[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakoś sobie poradzi.Wolałby tylko mieć pewność, że jejoczy błyszczały ze złości, a nie od łez.Dzwignął się z łóżka i czekał, czy pojawią się zawrotygłowy.Kiedy nic takiego się nie zdarzyło, ruszył w stronęschodów.Musi zadzwonić do Freda, a potem zmyć się stąd.Zanim Annie wróci.Po drodze zajrzy do domu ciotki.Wezmie trochę rzeczy,a także poinstruuje Idę, co ma mówić każdemu, ktozadzwoni i o niego zapyta.każdemu poza Annie.Nie146 Eileen Wilkschciał, żeby Annie wiedziała, gdzie spędzi noc, ale każdyinny, kto będzie go szukać, musi znać numer jego pokojuw motelu.Przecież nie będzie jak głupi wystawiać sięw charakterze przynęty ewentualnemu zabójcy, jeśli ten niebędzie mógł go znalezć.Rozdział dziewiątyAnnie zbiegła ze schodów, złapała kurtkę i klucze,i ruszyła prosto do frontowych drzwi, omal nie zderzając sięw holu z Benem. Hej! Zciągnął brwi. Co cię ugryzło? Nic! Absolutnie nic! Po prostu mam ochotę wyjść,z twoim albo bez twojego pozwolenia.A kiedy wyjdę, niekrępuj się i dalej uzgadniaj z Jackiem, co ci się żywniepodoba, tylko nie oczekuj, że na to przystanę. Trzasnęła zasobą drzwiami.Jak on śmie? gotowała się ze złości, dzgając kluczykiemw stacyjkę.Jak śmie jej mówić, co ma robić, a czego nie dlajej własnego dobra! Wyjechała z podjazdu, zahamowałaostro i stanęła.A tak naprawdę, to dokąd się wybiera?Zresztą, jakie to ma znaczenie? Najlepiej do Bintona, napartyjkę bilardu.Znajdzie tam towarzystwo ludzi, z któryminic ją nie łączy.Ruszyła na zachód. Daj facetowi paznokieć, a on już myśli, że jesteś jegowłasnością mruknęła.Jack nigdy nie próbował wywierać na nią presji czyokazywać swojej władzy, tym bardziej nie zniesie tego teraz.To, że wyszła za niego za mąż.Do złości doszło poczuciekrzywdy, a także zranionej dumy.Nagle zdecydowanieodcięła się w myślach od tych emocji.Zapanowała nad nimi,tłumacząc sobie, że przecież on ma do tego wszelkie prawo!148 Eileen WilksCzy nie żądała tego samego dla siebie? No tak, aleabsolutnie nie ma prawa podejmować decyzji za nią aniuzgadniać tych decyzji z jej bratem.Trudno wprostuwierzyć, że to zrobił.Przecież wie, jak bardzo nie znosi,kiedy Ben odgrywa rolę Wielkiego Brata, który zawsze marację.Jack wie także, jak ją wścieka, gdy jakiś durny machouzurpuje sobie prawo do przywoływania jej do porządku.Wie również, do jakiego szału doprowadzają ją te wszystkie,,uspokój się czy ,,bądz rozsądna .Na parkingu przed barem stało pełno ciężarówek i spor-towych wozów.Bar był w Highpoint czymś w rodzajuinstytucji istniejącej dłużej niż samo miasteczko.Byłoto przyjemne miejsce, z bilardowymi stołami na zapleczui z wąską salą gier, którą Ella Binton, pra-prawnuczkapierwszego właściciela, przezornie dobudowała.Annie wcisnęła się na wolne miejsce na parkingu,wyłączyła silnik i jeszcze przez chwilę siedziała w zadu-mie.Jack coś knuje.Tylko co? Od czego próbuje jąodciągnąć?W środku było tak, jak zapamiętała ciepło, tłocznoi przytulnie, a w powietrzu unosił się zapach świeżo prażonejkukurydzy zmieszany z tytoniowym dymem.Jasne światłonie stwarzało uwodzicielskiej atmosfery, a muzyka nie byłazbyt głośna.Alan Jackson śpiewał o tym, jak to każdy ,,możerównie dobrze się dzielić, i nie tracić przy tym uśmiechu ,kiedy Annie zawołano do stolika, przy którym siedziałagrupa znajomych.Zamówiła piwo, starając się słuchaćmuzyki i jednocześnie myśleć.Czyżby Jack był aż tak przebiegły, że, chcąc odciągnąć jąod czegoś, celowo doprowadził ją do furii? Tak zmartwiłasię. Stać by go było na przebiegłość.gdyby cel byłsłuszny.Powinna postarać się poznać