[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pokoju panował półmrok.Ktoś tam był,wysoki, ciemnowłosy, złowrogi, i wpatrywał sięw Kat.Rzuciła się na łóżku i krzyknęła przerazliwie.Złowrogi człowiek znikł.Słyszała szybkiekroki, ktoś biegł po schodach.Po chwili dopokoju wpadła Emma.Dziwne, że w nocnejkoszuli, pomyślała Kat.Emma w nocnym czepkuwyglądała zabawnie.- Co się stało?Kat uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę nicsię nie stało.Miała tylko niedobry sen o wielkichczarnych skrzydłach szatana.240- Przepraszam, Emmo, że cię obudziłam.Miałam zły sen.Gospodyni, spoglądając na nią z wielkim niepokojem, przyłożyła rękę do jej czoła.- Jest pani zimna jak lód, dziecko.Ale, naszczęście, nie jest pani zlana potem.Czuje siępani lepiej?- O wiele lepiej - zapewniła skwapliwieKat.- A goście.na pewno już poszli?Emma skinęła głową.- Tak.Ojciec zrozumiał, że powinna pani tuzostać.Hunter kazał wezwać doktora, ale panispała mocno i doktor zdecydował, że nie powinnosię pani budzić.Uznał, że pani za bardzo przejęłasię tą uroczystością, a i szampana było trochę zadużo j ak na pani słabą głowę.Doktor podejrzewał,że pani nie jadła nic przez cały dzień.A ja sądzę,że miał rację, bo już o wiele lepiej pani wygląda.- Ale ja nigdy nie choruję!Emma uśmiechnęła się.- Sądząc po dzisiejszym wydarzeniu, nie jestto chyba do końca prawda.Panno Kat, możezrobię pani coś do jedzenia? Herbaty, tosta?- Nie, dziękuję.Myślę, że po prostu będęspała.Sen jest mi teraz najbardziej potrzebny.Emma wyszła.Kat poprawiła poduszki, opadła na nie i zamknęła oczy.Znów pogrążyła się weśnie.Tym razem nie trapił jej żaden koszmar.Kiedy obudziła się na chwilę, w pokoju paliło sięsłabe światło, chyba jedna lampa, i to ona rozjaśniała nieco mrok.241W pokoju znów ktoś był.Tym razem jednakczuła, że to nie przywidzenia, tylko żywy człowiek.Muśnięcia, delikatne jak powiew łagodnego wiatru na jej głowie i znów na czole.Sprawdzają, czy nie jest rozpalone.Wiedziała, kto to jest.Hunter.Po chwili odszedł i Kat znów pogrążyła się weśnie.Kiedy obudziła się, przy łóżku stała Emma.Pytała, czy Kat da radę zejść na dół, czy teżojciec i siostra mają wejść tutaj, na górę.I chybabyła już noc.Jej ostatnia noc w Anglii.Jutro wyruszają w podróż.IROZDZIAA JEDENASTYKat nie spodziewała się, że pożegnanie z ojcem będzie tak trudne, a moment, gdy syrenyokrętowe zabuczą po raz ostatni i ona wtuli sięw ojcowską pierś - tak rozdzierający.- Córeńko, możesz jeszcze wyjść na ląd - powiedział wzruszonym głosem William - aledrugiego takiego dżentelmena jak sir Hunterłatwo nie znajdziesz.- Nie martw się, papo, ze wszystkim sobieporadzę.Trudno mi się z wami rozstać.Wiesz,papo, że cię kocham.- Ja ciebie też.Bardzo proszę, o nic się niemartw.Eliza i Isabella będą o mnie dbały.Isabella - tego właśnie Kat obawiała się najbardziej.Ojciec odsunął się, teraz Eliza z całej siłyobjęła siostrę.- Będę pilnować papy - szepnęła jej prosto doucha.- Wszystko będzie dobrze.Kat było ciężko na duszy i kiedy ojciec z Elizą243- także oczywiście z lady Daws - zeszli z pokładu i, przystanąwszy na nabrzeżu, zaczęli gorliwie machać, rozżalenie wzięło górę i łzy popłynęły jej po policzkach.Byli wystawieni na ciekawskie spojrzenia pasażerów, nic dziwnego więc, że Hunter objąłnarzeczoną.Kat z ufnością przywarła do męskiejpiersi, uzmysławiając sobie, że pomimo rozmaitych utarczek, człowiek, który czule głaszczeją po głowie, jest przyjacielem.Co wcale nieoznacza, że wszystko między nimi układać siębędzie gładko.Niemniej jednak Kat powinnaczuć do niego wdzięczność.Dlatego ponowniezłożyła sobie w duchu przysięgę: nigdy niezawiedzie Huntera.Pierwszy etap podróży przewidywał dopłynięcie do wybrzeży Francji.Pasażerów na statkunie brakowało, większość z nich również zmierzała do słonecznego Egiptu, uciekając przedangielską zimą.Z powodu powszechnego szacunku, jakim cieszył się wpływowy i majętnylord Avery, a także dzięki jego pieniądzom,członkom ekspedycji starano się zapewnić jaknajlepsze warunki.Kat przydzielono przytulnąniewielką kajutę, wystarczająco jednak dużą,żeby pomieścić koję, komódkę i wąską szafęoraz stolik, który mógł służyć także jako toaletka.Z tej kajuty przez wąskie drzwi wchodziło siędo nieco mniejszej kajuty Emmy, a stamtąd doobszernej kajuty, mającej charakter bawialni.Dobawialni z kolei przylegała kajuta lady Margaret.244Lord Avery razem ze swoim kamerdynerem orazsir Hunter z Ethanem ulokowani zostali po drugiej stronie korytarza, dalej zamieszkali studenci, w bardzo małych, ale osobnych kajutach,a kajuty obszerniejsze, przy końcu korytarza,zajęli hraba Carlyle wraz żoną.Każda damamiała do dyspozycji malutką łazienkę, dżentelmeni musieli zadowolić się jedną wspólną.Kiedy Kat ponownie zjawiła się na pokładzie,nie zastała tam żywej duszy.Morze było wzburzone i pasażerowie woleli skryć się w kajutach.Kat kochała widok spienionych fal i porywistywiatr, smagający policzki.Nade wszystko zaś touczucie uniesienia, kiedy stoi się na pokładziestatku, zmagającego się z żywiołem.Oparła się o burtę i wystawiła twarz podprysznic słonych kropelek morskiej wody.Chwila samotności nie trwała długo.Na pokładziepojawił się następny odważny, który zdecydowałsię opuścić kajutę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]