głębokiego zastanowienia się.Nie wiem czy to przypadek, że święcimy dziś równocześnie rocznicę bitwy grunwaldzkiej i w tym samym dniu święcimy chwile dla nas ciężkie i gorzkie plebiscytu na Warmii i Mazurach, wreszcie świętujemy dziś ten piękny dar ludu pomorskiego.Wielka bitwa grunwaldzka to znamię charakteru polskiego.Potem musiał przyjść plebiscyt na Warmii i Mazurach za oddalenie się od morza, bo przecież Grunwald prowadził tu, do polskiego Wybrzeża, nad polski Bałtyk, jednak nie wyzyskano go.Dziś można powiedzieć, że społeczeństwo polskie spłaca dług historyczny na Wybrzeżu”.„Morze dla Polski - pisał w innym miejscu - to jedno z najpoważniejszych najdonioślejszych zagadnień historycznych.Ku niemu Polska szła wieki całe, a im bliżej z morzem się wiązała i żyła, tem bardziej wzrastała Jej siła wewnętrzna i znaczenie zewnętrzne.Od 17 wieku traciliśmy kontakt z morzem i doszliśmy wreszcie przed kilkudziesięciu laty do tego, iż morze stało się obcem u nas pojęciem.Tylko w duszach ludu kaszubskiego szczątki polskich tradycji morskich przetrwały i one to po wielkiej wojnie światowej, to najcenniejsze wiano przyniosły państwu: polskie morze”.Lecz Eugeniusz Kwiatkowski odejść musiał.To wtedy pisze pomyślane z pasją „Dysproporcje”, świadkuje ich powtórnemu wydaniu za rok, co już jest ewenementem na owe czasy.Jeszcze tylko ustawia właściwych ludzi na właściwych miejscach.Choćby Feliksa Hilchena czyni dyrektorem departamentu morskiego, wespół z Wacławem Fabierkiewiczem opracowuje taryfę portowo-celną, która ostatecznie gwarantuje niezależność Polski od pośrednictwa zachodniego sąsiada.A czymże jest Gdynia tamtego czasu.To już port uniwersalny, dyspozycyjnorozdzielczy.Zgoda, eksportujący głównie węgiel, lecz i pośredniczący w imporcie bawełny i wełny, juty i sizalu.Odbiera tym samym priorytet Hamburgowi i Bremie.Z roku na rok rośnie wartość obrotów gdyńskiego portu.W 1930 roku Gdynia osiąga 3,5 min ton przeładunku, z czego prawie 3 min stanowił węgiel.W Sejmie rodzi się „kwestia gdyńska”.W myśli morskiej coraz więcej miejsca zajmuje już nie sama budowa portu, ile związanie go z miastem, z zapleczem.W tym samym roku przeszło przez nowy port 14 proc.obrotów handlowych Polski.W samej rzeczy nie za dużo.Ważne jednak, iż wytyczony został kierunek.Odtąd już łatwiej będzie osiągnąć w pięć lat później wskaźnik 44 procent.Wypadły z pamięci nie tak dawne kłopoty z francusko-polskim konsorcjum wystawiającym rachunki, które znacznie podrażały koszty budowy.We wspomnieniu jednego z tuzów naszej marynarki Michała Kisielewskjego przeczytać można te słowa:„Na początku niedostateczna była propaganda i brak mocnych ludzi.Admirała Porębskiego nie stało.Dopiero z objęciem stanowiska ministra Przemysłu i Handlu przez inż.Kwiatkowskiego powstały możliwości dla polskiej floty handlowej”.Zaczęło się w grudniu 1926 roku od zakupu 3-tonowych „francuzów”, w dwa lata później powstaje Stocznia Gdyńska, która z czasem nabywa dok pływający 2500 ton.Co by się nie rzekło - był to czas, gdy stocznie żyły w cieniu portu i żeglugi.Już i zaczyna się run na całym polskim Wybrzeżu.Zakończyła się budowa gdyńskiego portu rybackiego, gdy rusza budowa następnych - w Pucku, Jastarni i - na Helu.Powołano też do życia „Żeglugę Polską”.Stanowi o niej z początku pięć o pojemności 3 tys.DWT stateczków („Wilno”, „Poznań”, „Kraków”, „Toruń”, „Katowice”).Rodzi się system połączeni komunikacyjnych z Gdynią, z którego najważniejszymi, jest magistrala węglowa Śląsk - Gdynia, On zaś pisał w „Dysproporcjach”:„Pragniemy mieć drogi zdatne do komunikacji, rozbudowane linie kolejowe, pocztowe i telegraficzne, domagamy się bezpłatnej i nowocześnie urządzonej szkoły dla naszych dzieci, realizacji programu rozbudowy Gdyni, uregulowania rzek, zabezpieczenia mienia ludzkiego przed powodziami, budowy mostów, regulacji technicznego i sanitarnego wyposażenia miast, warunków rozwoju rolnictwa, przemysłu, rzemiosła i handlu”.Myślą więc sięgał daleko, mierzył wysoko, doraźność była dla niego obcym pojęciem.Najlepiej widać to było w Gdyni, w tej „pracowni morskiej”, jak sam ją nazywał.W Mościcach, gdzie kieruje Państwową Fabryką Związków Azotowych, śledzi uważnie bunty i strajki chłopów z podtarnowskich wsi.Dostrzega długie kolejki oczekujących na pracę pod bramami fabryki, spostrzega zjawisko emigracji wewnętrznej u wielu szlachetnych ludzi.To wtedy pisze „Dysproporcje - Rzecz o Polsce przeszłej i przyszłej”.To w tej księdze pomieścił ów sąd:„Jeżeli chodzi o Rosję Sowiecką należy przeciwstawiać się wszelkim nieuczonym insynuacjom pod jej adresem; z punktu widzenia politycznego tendencje rządu sowieckiego są niewątpliwie bardziej pokojowe niż jakiegokolwiek innego rządu rosyjskiego”.Choć czas nie był po temu, ceńmy samodzielność myśli niedawnego ministra przemysłu i handlu, już niebawem wicepremiera i ministra skarbu.(Tym razem drogę do steru rządów utorowały mu - prócz Mościckiego - poglądy w kwestii niemieckiego niebezpieczeństwa).Twórca czteroletniego planu inwestycji publicznych sprzęgniętego z sześcioletnim planem rozbudowy Polskich Sił Zbrojnych, jak to określono - „pragmatyk polityki gospodarczej”, przyjmuje w swoim gabinecie delegację gdyńskich związków zawodowych.Inspiruje kolejne inwestycje Centralnego Okręgu Przemysłowego; Stalową Wolę, rozbudowę przemysłu Tarnowa, Dębicy, Mielca, Rzeszowa, Przemyśla, Sanoka, Kraśnika, Ostrowca Świętokrzyskiego, Radomia, Skarżyska, Pionek i Lublina.Wraz z Juliuszem Poniatowskim i Wojciechem Swiętosławskim przynależy do tzw.„grupy zamku”.Już i prowadzi tajne rozmowy z Maciejem Ratajem w sprawie powrotu Witosa do życia politycznego.A przecież do Gdyni nadal zaglądał.Fotografie upamiętniły moment gdy w asyście komisarza rządu Franciszka Sokoła, członka Rady Nadzorczej Stoczni Gdyńskiej dr.Bolesława Kasprowicza, dyr.stoczni w budowie Arnolda Badiana, dyr
[ Pobierz całość w formacie PDF ]