powód, dla któregochce ją odsunąć na bok.Po namyśle doszła do wniosku, żeZlub w Las Vegas 149albo chce się jej pozbyć łajdak! albo, z jakichś nie-znanych przyczyn, oddalić na jakiś czas.Annie sączyła piwo, pozdrawiała znajomych, jednocześ-nie starając się słuchać o kłopotach sercowych siedzącejobok Meredith, a myśląc o własnych.Jeżeli Jack doszedł do wniosku, że tak naprawdę niechciał się z nią żenić, czy nie mógł jej tego powiedziećwprost? Może nie.Nienawidził ranić kobiecych uczuć.Pewnie raczej uciąłby sobie język, niż zranił dobrą i bliskąprzyjaciółkę.W końcu nieprzerwany strumień narzekań Meredithzaczął działać Annie na nerwy. Wiesz, jeśli jesteś taka nieszczęśliwa ze Stevenem,może byłoby lepiej, żebyś powiedziała to jemu.Meredith popatrzyła na nią z wyrzutem. Nie chcę go ranić. Hmm.słusznie.Czy Jack jest aż tak głupi, by sądzić, że Annie będziemniej zraniona, gdy ją odsunie na bok, zamiast porozmawiaćz nią uczciwie o swoich uczuciach albo braku takowych?I czy rzeczywiście jest na tyle głupi, żeby po ciemku i bezsprzętu wspinać się na klif? Coś podobnego, Annie! Do głowy by mi nie przyszło,że zobaczę cię tutaj!Suzy Watkins, kobieta, u której niedawno naprawiałazatkaną kanalizację, miała na sobie firmową koszulkę Bin-tona i dżinsy, i niosła tacę z drinkami. Od kiedy tu pracujesz, Suzy? Och, prawie od czterech miesięcy.Cieszę się, że tuzajrzałaś.Chciałam cię ostrzec. To brzmi złowieszczo. Mądrze robisz, że nie traktujesz serio przyjaciółeczekJacka, ale o tej jednej powinnaś wiedzieć.Wygląda namocno zaangażowaną.150 Eileen WilksPodniesionym brwiom Annie towarzyszyło wzmożonebicie serca. Przyjaciółeczki Jacka? Jeśli w ten niezmiernie oryginal-ny sposób chcesz mi dać do zrozumienia, że Jack makochanki, to uprzedzam, że nie jestem dzisiaj w odpowied-nim nastroju. Próbuję tylko cię ostrzec.Była tu dzisiaj, opowiadałao Jacku i o tym, jacy są sobie bliscy. Daj spokój, Suzy, to, że akurat pokazała się jakaśdawna przyjaciółka Jacka. Dawna przyjaciółka? Skarbie, ta kobieta jest kimśznacznie więcej dla Jacka.To się rzuca w oczy.Harry! Odwołała mężczyznę od bilardowego stołu. Byłeś tutajwcześniej, kiedy do lokalu przyszła ta mała czarnowłosaodlotowa babka i co najmniej przez minutę mówiła o sobiei o Jacku, a na koniec zapytała, jak dojechać do jego domu.Nazwałbyś ich ,,zwykłymi przyjaciółmi ?Annie nadstawiła uszu.Ta kobieta pytała, jak znalezćJacka?Annie nie znała mężczyzny, który podszedł, uśmiechnąłsię szeroko i powiedział, że życzyłby sobie mieć takąprzyjaciółkę, która zjawiałaby się na zawołanie, gotowazrobić wszystko, o co się ją poprosi.Suzy ponownie zwróciła się do Annie. Powiedziała, że ją wezwał do siebie.%7łe specjalnie ponią posłał.Nie powiem, że jej wierzę, ale to są jej słowa.Zazdrość stoczyła w sercu Annie krótką walkę zestrachem. Jak ona się nazywa? Nie dosłyszałam wzruszyła ramionami Suzy.Annie postarała się o jak najnaturalniejszy ton głosu: Suzy, przestań na chwilę się zgrywać.Jack leżyw łóżku po doznanym wstrząsie, ponieważ przedwczorajwieczorem ktoś próbował mu rozwalić głowę. Była prawieZlub w Las Vegas 151pewna, że tak to się odbyło, niezależnie od tego, co jejpózniej powiedział.Meredith wydała przerażony okrzyk.Nie zwracając nanią uwagi, Annie skupiła się na wydobyciu z Suzy możliwiejak najwięcej informacji. To bardzo ważne, Suzy.Jak wyglądała ta kobieta? Och, daj spokój.Chyba nie myślisz, że coś tak bardzodrobnego mogłoby zrobić krzywdę Jackowi, prawda? Przyjego posturze! Opisz mi tylko jej wygląd. No więc.jest mała, nawet mniejsza od ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]