[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem pewna, że można tam zobaczyć różne cuda, ale z opowie-ści wynika, że to niezbyt wygodne miejsce do zamieszkania.Reszta podróży upłynęła w milczeniu.Każda z nich wyglądała przez swoje okno na mijane uli-ce.Lady Bingham zauważyła, że wraz z nastaniem zmierzchu ulice się wyludniają.Pomyślała sobie,że miasto bez takich tłumów wygląda zdecydowanie lepiej i już miała się podzielić tym przemyśleniemRLTz Sovay, ale dziewczyna siedziała posępnie.Ponura istota, kiepskie z niej towarzystwo.Lady Binghamnie będzie wcale przykro, kiedy to wszystko się skończy i dziewczyna zostanie dostarczona doThursley.A co się z nią dalej stanie, to już nie jej sprawa.ROZDZIAA 19Zanim powóz dojechał pod drzwi domu Sovay, wyczerpały się wszelkie pozory uprzejmościpomiędzy nią a lady Bingham.Sovay nie miała zamiaru zachowywać się niegrzecznie, ale towarzy-stwo tej damy ją wyczerpało.Pozornie ich kontakty wydawały się błahe, ale Sovay wyczuwała drugie -głębsze - dno.Nawet podczas najzwyklejszej rozmowy miała wrażenie, że bierze udział w jakimśskomplikowanym kotylionie, w którym musi sama odgadnąć każdy krok, a niewłaściwie postawieniestopy grozi katastrofą.Zdjęła rękawiczki i nakrycie głowy i podała je bezwiednie pani Crombie, nadal rozmyślając olady Bingham.- Och, panienko Sovay!Gospodyni stała w miejscu, gniotąc w ręku podane przez Sovay rzeczy.Balansowała na granicyśmiechu i łez, widać było, że rozsadza ją nadmiar emocji.Było to tak niepodobne do pani Crombie, żeSovay się przestraszyła.- O co chodzi, pani Crombie? Co się stało?- W gabinecie pani ojca.Przyjechał niecałą godzinę temu.Taki wychudzony.jak szkielet.Sovay nie słuchała już dalej.Pobiegła przez hol, otworzyła z impetem drzwi do gabinetu papy irzuciła się w objęcia Hugh.Rzeczywiście, sama skóra i kości, wyczuwała przez płaszcz jego żebra, ale miał na tyle sił, bypodnieść ją i okręcić w koło, tak jak to robił zawsze, gdy wracał ze szkoły.Kiedy ją w końcu puścił,stanęli, patrząc na siebie, niezdolni odezwać się choćby słowem.Sovay tak się cieszyła z jego powrotu,że nie potrafiła tego wypowiedzieć.Zresztą sama nie wiedziała, co ma mówić.Wygląd brata bardzo jązaskoczył.Był przerazliwie chudy, ubranie na nim wisiało jak na wieszaku, ale jeszcze bardziej szo-kujący był sam strój.Hugh miał na sobie ubranie francuskiego patrioty: długie pantalony sankiulotów iczarne wywinięte buty.Włosy miał obcięte krótko, tak że okrywały czaszkę złotymi lokami, nadającmu wygląd młodego greckiego bożka lub rzymskiego herosa.- Przynajmniej zdjąłem trójkolorową kokardę i czapkę wolności - powiedział, uśmiechając sięna widok jej reakcji.- I dzięki Bogu - odparła.Przypomniała sobie mężczyznę pobitego na ulicy i aż zadrżała namyśl, co mogłoby się z nim stać.RLT- Musisz mi wybaczyć, że pojawiam się jako citoyen.Nie sądziłem, że aż tak cię to poruszy.Opuściłem Paryż w pośpiechu, tak jak stałem.- Po co tam pojechałeś? Tak się martwiłam.- Sovay poczuła, że zbiera jej się na płacz.- Ciii.- chwycił ją znowu w ramiona, tak jak pocieszał ją, gdy jako mała dziewczynka prze-wróciła się i stłukła sobie kolano.Po chwili odsunął siostrę i spojrzał w jej oczy.- Przecież teraz tujestem, prawda?- Tak, jesteś.Tylko czemu, do licha, nikomu nic nie powiedziałeś?Popatrzyła na niego, jej załzawione oczy wydawały się jeszcze większe niż zwykle.Hugh niepotrafił powiedzieć, czy są szare, czy niebieskie.Może jak chmury burzowe na letnim niebie?- Pojechałem do Francji, bo chciałem być częścią tego największego wydarzenia w naszychczasach, a może i w całej historii - odparł.- Musiałem tam być.Musiałem to zobaczyć na własne oczy.Działałem pod wpływem impulsu.Nie mówiłem nic ojcu, bo próbowałby mi to wyperswadować, a janie chciałem się z nim sprzeczać.Nigdy bym nie sądził, że pojedzie za mną - westchnął.- Tylko tegojednego żałuję.- Wiesz, gdzie jest papa?- Ukrywa się na wsi pod Paryżem.Nic mu tam nie grozi.- Na razie - powiedziała, przypominając sobie zawoalowane ostrzeżenie Dysarta.Z trudem po-wstrzymywała ekscytację, ale i gniew na Hugh.Oto stai przed nią, cały i zdrowy, a tymczasem Bógjeden wiedział, co działo się z ojcem.- Jak mogłeś go tam zostawić? - zwróciła się do niego z oskarżeniem.- Ojciec miałby trudności z podróżowaniem - powiedział Hugh i spuścił ramiona.Sovay poża-łowała swojego wybuchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]