[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(Szybką reakcję na przechyły iprzegłębienia miałem już we krwi - gdy tylko zaczynało się coś dziad, pędziłem nastanowisko dowodzenia).%7ładnych sytuacji awaryjnych dzisiaj ćwiczyć nie mieliśmy,wszystko było już właściwie przerobione i za dwa dni planowałem powrót do bazy izaliczenie zadania oraz załadunek torped i pocisków rakietowych i wypłynięcie na zadanietrzecie i czwarte.Wpadam do pomieszczenia dowodzenia.Odnoszę wrażenie, że wachta niewie, co robić - przegłębienie powiększa się, a dowódca wachty nie podjął żadnych krokówzaradczych.Aapię za telegrafy i przekazuję na dół: oba silniki, cała wstecz!.Kolejnyrozkaz: powietrze na dziób! i przedmuchać środkowe zbiorniki balastowe!.Na głębokościomierzu widnieje liczba160 metrów - polecam przedmuchać główne zbiorniki balastowe.Rozkazy padają jeden podrugim.Załoga wykonuje je szybko i bezbłędnie.O ułamek sekundy spózniłem się zkomendą cała naprzód! - gdy padła, okręt zaczął już przechylać się na rufę.Przegłębienieosiągnęło 10-12 stopni, a silniki dopiero ruszyły całą naprzód.Na szczęście, nie miało to jużwiększego znaczenia - okręt zaczął powoli się wynurzać.Co się stało? Okazało się, że jeden z 10 młodych marynarzy, których wzięliśmy napokład, chciał obejrzeć przełącznik zasilania silnika rufowego steru głębinowego i przeznieuwagę wyjął przetyczkę zabezpieczającą.Ster pod własnym ciężarem przesunął się wpołożenie zanurzenie.Na szczęście, okręt płynął na małym sterze głębokościowym.Byćmoże to właśnie nas uratowało - przegłębienie rosło powoli, o wiele wolniej niż miałoby tomiejsce, gdyby okręt płynął na dużym sterze.Wynurzyliśmy się mniej więcej normalnie.Wszystko wydarzyło się tak szybko, że niezdążyłem nawet ogłosić alarmu bojowego ani awaryjnego.Alarm bojowy ogłosiłem dopierow momencie otwierania górnego włazu.Na powierzchni głęboka noc, niebo bez żadnej gwiazdki, ciemno choć oko wykol.Wychodzę na mostek i czuję, że stąpam po czymś grząskim.Sygnalista z pomostu bojowegopodaje mi latarnię, świecę pod nogi i widzę, że stoję prawie po kolana w grząskim, szarymmorskim mule.Cały pokład jest nim pokryty.Zastanawiam się, w jaki sposób muł dostał sięna pokład, przecież ledwie dotknęliśmy dna.Wyjaśnienie przychodzi samo: przyprzegłębieniu na rufę, gdy śruby pracowały na wstecznym biegu, musiały nanieść muł napokład.Ze sterówki meldują, że ster na rufie jest sprawny.Morze jest wzburzone, faledochodzą do trzech metrów, wieje silny północny wiatr, zacina śnieg.Pytam, ile powietrzanam zostało.Z dołu meldują, że około 50%.Postanowiłem zanurzyć się na 10 minut nagłębokość peryskopową, zmyć muł z mostka i nadbudówek, a następnie wynurzyć się iuzupełnić zapas powietrza.Aż do całkowitego napełnienia zbiorników powietrzempozostajemy na powierzchni.Odwołałem alarm bojowy, ale nie Obejdzie się bezszczegółowej analizy tego, co zaszło.Po śniadaniu, o ósmej rano, zwołałem do mesywszystkich oficerów wachtowych.Okręt płynie na silnikach elektrycznych z prędkością około 6 węzłów.Radarzystanamierza kilka celów nawodnych - są to niewielkie statki rybackie.Hydroakustycy nadaldonoszą o szumach śrub okrętowych; są one jednak znacznie oddalone i możemy spokojnieprzystąpić do analizy porannych wypadków.Razem z oficerami wachtowymi na mostkuzostał mój zastępca ds.politycznych, komandor podporucznik Szypow.Okręt od czasu doczasu zasypują śnieżne tumany, statki rybackie są daleko.Miałem zamiar szczegółowoprzeanalizować działania każdego z oficerów i marynarzy, pokazać, co powinni robić wpodobnych przypadkach.Chciałem, by z tego, co się wydarzyło, załoga wyciągnęła lekcję naprzyszłość.O 9.00 zaczynamy odprawę.Wodoszczelne włazy w grodzi między stanowiskiemdowodzenia i drugim przedziałem, gdzie się znajdujemy, są otwarte: to na wypadek, gdybywzywano mnie pilnie do sterówki lub na mostek.Nagle słyszę komendę: Oba silniki caławstecz! Alarm bojowy!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]