[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz sobie natomiast: „Hej, ona mi się podoba.Chciałbym poznać ją lepiej".I próbujesz.Pora na wszystkie te staromodne bzdury: wymieniacie numery telefonów, dzwonisz do niej, umawiacie się na randkę i tu się wszystko zaczyna.Wybór opcji musi zapaść na początku wieczoru, ponieważ jedna automatycznie wyklucza drugą.Wybierasz opcję pierwszą i zarywasz panienkę z jednego tylko powodu: ponieważ chodzi ci wyłącznie o seks.Mała szansa, żebyś później myślał o niej w innych kategoriach.Wybierasz opcję drugą i musisz być przygotowany na fakt, że do domu wrócisz sam, przynajmniej tego dnia.Paddy ożenił się dwa miesiące temu, nietrudno więc zgadnąć, na którą opcję się zdecydował.Ja ciągle jeszcze nie wyszedłem poza pierwszą.Podchodzę do stolika, gdzie wita mnie seria,jak się masz" i „cześć", i „co u ciebie", w zależności od tego, jak dawno się z daną osobą widziałem.Krzesło Tajemniczej Dziewczyny jest puste, ale na oparciu wisi żakiet.Stawiam przed Mattem jego urodzinowy koktajl.Krzywi się już na sam jego widok.–Jezu – mamrocze, wpatrując się w szarawą, mętną miksturę – kiedy wreszcie wyrośniemy z tego gówna?–Kiedy będziemy starzy i żonaci.Ponieważ w najbliższej przyszłości nie ma szans ani na starość, ani na ożenek, Matt z rezygnacją sięga po szklankę i opróżnia jednym haustem do dna.–Wszystkiego najlepszego – mówię i wręczam mu jego karykaturę, którą dałem oprawić.Patrzy na nią i wybucha śmiechem, po czym przekazuje ją dalej.–Świetna.Dzięki.Siadaj – zwraca się do mnie, ocierając usta i zapalając papierosa.Przesuwa krzesło Tajemniczej Dziewczyny, żeby zrobić mi miejsce koło siebie.– Skombinuj sobie coś do siedzenia.Zanim udało mi się ze zdobycznym krzesłem wrócić do stolika, Tajemnicza Dziewczyna już się pojawiła.Ustawiam swoje krzesło obok niej i siadam.–Cześć – zagaduję, obracając się ku niej.– Jestem Jack.2 AMYO Boże.To nie może być prawda.Niemożliwe, żeby istota ludzka mogła czuć się tak fatalnie.Słyszę dziwny świszczący dźwięk, co oznacza, że oddycham (graniczy to z cudem, zważywszy na to, że wczoraj wypaliłam 4000 fajek).Dręczy mnie jednak paskudne przeczucie, że jeśli natychmiast nie wstanę, porazi mnie wylew krwi do mózgu.Łatwiej pomyśleć, niż zrobić.W nocy moje stawy zmieniły się w galaretę.Jeden zgrabny ruch i potykam się o moje zrzucone byle gdzie odlotowe buty, walę paluchem w żeberko kaloryfera i kiedy podskakuję, wijąc się z bólu, tracę równowagę, przelatuję głową naprzód przez plastikowe drzwi do sypialni, by wreszcie z wdziękiem wylądować na komodzie w salonie.Zapada cisza.Leżę jak długa na słomianej macie i czuję muśnięcia porannego wietrzyku na pośladkach, bo podczas upadku moja przedpotopowa koszulka z napisem RELAX podarła się.Apogeum.Rozlega się brzęk, jakiego nie wydaje nic poza pustą butelką, i niezaprzeczalny powód mojego aktualnego kaca z piekła rodem stacza się z komody i wali mnie w głowę.Na widok butelki po whisky z gardła dobywa mi się jęk, po czym z wolna, w przerażający sposób wydarzenia minionej nocy zaczynają wyłaniać się z mgły bólu.Będę rzygać.Kiedy w końcu wracam do pozycji pionowej, szacuję zniszczenia w łazienkowym lustrze.Zgroza.Amy Crosbie, lokatorka mieszkania D przy Pemberton Villas na Sh-epherd's Bush, znikła.W porządku.Ale kto wpuścił do łazienki tego potwora? Kim ona jest?Czy to możliwe, żeby z długowłosej lali w staniku wonderbra, która opuściła dom zaledwie wczoraj o 8.30 wieczorem, przeistoczyć się tak całkowicie w chodzącą podobiznę kostuchy? Rękami staram się zapanować nad najnowszym osiągnięciem fryzjerki-poduszki i wysuwam język.Jest zielony.Jako urodzona optymistka, staram się dostrzec przede wszystkim dobre strony:1.Gorzej już być nie może (muszę przyznać, że zazwyczaj ten właśnie punkt pojawia się na początku mojej listy dobrych stron).2.Dzięki Bogu, Jack nie został na noc, nie muszę więc znosić upokorzenia, jakiego bym doznała, gdyby przyszło mu oglądać mnie w tym stanie.3
[ Pobierz całość w formacie PDF ]