[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za trumnąszliśmy we trójkę.Po pogrzebie pojechaliśmy do nich z kilkoma ich znajomymi.Piotrnie odstępował mnie ani na chwilę.Doroty nie zauważał.- Dorota.Pozwól mi posiedzieć trochę w Kasi pokoju? - poprosiłamgłośno, bo widząc jej napiętą od niepewności twarz, bałam się, że miodmówi.- To oczywiste.- Piotr uprzedził Dorotę.- Posiedzimy razem.Chodz.- Nie, Piotr.Ja chcę być sama.Ty zostań z żoną.Dorota, mogę?- Tak.Ja cię zaprowadzę.W pokoju Kasi czułam się zle.Przesuwałam wzrok po meblach,łóżku, a mój mózg nie rejestrował obecności mojego dziecka.Podeszłam do szafy.Otworzyłam i wtuliłam twarz w wiszące sukienki.Nie było zapachu mojej córeczki.Ja byłam tu obcym, nieproszonymgościem.Intruzem naruszającym spokój tego domu.Domu mojejcórki.Nie musiałam myśleć ani się zastanawiać, co mam zrobić.Kierowała mną intuicja albo sumienie.Wszystko jedno.Wiedziałam,jak mam postąpić.Dorota przeboleje śmierć Kasi.Odejścia Piotra nie.Tego jej nie mogłam zrobić.Po prostu jakieś resztki sumienia mówiłymi, że jestem dużo winna kobiecie, która tyle lat była matką dla mojejKasi.Wyszłam z pokoju.Stała za drzwiami.- Dorota, załatw mi nocleg w hotelu i zawiez mnie.-Tak byłobynajlepiej.Dziękuję.Tylko co powie Piotr?-Jużnie była tą kobietą, którą znałam.Pewną siebie i pewną, że: Małgosiu, ja wcześniej czy pózniej zawsze mam to, co chcę, i tego,kogo chcę".- Piotr będzie miał do mnie pretensje, że cię wyrzuciłam zdomu.Będzie jeszcze gorzej.- Była zadowolona, a jednocześnieprzestraszona przewidywalną reakcją męża.- To zostaw mnie.Dzwoń do hotelu.W samolocie miałam siłę pomyśleć.Musiałam tak postąpić czynie?Jedno i drugie.Jak zwykle.Brak logiki w moim życiu.W tymwypadku miałam jednak stuprocentową pewność, że postąpiłamsłusznie.Jeden, jedyny raz.Czasami jeden raz to bardzo dużo.Piotr zrozumie, że nie mogłam inaczej.Musi tylko mieć czas naprzemyślenie.Na razie wystarczyło mu moje wyznanie: Piotr.Kocham kogoś innego.Z nim chcę ułożyć sobie życie".Zabolało go,ale nie miał siły protestować.Stracił Kasię, mnie nie, bo ode mnie jużdawno odszedł.Nie protestował.Do hotelu odwiezli mnie razem.Niespałam całą noc.Nadranem, razem ze świtem, zaświtała mi myśl: A jeżeli ona ma jakiśsposób, żeby jednak nas szantażować?".%7ładen nie przychodził mi dogłowy.Za to przerażająca możliwość tak.Dorota, gdyby Piotr jązostawił, może się zemścić w jeden sposób.Powiedzieć Elżuni, kto byłjej matką.Na lotnisko, zgodnie z moją prośbą, odwiozła mnie tylko Dorota.Wsamochodzie spytała: Chcesz znać szczegóły?".Nie chciałam.Tużprzed odprawą usłyszałam: Małgosiu? Zostawisz mi Piotra?".Odpowiedziałam szybko i stanowczo: Nie! Nie mogę ci zostawićkogoś, z kim mnie już nic nie łączy.Dorota, ja już niedługo wyjdę zamąż za człowieka, którego kocham.I to powiedziałam Piotrowi.Piotrjest twoim mężem i od ciebie już tylko zależy, żeby chciał być nimnadal".W samolocie postanowiłam przy najbliższej rozmowie z Piotremuświadomić mu, co jest winien Dorocie.Musi się postarać, żeby onapoczuła się szczęśliwa.Użyję argumentu Doroty, zmieniając tylkoimię.Ze swojego na jego: Piotrze, zrób to dla Kasi.Teraz tylko - aż -tyle możesz dla niej zrobić".Resztę drogi myślałam już tylko o mojej małej dziewczynce.Zaraz popowrocie muszę dać z siebie wszystko Elżuni.Poczuła się zagrożona.Krysia mówiła mi, że Ela boi się powrotu ojca.Dla taty była zawsze nadrugim planie.Po Kasi.Teraz dla mnie będzie na drugim, po tacie.Zachwiało się jej poczucie bezpieczeństwa.Jest w wieku, w którymmoże zacząć go szukać gdzie indziej.Zagłuszać w dostępny młodzieżysposób ból, strach, niepewność.Z moją córeńką pożegnałam się w nocy, w hotelu.Pytałam siebie: Jakie miało być jej dalsze życie?".Wolałam i wolę myśleć, żekoszmarne.Wtedy łatwiej mi zrozumieć, dlaczego musiała odejść.Alenie rozumiem do dziś.W hotelu i przez wszystkie następne nocemodliłam się: Boże! Podpowiadasz mi, jak mam się zachować.Myślę,że postąpiłam uczciwie".1 zaklinałam los: Nie chcę się z tobą kłócićani z tobą godzić".Mówią, że człowiek nie powinien biernie przyjmować tego, co mużycie przyniesie.Może i nie! Ja miałam dość walki.Chciałamuśmiercić swoją wyjątkowość".Prosiłam mamę: Nie myśl już tak omnie.Ja jestem najzwyczajniejsza ze zwyczajnych".I błagałam przeznaczenie: Nie sprawdzaj mojej wytrzymałości.Niestawiaj więcej przeszkód na mojej drodze".Przemogłam się.Znalazłam brytfankę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]