[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak czuje się zakochany człowiek?- Cudownie - odparł, szukając słów, które oddałyby to najlepiej.- To jestczyste olśnienie, to jest upojenie więzią między dwojgiem ludzi, ich wspólnąradością.Jest w tym gotowość do wielkich poświęceń i doznanie absolutnejpełni.Uśmiechnęła się.- Cieszę się z pana szczęścia, ze szczęścia was obojga.- Jestem pani bardzo wdzięczny, Blanche.Proszę pamiętać, zawsze jestemgotów wyświadczyć pani przysługę, Czuję się pani dłużnikiem.- Jest pan bardzo miły.- Porozmawiam wobec tego ze swoim ojcem, a potem z lordemHarringtonem.- O mojego ojca nie musi pan się martwić.Najpierw wpadnie w wielkązłość, ale prawda jest taka, że jeszcze nigdy w sprawie, która mnie dotyczy, niepodjął decyzji wbrew mojej woli.Jeśli pan sobie życzy, mogę go przygotowaćdo tej rozmowy.- Dziękuję, ale nie.To jest mój obowiązek i muszę go wypełnić.Blanche skłoniła głowę.Rozumiała.Tyrell poprosił ojca o rozmowę.Hrabia siedział za biurkiem i studiowałlondyńskiego Timesa", a obok leżało nowe wydanie Dublin Times".Tyrellzawahał się, wiedział jednak, że tego starcia nie uniknie.Adare było dla niegoważne, ale Elizabeth o niebo ważniejsza.Dlaczego jednak nie miałby zdobyć tejkobiety, zachowując Adare? Musiał spróbować, choć wiedział, że pierwszabitwa zapewne niczego nie rozstrzygnie.Miał jednak nadzieję znalezć sojusz-ników w hrabinie i rodzeństwie.- 306 -SR- Słucham.- Hrabia musiał wyczuć, czego należy się spodziewać, bowstał.- Chciałeś się ze mną zobaczyć?- Tak.- Tyrell podszedł do biurka.- Jak udało ci się przez te wszystkielata zachować tytuł hrabiego Adare? - To pytanie chciał mu postawić już dawno.Hrabia nie wydawał się zaskoczony.- Kiedy byłem w twoim wieku, świat wyglądał inaczej.Maszyny i handeldopiero zaczynały cokolwiek znaczyć.W tym, co robiłem, oparłem się naIrlandii, a walczyłem z Anglikami.Musiałem zapewnić opiekę moimdzierżawcom i bronić ich nielicznych praw, a jednocześnie trzymać Anglikówna dystans.- To było trudne zadanie, prawda? - Tyrell dobrze znał historię Irlandii.- Zdarzało się nieraz, że czułem się zbyt słaby i nieistotny, aby udzwignąćtaką odpowiedzialność.W odróżnieniu od ciebie nie mam braci, a moja jedynasiostra poślubiła Anglika.Potem jednak poznałem twoją macochę.Miłość Marypomogła mi utrzymać na barkach ciężar Adare.Tyrell spojrzał na ojca z wielką powagą.- Kocham pannę Fitzgerald i mam nadzieję, że jej miłość i siła pomogą zkolei mnie udzwignąć ten wielki ciężar.Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.- Mary ostrzegła mnie, że tak to się skończy - powiedział hrabia.- Nie spodziewałem się, że nadejdzie dzień, w którym tak boleśnie cięzawiodę - powiedział Tyrell.- Ogromnie szanuję i podziwiam cię, ojcze.Uważam jednak, że mogę sprawować opiekę nad Adare i zabezpieczyćprzyszłość majątku, mając u boku Elizabeth.Hrabia usiadł.- Nigdy nie widziałem u ciebie tyle ponurych min i takich zmiennychnastrojów, jak w ostatnich miesiącach, od czasu jej wyjazdu.- Muszę ci coś powiedzieć.Elizabeth nie jest matką Neda.- Jak to?! - zapytał zaskoczony hrabia.- 307 -SR- Elizabeth poświęciła swoją reputację i spokojne życie, aby dać mu dom.A Wicklowe opuściła również dla dobra dziecka.Wiem, że omal nie pękło jejserce.To jest wyjątkowo wielkoduszna i dzielna kobieta.- Zaczynam powoli rozumieć, do czego zmierzasz.Naturalnie wiadomośćo jej odwadze i miłosiernym sercu wcale mnie nie zaskakuje.Jej dobroczynnośćjest powszechnie znana.- Panna Fitzgerald będzie znakomitą hrabiną - zapewnił Tyrell.- Czymożesz temu zaprzeczyć?- Nie - odparł hrabia.