[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynie Martinus zadał rozsądne pytanie:- Dlaczego?- Bo Lucjusz mo\e nauczyć nas łaciny, rzymskiego sposobuprowadzenia wojny, zwyczajów, wiedzy i, co równie wa\ne, umiejętnościtechnicznych - wyjaśniła Dryas.- Właśnie - powiedział Martinus.- Cezar rzekł, \e kiedy podbije Partię,przyśle swoich \ołnierzy na Białą Wyspę, a ci przywiodą waszych ludzi, \eby walczyliw amfiteatrze.- Nie zrezygnowałabym z twojej oferty, gdyby została zło\ona wpowa\nym duchu - odparła, marszcząc brwi i patrząc na Lucjusza.- Ale uwa\am, \ekierują tobą młodość, frywolność i \ar po\ądania, a nie rozwa\ne pragnienie, abystać się częścią mojego \ycia.Kiedy udałam się na spotkanie z tobą, byłamzdecydowana pozwolić ci na zaspokojenie po\ądania.Lepsze to ni\ nara\enie moichprzyjaciół na krzywdę.Uznałam cię po prostu za utrapienie i jeśli jesteś tylko utrapieniem, to odejdz.Rzym kipi od prostytutek, drogich, tanich, ale wszystkich do kupienia.Mnie niemo\na kupić.Zapewniam cię, mogę być tylko twoją ofiarą, ale nie będą chętnąpartnerką w rozkoszy.Mam swoje obowiązki i muszę walczyć tego popołudnia.Więcjeśli nie potrafisz nad sobą zapanować, pójdę z tobą do latryny, bo to miejsce, wktórym wypada ul\yć tego rodzaju namiętnościom.Jeśli mo\esz i jesteś gotów okazać mi szacunek, którego nie poskąpiłbyśnawet ulicznej dziewczynie.to znaczy, nie zawracałbyś jej głowy po pró\nicy, kiedyona zdobywa pieniądze na chleb.to odejdz.- Wskazała na drzwi.-I zyskasz moje- 392 -Borchardt Alice - Noc Wilka - http://chomikuj.pl/tigrisekpodziękowania i szacunek do końca moich dni.Rozwią\ mu ręce, Maenielu, i pozwólmu zrobić to, na co ma ochotę.Na nieszczęście ma nad nami władzę, wobec którejjesteśmy bezradni i bez względu na to, co uczyni, najwa\niejsze jest, by w końcusobie poszedł.Odwróciła się do ognia i rozgrzewała wcią\ zgrabiałe ręce.Gordus rozciął więzy.Lucjusz wysunął dłonie zza pleców i przyglądał się im,jakby widział je po raz pierwszy w \yciu.Potem uniósł wzrok ku Dryas.Miał minę,jakby dostał pałką między oczy.Brązowa tunika i niebieski płaszcz dodawały jej atrakcyjności.Marcja podałajej miskę owsianki i ły\kę.Dryas zaczęła jeść na stojąco.Wyglądała bardzozwyczajnie.Miękka lniana tunika nie ukrywała cudownych zarysów ciała.Włosymiała zaczesane w warkocze i uło\one wokół mosię\nej korony.Zaró\owiła się odciepła bijącego z paleniska, czego poprzednio u niej nie oglądał, a nawet sandały iwełniane skarpety nie mogły ukryć piękna jej nóg, szczupłych kostek i stóp owysokim podbiciu.Nie wyobra\ał sobie, \e mógłby ulec fali po\ądania i ją zniewolić.Byłaby to taka sama potworność jak zabicie dziecka, fałszywy donos na przyjaciela,kradzie\ lub wyrządzenie krzywdy.- Z mojej strony nic ci nie grozi - rzekł wreszcie.-Tak spieszno mi cięskrzywdzić, jak rzucić się z dachu i próbować latać.Warunki, jakie trzeba spełnić,\eby zasłu\yć na mał\eństwo z tobą, są zaiste niesłychane.Nie jestem pewien, czyzdołam im sprostać i bardzo się o ciebie lękam.Tak bardzo, \e tracę zmysły.Jestemostatnim człowiekiem na Ziemi, którego powinnaś się bać.Tak, odejdę, jeśli sobietego \yczysz, ale wolałbym zostać i otoczyć cię wszelką opieką i pomocą, do jakiejjestem zdolny.Mówiąc to, powstał, przepchał się obok Maeniela i podszedł do niej.Kolejnyraz dostrzegła, \e kuleje, i coś ścisnęło ją za serce.Nie wiedziała co ani dlaczego.- Nie wyobra\am sobie, \e mógłbym być dobrym kandydatem na królatwego ludu - rzekł z pokorą.- Noszę bliznę i zapewne zawsze będę podupadał nazdrowiu z powodu mojego kalectwa i drugiej choroby.Był od niej nieco wy\szy i musiała zadrzeć głowę, aby spojrzeć mu w oczy.Nie wiedziała, \e Marcja wzięła jej z rąk miskę i ły\kę, i nie opierała się, kiedy objął jąi przytulił do piersi.Stał, przyciskając usta do jej włosów, a ona płakała, zrozpaczona,\e ta chwila nastąpiła właśnie wtedy, kiedy szła na pewną śmierć.- 393 -Borchardt Alice - Noc Wilka - http://chomikuj.pl/tigrisekLucjusz i Filon kroczyli z pośpiechem ulicami Rzymu.Dzień, początkowojasny i piękny, szybko stracił na urodzie.Nadciągały chmury, zasłaniając słońce iczyste niebo, i zerwał się północny wiatr, który pędził między domami wiekowegomiasta.Szarpał luzny przyodziewek obywateli rzymskich, szczypał w nosy i palce,przenikał do kości chłodną wilgocią.Szare niebiosa odpowiadały nastrojowi Lucjusza.Przepełniał go ponurygniew i nienawiść.Szedł z takim pośpiechem, \e Filon musiał prawie biec truchtem,aby mu dorównać.- Wolałbym, \ebyś tego nie robił - tłumaczył lekarz.- Palenie za sobąwszystkich mostów jest nierozsądne.Nawet jeśli wyjedziesz, któregoś dnia mo\eszzechcieć powrócić.Lucjusz przystanął i odczekał, a\ Filon się z nim zrówna.Nie odpowiedział,jedynie spojrzał zimno w twarz przyjacielowi.- Nie - rzekł w końcu.- Nie zechcę.Nie tu i nie jako Lucjusz KorneliuszBazyli.Skończyłem z tym.Jeśli nie uśmiecha ci się odejść ze mną, dam ci tylepieniędzy, ile tylko pragniesz.Mo\esz odjechać, dokąd ci się \ywnie podoba.Całyświat stoi przed tobą otworem, Filonie.Uczynię cię bogaczem, jeśli o tym marzysz.- Naprawdę zamierzasz o\enić się z tą kobietą i uciec z nią na koniecświata?- Tak.Filon zaczął się śmiać.- Nie zrezygnowałbym z tego widowiska za skarby świata. Otarł oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]