[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cokolwiek by się stało, jeżeli dobrowolnie oddasz się w ręce policji, zmniejszą cikarę.Jeżeli jednak złapią cię ponownie, posiedzisz parę lat dłużej.Jeżeli nie chcesz udowodnić swojejniewinności, to uciekaj i zapłać za to latami więzienia.- A co mam zrobić innego, jeśli nie możecie tego udowodnić?- Udowodnimy.Caldwell jest najlepszy.Mając go po swojej stronie, musisz w końcu wygrać."Caldwell?! Trent myśli, że ten człowiek jest niewinny.W takim razie, w jaki sposób wmieszał się wtę aferę?"- Z pewnością znacie się dobrze - powiedziała Anna.Czuła sentyment do Richarda Elliota, pomimo że był kryminalistą, a przynajmniej więzniem.- Czy jesteście przyjaciółmi? -Dalekimi.- Niezupełnie - powiedział Trent w tym samym momencie i przesłał Elliotowi ostrzegawcze spoj-rzenie.- Pracowaliśmy razem w Londynie.- Och! - Annie nagle błysnęła pewna myśl.- Czy ta sprawa ma coś wpólnego z twoją dawną pracą?63Trent podniósł brwi i uśmiechnął się ponuro.- Jesteś zbyt bystra, Anno.Tak, częściowo miało to związek z pewnymi nieprzyjemnościami w pracy.Lecz Dick został uwięziony, podczas gdy ja oddawałem się rozkoszom w towarzystwie pięknych ko-biet - powiedział lekko.- O co został pan oskarżony? - zapytała Dicka.- O defraudację dość dużej sumy pieniędzy - odrzekł cicho Elliot- Ale pan tego nie zrobił?- Nie zrobiłem, lecz trudno to udowodnić.- Próbuję mu pomóc - wyjaśnił Trent.- Dick nie był na tyle cierpliwy, aby poczekać, aż będę miałtrochę szczęścia.- A masz je?- Trochę, ale jeszcze niewystarczająco dużo.A teraz, jeśli zadałaś już wszystkie pytania, czy mogła-byś wynieść naczynia? Ja w tym czasie wyprowadzę samochód.- Samochód? - zdziwił się Dick.- Tak.Zawiozę cię do Princetown.Stamtąd możesz już dojść pieszo.- O Boże! Czy naprawdę muszę tam wracać?- Im dłużej będziesz na wolności, tym wyższą karę ci dołożą.Wracaj tam szybko, jak tylko możesz ipowiedz im, że żałujesz, że to zrobiłeś.Anna poczuła głęboką sympatię do tego mężczyzny.Jeśli jest naprawdę niewinny, to musiprzechodzić piekielne męczarnie.- Czy nie mógłby zostać na lunch? - zasugerowała.64- Nie - sprzeciwił się Trent stanowczo.- Ryzykujemy zbyt dużo, tak po prostu rozmawiając z tobą,Dick.Zwrócił się do niej:- Nie chcę cię mieszać w to wszystko więcej, niż jest to konieczne.A teraz bądz grzeczną dziewczynkąi wracaj do siebie.Wyciągnęła rekę do Richarda Elliota.- Do widzenia, pani.Dziękuję.Anna wróciła do Clematis Cottage i dyskretnie obserwowała ich odjazd.Z pewnością wielu więzniówuważa się za niewinnych.Jeżeli jednak Trent powiedział, że Richard Elliot jest niewinny, to rzeczywi-ście tak jest.Trent wymienił nazwisko Caldwell.Jaki to może mieć związek z Eryką? Może chodzi ojej ojca?Lecz spekulacje do niczego nie prowadziły.Nie mogła go o to zapytać, zresztą na pewno nie zech-ciałby jej wyjaśnić.Nigdy nie wspominał, że w przeszłości był w coś zamieszany.Kilka następnych dni było najbardziej nerwowych w całym życiu Anny.Wiedziała, że Richard Elliotwrócił do więzienia, ponieważ tak napisano w gazetach.Umieszczono tam tylko.małą, fotografię,która nie dawała odpowiedzi na żadne z nurtujących ją pytań.Trent także niczego jej nie wyjaśnił i wrócił do zwykłego, grzecznego i przyjacielskiego sposobubycia.Całował Annę delikatnie w usta, gdy się witali rano lub żegnali wieczorem.To wszystko.65Zdesperowana zastanawiała się, dlaczego tak nagle sic zmienił.Nietrudno było odpowiedzieć na topytanie.Zbieg pewnych okoliczności chwilowo rozpalił jego namiętności.Taki stan rzeczy trwał aż do póznego sobotniego wieczoru, gdy powiedział jej, że znów wyjeżdża doLondynu.Trzymał ją lekko za ramiona, gdy stali w słabo oświetlonym przedsionku.Uśmiechnął siękrzywo.