[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.‒ Nie chcesz wracać do Polski, Tadziu?‒ W każdym razie nie teraz.Zdążyłaś wyjechać przed najgorszym kryzy-sem.Mnie przez cały czas prześladują ponure wspomnienia.Zadzwonił telefon.Patrzyli na siebie zaskoczeni.Helena wstała i szybkosię ubrała.Tadeusz podniósł słuchawkę.To była Nora.Pytała, czy Tadeuszzejdzie z nią na śniadanie.Helena przyzwalająco kiwnęła głową.Umówili sięw barze za piętnaście minut.‒ Pójdę z wami ‒ zdecydowała Helena.‒ Dopiero teraz czuję, jak bardzojestem głodna.Na Stana nie mam co liczyć.Będzie spał do południa.W barze spotkali Desmonda.Helena z przyjemnością skonstatowała, żebardzo się ostatnio zmienił.Był ożywiony, pewny siebie, a Nora patrzyła naniego z coraz większą przychylnością.Tak więc sytuacja rozwijała się zgodniez życzeniem Heleny.Desmond mieszkał nadal w tym małym hoteliku, ale całyczas przebywał w towarzystwie Nory.‒ Czy Jack nie będzie jadł z nami śniadania? ‒ Helena nie mogła po-wstrzymać się od tego pytania.‒ Już wyszedł na miasto ‒ odpowiedziała Nora.‒ Prosił, aby wam prze-kazać, że zaraz po lunchu mamy się zebrać na naradę.Jack planuje coś nadzisiejszy wieczór i każdy z nas otrzyma do wykonania specjalne zadanie.152Rozdział XXXVIKiedy wszyscy zebrali się w pokoju Nory, Morgan miał bar-dzo tajemniczą minę.‒ Jak dobrze pójdzie, to dzisiaj może nastąpić zakończenie sprawy Skor-piona ‒ oświadczył uroczyście.‒ Jesteś tego pewny? Świadkowie złożyli takie wyczerpujące zeznania? ‒Stan patrzył na niego z dużą dozą krytycyzmu.‒ Miałem wyczerpujący dzień, bo do samego rana byłem obecny na prze-słuchaniach.Ty sobie spokojnie spałeś…‒ Słyszałam, że wieczorem mamy się gdzieś wybrać ‒ Helena starała sięrozładować napięcie, dające się ostatnio wyczuć między Stanem a Jackiem.‒ Zwabimy Skorpiona w pułapkę ‒ kontynuował Morgan.‒ W jaki sposób? ‒ oczy Nory zrobiły się okrągłe z przejęcia.‒ To będzie niebezpieczne, ojcze ‒ zaniepokoił się Desmond.‒ Policja zadba, żeby ryzyko zmniejszyć do minimum.‒ Co konkretnie mamy robić? ‒ zniecierpliwił się Tadeusz.Gang Skorpiona zajmuje się werbowaniem kobiet do pracy w pewnego ro-dzaju usługach.Większość kandydatek szef wypróbowuje osobiście.Proponu-ję, aby Nora wystąpiła w roli takiej dziewczyny.‒ Nie spodziewałam się tego po tobie ‒ oburzyła się Nora.‒ Dajcie mi dokończyć ‒ zdenerwował się Morgan.‒ Chodzi tylko o spotkanie w lokalu.Pójdziesz tam w towarzystwieDesmonda, który będzie prowadził rozmowy w twoim imieniu.Potem Skor-pion zaprosi cię prawdopodobnie do domu lub jakiegoś hotelu i wtedy zostanieujęty.‒ Ależ, ojcze! Nora nie może tak się narażać.‒ Gdybym była młodsza, sama podjęłabym się takiego zadania ‒ powie-działa Helena, rzucając Morganowi znaczące spojrzenie.153‒ Jestem przekonany, że pani zrobiłaby to znakomicie, ale niestety Skor-pion mógłby panią rozpoznać.To musi być ktoś, kogo on jeszcze nie widział.‒ Skoro mam się wcale nie odzywać, to w ostateczności mogę pójść na tospotkanie ‒ zdecydowała się Nora.‒ O czym mam rozmawiać z tym Skorpionem? ‒ spytał Desmond.‒ Ustalisz warunki współpracy.Zażądasz mieszkania dla Nory.Uzgod-nisz wysokość jej wynagrodzenia oraz twojego udziału.‒ To mi się wcale nie podoba ‒ skrzywił się Stan.‒ Nora i Desmond mo-gą łatwo popełnić błąd i cała akcja weźmie w łeb.To jest robota dla tutejszejpolicji i jej agentów.‒ Akcją kieruje inspektor Panier, którego znam od dawna ze wspólnychnarad w Interpolu.Mam do niego pełne zaufanie.Lokal będzie obstawiony.Nasali znajdą się jego ludzie.W kabarecie będę również ja razem z Heleną.Ty,Stan, i Tadeusz będziecie czuwali w samochodzie przed wejściem.‒ Kto jest tym Skorpionem? Na kogo mamy zwrócić szczególną uwagę?‒ Tadeusz zadał zasadnicze pytanie.‒ Jeszcze nie wiem odpowiedział Jack.‒ To będzie osobnik, który spotkasię z Norą i Desmondem.‒ A jeżeli Skorpion wyśle kogoś w swoim imieniu? I Nora będzie musia-ła do niego jechać ‒ sceptycyzm Stana wzrastał.‒ Zapewniono mnie, że przyjdzie sam Skorpion.Szeregi gangu tak sięprzerzedziły, że brakuje mu zaufanych ludzi.‒ W każdym razie nigdzie z nim nie pójdę ‒ oświadczyła Nora.‒ Zga-dzam się tylko na milczącą obecność przy rozmowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]