[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym jednak, oprócz tego, że serce bije mi odrobinę szybciej niż zwykle, czuję się nie najgorzej.Przeżyłem Rozmowę Telefoniczną na Żywo.Wszystko poszło dobrze.Amy była bardzo miła, wyraźnie zadowolona, że się odezwałem.Zaprosiłem ją na randkę i zaproszenie przyjęła.Spotkamy się.Dzisiaj.Taki jest wynik: Billy the Kid — 1 punkt, Calamity Jane — punktów 0.SZaraz jednak prawda dociera do mnie z przerażającą wyrazistością: Mój Boże, idę na Randkę.Randkę, na miłość boską.Z drinkami i obia-Rdem.Będę musiał rozmawiać z dziewczyną, której prawie wcale nie znam.Czeka mnie wieczór w rodzaju tych, z których dawno już zrezygnowałem, ledwo dotarło do mnie, że są o wiele prostsze drogi prowadzące do seksu.W co ja się, do diabła, pakuję?Tylko spokojnie.Zaciągam się głęboko papierosem, przekonując samego siebie, że nie taki diabeł straszny.Amy jest miłą dziewczyną.Do tego bardzo ładną.I wesołą.Naprawdę chcę się z nią zobaczyć.Inaczej po cóż bym dzwonił?Poza tym to nieprawda, że jej nie znam.W końcu spędziliśmy ze "sobą prawie całą noc, no nie? I chyba jest mną zainteresowana.Skoro zgodzi-ła się ze mną spotkać, to chyba jednak Matt tak bardzo nie chodzi jej po głowie.W tej sytuacji postępuję jak najbardziej odpowiednio.68W pewnym sensie powinienem mieć pretensje do Chloe, za obrót, jaki rzeczy przybrały tego dnia.Patrzę na kawałek papieru, który trzymam w ręku: pismo Chloe; numer telefonu Amy.Chloe dała mi ten świstek w poniedziałek, znudzona śmiertelnie moim marudzeniem o wciąż nie wy-jaśnionej sytuacji z McCullen.Powiedziała, że powinienem zadzwonić do Amy, bo według niej jestem wyraźnie sfrustrowany i małe ruchanko dobrze by mi zrobiło.A we wtorek Amy — co do tego nie mam cienia wątpliwości — zadzwoniła i zostawiła tę dziwaczną wiadomość na sekretarce.Mój numer musiała dostać od Chloe.Nikt poza nią nie odwa-żyłby się tego zrobić.Zawsze pogrywa sobie w ten sposób z Mattem i ze mną; bardzo dba o to, żeby jej chłopcy byli szczęśliwi.My nie pozostajemy dłużni i od czasu do czasu napędzamy jej znajomych kolesiów.Czasami zastanawiam się, czy nie było lepiej, gdybyśmy z Chloe zre-zygnowali z wszystkich tych pośredników i zaczęli ze sobą chodzić.Pa-rę razy brałem nawet taką możliwość pod uwagę, niejednokrotnie też flirtowaliśmy.Gadałem nawet o tym z Mattem niedługo po rozstaniu z Zoe.Dzień wcześniej upiliśmy się razem z Chloe, która w końcu wylą-Sdowała obok mnie w łóżku.Rano, kiedy w pokoju zjawił się Matt z ka-wą, Chloe spała w moich objęciach.Kiedy sobie poszła, Matt chciałRwiedzieć, czy do czegoś doszło, na co odpowiedziałem mu, że nie.Więc on zapytał dlaczego, a ja wyjaśniłem, że ją kocham, ale nigdy się w niej nie zakocham.Była w końcu moją koleżanką, podobnie jak i jego.Zbyt wiele wysiłku i starań musielibyśmy włożyć w nasz związek.No i przede wszystkim, za dobrzeją znałem.Nie mogłaby niczym mnie zaskoczyć.Nie wiem jednak, czy mi uwierzył.Nie jestem nawet pewien, czy sam sobie wierzyłem.Spoglądam na drugi koniec salonu, gdzie wisi stary barowy zegar z napisem „Marlboro": szósta trzydzieści.Mam trochę spraw do załatwienia.Idę do sypialni Matta i otwieram jego szafę, po raz tysięczny chyba składając Bogu dzięki, że mój najlepszy przyjaciel chętnie dzieli się wszystkim.Trzeba mu to przyznać.W szafie znaleźć można ciuchy na każdą okazję: ubrania wieczorowe, fraki, garnitury, markowe koszule i 69dżinsy, swetry.Wizyta w tej szafie to jak zakupy ze złotą kartą Ameri-can Express: tylko wybierać.(Najważniejsze to znaleźć współlokatora o podobnej budowie ciała).Modlę się tylko, żeby się nie spasł na tych tłustych lunchach, które bez przerwy jada w City, bo miałbym wtedy spory problem ubraniowy.Chyba będę musiał przejść na dietę opartą na smal-cu, żeby nie zostać z wagą w tyle.Jest też drugie wyjście: mógłbym znaleźć prawdziwą pracę i samemu zarobić na złotą kartę.To się jednak nie stanie przed końcem tego roku — ostatecznym terminem, jaki sobie wyznaczyłem na odniesienie sukcesu w malarstwie.Wybieram potrzebny zestaw i wędruję do łazienki.Dla większości znanych mi dziewczyn higiena osobista to sprawa płci: dla dziewczyn istotna, dla facetów nie.Koniec pieśni.Do pewnego stopnia się nie mylą.Dajmy na to, że przez rok facet jest pozostawiony sam sobie.Odcięty od cywilizacji i, co znacznie ważniejsze, jakichkolwiek szans na seks.Jest więcej niż pewne, że bardzo szybko zdziadzieje.Skarpet i slipów nie będzie zmieniał, dopóki nie zaczną go drażnić albo ich zapach przyćmi smród pleśniowego sera w lodówce.Małe Sahary Skurzu pokryją wszystkie sprzęty, kuchenka z wolna, w miarę jak tłuszcz pryskający z patelni będzie pokrywał ją coraz grubszą warstwą, upodob-Rni się do zęzy na statku.A paznokcie u rąk i nóg prawie że poodpadają, wypychane coraz bardziej zatłuszczoną warstwą brudu.Niech no jednak ten sam facet znajdzie się w swoim naturalnym śro-dowisku, a wszystko potoczy się zupełnie innym torem.Wystarczy, że ma na widoku randkę z dziewczyną i przynajmniej dziesięć procent szansy, że randka znajdzie finał w łóżku, a natychmiast zacznie się oblewać dezodorantami i wodami toaletowymi, bijąc w tym na głowę samą Kleopatrę.Według mnie sprawa jest prosta: dla facetów higiena osobista jest nierozerwalnie związana z seksem.Jesteś czysty, będziesz pieprzył.Weźmy na przykład szczeniaków, którzy wychodzą z założenia, że do-póki skarpety nie uciekają same, z powodzeniem nadają się do noszenia.Nie obchodzi ich, jak bardzo są brudni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]