- Muszę być tu z powrotem jutro, ale wrócę bardzo pózno, więc zobaczymy się dopierow^oniedziałek.Twarz Anny stężała i dziewczyna poczuła nagły przypływ piekącej zazdrości.Czegokolwiek jeszczeTrent nie robiłby w Londynie, bez wątpienia miał także zamiar odwiedzić Erykę.Pochylił się nad nią.Zamknął oczy, więc nie mógł widzieć jej pełnego wyrzutów spojrzenia.Gdypoczuła na swych wargach dotyk chłodnych ustTrenta, Annie wydało się, że coś w niej pękło.Jej ustaprzylgnęły do warg mężczyzny szukając wzajemności.Trent przez chwilę wstrzymał oddech.Jego ramiona ciaśniej ją objęły.- Anno - szeptał między pocałunkami chrapliwym głosem.- Och! Anno!.Gdy przerwali pocałunek, przytulał ją mocno przez długą chwilę, zanim powoli położył ręce na jejramionach i odsunął ją od siebie.- Muszę już iść - zakomunikował spokojnie.-Wyjeżdżam jutro, wcześnie rano.Anna podniosła na niego pełne cierpienia oczy, nie dbając, że w tej chwili odzwierciedlają wszystkiejej uczucia.Lecz jego oczy były puste, zupeł-66nie pozbawione wyrazu.Nie tliła się w nich nawet iskierka ciepła czy pożądania.Anna z głośnym szlochem wyrwała się z jego objęć.Potknęła o próg i szybko zatrzasnęła drzwi.Opadłszy na najbliższe krzesło, ukryła płonące policzki w trzęsących się dłoniach.Co on o niej terazmyśli? Jak mogła pozwolić sobie na takie zachowanie? A jak on się zachował? Jak prawdziwy samiec.Najwidoczniej są mu obojętne jej uczucia.Jak mogła się tak poniżyć? Teraz na pewno w jego oczachnic już nie znaczy.Najbardziej sensownym rozwiązaniem byłoby, gdyby ponownie spakowała walizki i jak najszybciejwyjechała.Wiedziała jednak, że nie jest w stanie tego zrobić.W tej chwili Trent działał na nią jaknarkotyk.Musiała tu zostać i cieszyć się z jego uśmiechu czy dotyku ręki, aż do chwili, gdy będziemusiała wyjechać, bo skończą się wakacje.Położyła się spać pózno, wiedząc, że nie będzie mogła zasnąć.Gdy Trent wyjeżdżał wcześnie rano,ciągle jeszcze czuwała.Podbiegła do okna, żeby zobaczyć niknący w dali kremowy samochód.Wsuchych oczach Anny pojawił się wyraz przerazliwej pustki i apatii.67RozdziałVTrent, tak jak obiecał, wrócił w niedzielę wieczorem.W poniedziałek rano obudził ją pukaniem.Znowu utrzymywał ich znajomość w konwencji koleżeńskiej poufałości.Miała wiele powodów, żebyżałować swego impulsywnego zachowania w nocy poprzedzającej jego wyjazd.W ogóle jej nie dotykał, chyba że zdarzało się to przypadkiem.Zaprzestał także pocałunków na po-żegnanie i powitanie.Wydawało się, że Eryka wygrała.Do tej pory Trent już dość dobrze poznał podstawy garncarstwa i przy każdej okazji starał się dosko-nalić swoją technikę.Nadal jednak traktował garncarstwo jako hobby.Wprawdzie Eryka wyglądałana osobę zamożną, ale Anna nie mogła uwierzyć, aby Trent należał do typu mężczyzn żyjących zdochodów żony.Straciła już nadzieję na wspaniałe wakacje.Sądziła jednak, że Tren t odwzajemni jej uczucia.Wierzyła w jakiś cud, który sprawi, że doceni wreszcie to, co niewątpliwie powstało między nimi ipoprosi ją, żeby została.Jeżeli by to zrobił, pewnie zgodziłaby się z radością,Z czasem jednak coraz bardziej traciła wiarę, a rzeczywistość okazała się dla niej bezwzględna.Gdy rozpocząj się ostatni tydzień jej wakacji w Dartmoor, dni zaczęły upływać coraz szybciej.Wniedzielę stwierdziła w panice, że na spełnienie jej68marzeń zostało tylko pięć krótkich dni.Była tak zdesperowana, że chciała poznać plany Trenta naprzyszłość, nawet jeśli nie znalazłaby w nich miejsca dla siebie.Ciekawiło ją, czy Trent zamierzarozwinąć swój talent, czy pozwoli mu umrzeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]