[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziwne, żewiesz o tym, co to głód, chociaż jesteś młody i nie wojowałeś.Sobotę naszły jakieś przykre wspomnienia.Bez słowa pozostawił Maryna na podwórku iruszył w sad po łagodnej pochyłości skarpy.Maryn zaś znieruchomiał na ławce i spoglądał na psa, który też patrzył na niego.Jak długotak się sobie przyglądali? Może godzinę albo półtorej.Aż do obiadu, gdy w otwartych drzwiachsieni stanęła Weronika.Nie powiedziała dzień dobry", a Maryn udał, że jej nie zauważył.Przyglądał się psu, apies przyglądał się jemu.Weronika też zaczęła spoglądać na psa, który podobnie jak Maryn jakgdyby jej nie zauważył.Nie poruszył łbem, nie odwrócił ciemnych oczu od siedzącego na ławcemężczyzny.Zza chmur wyszło słońce i na podwórzu rozlała się ogromna plama blasku.Zrobiło sięgorąco i na czole Maryna pokazały się kropelki potu.Pies chciał ziając, rozchylił pysk z białymizębami i wysunął język.Ale gdy tylko pokazał język, Maryn udawał, że chce wstać i podejść dosiatki.Wówczas pies chował język, zwierał pysk i zaczynał charczeć, gotując się do skoku.Imęczył się w promieniach słońca, które go oślepiało.- Nie pozwolę, aby pan bił tego psa - odezwała się Weronika.Maryn wzruszył ramionami.- Dlaczego pani myśli, że będę go bił?- Bo pan wygląda na takiego, który lubi bić.Ludzi, zwierzęta, wszystko jedno kogo.Zresztą w moim domu też były psy.Ojciec biciem wymuszał na nich posłuszeństwo.Nie pozwolępanu bić zwierzęcia.- To mój pies - odrzekł Maryn, nie odwracając ku niej głowy.- To mój pies i będę robił znim, co zechcę.- Nie pozwolę znęcać się nad nim - nieco ostrzej rzekła Weronika.- Nie powiedziałem, że będę się znęcał.Ale bicia chyba nie da się uniknąć, proszę pani.Inaczej rzuci się komuś z nas do gardła i przegryzie krtań.Jeśli pani go żal, proszę wejść dokurnika.Pogotowie ratunkowe jedzie tutaj pół godziny.Zresztą to zależy, czy on pani poszarpietylko twarz, czy także szyję albo ręce.Tak czy inaczej blizny pozostaną na całe życie.Nic nie powiedziała.Wydawało jej się, że rozumie i podziela nienawiść, któraznieruchomiała w kosmatym zwierzęciu leżącym na słońcu.Ona także czuła w sobie nienawiść dowszystkich i wszystkiego, a w tej chwili najbardziej do tego człowieka, który siedział na ławce.- Postaram się bić go tak, żeby pani tego nie widziała - oświadczył Maryn.- Ale najpierwgłodem spróbuję go nauczyć miłości.Dlatego niech pani mu nie rzuca ukradkiem żadnychkąsków.To nie złagodzi jego dzikości i nienawiści.Kąsek chwyci i zeżre, potem jednak tak samorzuci się do gardła.Nikt nie lubi litości, proszę pani.Nie można zdobyć czyjejś miłości rzucająckąsek przez siatkę, z bezpiecznej odległości.Niestety, kiedyś trzeba będzie wejść za tę siatkę ipodać mu miskę.Ale wszystko w swoim czasie.I z batem w ręku.Nie wiem dlaczego tak jest naświecie, proszę pani, że głód i strach czynią wszystkich posłusznymi.Ja jednak nie urządzałemtego świata.A ponieważ i teraz nic nie powiedziała, dorzucił:- Nie lubi mnie pani, prawda? Roześmiała się sztucznie.- Nic mnie pan nie obchodzi.Zrobiłam obiad.Proszę przyjść do domu.Odeszła w stronę sadu i jeziora, aby przywołać na obiad Horsta Sobotę.Była ubrana wkretonową bluzkę bez rękawów i z dużym wycięciem z przodu.Czarne włosy zaplecione miała wgruby warkocz.Szerokopleca, o pełnych biodrach i długich nogach - wydawała się Marynowiuosobieniem kobiecej siły.Drobiła kroki, ale stopy w drewnianych trepach stawiała pewnie imocno.Po prostu wierzyć się nie chciało, że na podwórzu Kuleszy, a potem, gdy mocowała się zmężem, Budrysem i Wzdręgą, nie zauważył w niej owej siły.Może to, co działo się wtedy wokółniej, jej małżeństwo, pożycie z mężem, a pózniej historia z gwałtem oszołomiły ją, uczyniły słabą ibezwolną?Pomyślał, że ta kobieta nie mogła mu się podobać, ponieważ lubił wysokie, szczupłeblondynki.To dziwne, że będąc z dziwką, podniecił się jednak nie na myśl o Eryce, lecz właśnie otej kobiecie.Zapewne nie ona jednak, tylko sama sytuacja, wyobrażenie sceny szarpaniny, obrony,obnażonego w walce ciała - spowodowały jego pożądanie.To chyba jednak prawda, że gwałt maw sobie coś podniecającego tak dla kobiety, jak i dla mężczyzny, choć nic nie wskazywało na to,aby to podniecało Weronikę.Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ponieważ historie z kobietamiprzychodziły mu łatwo.Odkrycie, że łamanie czyjegoś wstydu, niechęci, a nawet wstrętu możebyć dla niego podniecające, zaskoczyło Maryna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]