- Czuję, że jesteś gotów dla niej wszystkopoświęcić.- Nie chcę z tobą walczyć, ojcze, o tytuł, ale muszę - ciągnął Tyrell.-Mógłbyś naturalnie przekreślić moje starania jednym ruchem pióra, wiemjednak, że nigdy nie działasz pochopnie.A jeśli hrabina, moi bracia, a takżeDevlin i Sean poprą mnie w tej sprawie, w końcu ulegniesz.Nie spróbujęzbuntować rodziny przeciwko tobie, ale to ja jestem najlepiej przygotowany doprzejęcia hrabiowskiego tytułu.Tak mnie wychowałeś.Nawet bez majątkuBlanche możemy przetrwać.Wiem już, że moją pierwszą decyzją będziesprzedaż Wicklowe, które w tej chwili stanowi ekstrawagancję niesłużącą żad-nemu konkretnemu celowi.- Nie mógłbym z tobą walczyć, Tyrellu.Jesteś moją dumą i radością.Rozumiem, że znalazłeś wielką i trwałą miłość podobną do tej, która mnie łączyz Mary.Wyobrażam sobie, że nie była to dla ciebie łatwa decyzja.W każdymrazie jeśli nie brać pod uwagę majątku, uważam, że panna Fitzgerald nadaje sięna przyszłą hrabinę Adare dużo lepiej niż lady Blanche.- Naprawdę, ojcze?! - zdumiał się Tyrell.- Chcesz powiedzieć, żewyrażasz zgodę na moje małżeństwo z Elizabeth?Hrabia skinął głową.- Uszczęśliwię twoją matkę, a poza tym, prawdę mówiąc, bardzo się ociebie martwiłem przez te ostatnie miesiące.- 308 -SRTyrell z wrażenia usiadł.- Chyba już dawno pojąłem, że właśnie tak to się skończy - ciągnął hrabia.- Po prostu nie chciałem tego przyjąć do wiadomości.Starzy ludzie bywająuparci - dodał z nutą ironii.- Uparci? - powtórzył Tyrell.- Masz wyjątkowo otwarty umysł, ojcze.Dziękuję ci, bardzo dziękuję.- Masz moje błogosławieństwo.Niezwłocznie też porozmawiam zHarringtonem.Tyrell nie posiadał się ze zdumienia.Nie spodziewał się, że pójdzie mutak łatwo.- Nie pożałujesz tego - obiecał.Lizzie przewracała się z boku na bok.Zamiast spać, przypominała sobiebez końca szczegóły wizyty w Harmon House: uśmiechy Neda, spojrzeniaTyrella, każde jego słowo.Zrozumiała też, że ograniczenie ich znajomości doram przyjazni może okazać się nierealne.Przyjaciele nie tęsknią do tego, abywymieniać pieszczoty i pocałunki, a jednak była zdecydowana zrobić wszystko,aby wprowadzić to w życie.Uświadomiła sobie, że przyjaciele muszą być wobec siebie uczciwi ilojalni, natomiast ją i Tyrella dzieliło kłamstwo.Nie była matką Neda, a on otym nie wiedział.Obiecała Annie dochować sekretu, ale jeśli Tyrell kiedyśodkryje prawdę, może to ostatecznie zniszczyć ich znajomość, z takim trudemodnowioną.Lizzie zerwała się z łóżka.Jeśli chce, aby pozostali przyjaciółmi, musiwszystko wyjawić.Jeśli nawet Seagram był zdziwiony jej widokiem u drzwi Harmon Houseo wpół do ósmej rano, to nie dał tego po sobie poznać.- 309 -SR- Jego lordowska mość je śniadanie w bibliotece, panno Fitzgerald.Powiem mu, że pani przyszła.- Sama pójdę do lorda de Warenne do biblioteki, Seagram - odparła zuśmiechem.Tyrell siedział w koszuli za biurkiem.Na jej widok natychmiast wstał ipodszedł, by ją powitać.- Elizabeth!- Dzień dobry.Wiem, że to dziwna.Ujął ją za rękę.- Co się stało?- Nic złego.Muszę z tobą porozmawiać.Zmierzył ją bacznym spojrzeniem, lecz jej ręki nie puścił.Wiedziała, że powinna ją cofnąć, ale była zbyt zmęczona, w każdym razietak to sobie wytłumaczyła.- Przynieś, proszę, herbatę, Seagram.Tyrell starannie zamknął drzwi za kamerdynerem, a gdy się odwrócił,stwierdził, że Elizabeth nerwowo chodzi tam i z powrotem.- Czy postanowiłaś mi oznajmić, że nigdy więcej się nie spotkamy?Lizzie zatrzymała się gwałtownie.- Nie! Co za niedorzeczność! Podtrzymuję to, co powiedziałam.Bardzozależy mi na naszej przyjazni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]