[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to z nieodpowiednich powodów mówię mu. Tak? A jakie powody są odpowiednie? pyta Dinnyz łobuzerskim uśmiechem, od którego robi mi się gorąco. Modlitwa, oczywiście odpowiadam niewinnie, a onchichocze.Podaje mi kopertę. Proszę.To kartka od Honey.Podziękowanie za twojąpomoc tamtej nocy i za kwiaty. Wyjmuje z kieszeni gumkę,którą przytrzymuje w zębach, gdy zgarnia włosy z twarzyi ściąga je w tył. Och, to nie było konieczne. Wiesz, kiedy wyszłaś od naszej mamy, zdała sobiesprawę, że nigdy tak naprawdę ci nie podziękowała.A teraz,kiedy jej hormony przestały szaleć, chyba zaczyna rozumieć,jaka była nieprzyjemna przez kilka ostatnich tygodni. Miała swoje powody.Przeżywała trudny okres. Nie ułatwiła sobie tego.Ale teraz wszystko idzie dobrze. No dobrze, łap się za gałąz. Otwieram oba skrzydładrzwi, a potem chwytamy choinkę za najniższe gałęziei ciągniemy ją po podłodze.Zostawia za sobą zielony ślad igieł. Może nie trzeba było zamiatać przed wyniesieniemchoinki? zauważa Dinny. Możliwe przyznaję.Zostawiamy drzewo na podjezdzie, strząsamy igły z dłoni.Na zewnątrz wszystko ugina się pod ciężarem ściekającej wody.Drzewa pokrywają ciemne smugi, jak pot na rozgorączkowanymciele.Gawrony skrzeczą z drugiego końca ogrodu.Ichbezcielesne głosy odbijają się echem od domu i wracająz metalicznym pogłosem.Mam wrażenie, że omiatają nasspojrzenia ich surowych oczu, przypominających metalowepaciorki.Moje serce bije rekordy prędkości.Nie mogę zebraćmyśli.Patrzę na Dinny ego, nagle onieśmielona.Nie potrafięnazwać tego, co jest między nami, nie umiem nadać temukształtu. Przyjdz dziś na kolację mówię. Ok.Dzięki odpowiada.*Przygotowałam posiłek z jadalnych resztek znalezionychw spiżarni, lodówce i zamrażarce.To już ostatni raz.Resztęwyrzucę.Stare puszki sosów w proszku, biszkopty dla psów,słoiki melasy z pokrywkami przeżartymi rdzą, saszetkibeszamelu instant.Już za chwilę posiadłość przestanie byćdomem, a stanie się nieruchomością.Powiedziałam Dinny emu,że jeśli chce, może przyjść z Harrym.Wydawało mi się, że taktrzeba.Mam wrażenie, że powinnam jakoś uczestniczyćw opiece nad nim.Ale Dinny musiał to wyczuć, bo zmarszczyłczoło.O siódmej przychodzi sam.W drzewach za jego plecamihuczy puszczyk, zapowiadając jego nadejście.Jest spokojna noc,zimna i wilgotna niczym kamień na brzegu rzeki. Wydaje mi się, że Beth poczuła się trochę lepiej mówię,otwierając butelkę wina i napełniając do pełna dwa kieliszki.Dzięki, że powiedziałeś.to, co powiedziałeś.%7łe Henry jestszczęśliwy. Powiedziałem prawdę odpowiada Dinny, upijając łyk.Zanurza w kieliszku dolną wargę, która barwi się szkarłatem.Wiedział o tym przez cały czas.Przez te wszystkie lata.Dlatego nie rozumie, jak się teraz czuję kiedy spoglądam w dółi odkrywam, że straciłam grunt pod nogami. Co to właściwie jest? pyta, przesuwając jedzeniewidelcem po talerzu. Kurczak po prowansalsku.A to pierogi z serem.Sałatkaz fasoli i szpinak z puszki.A czemu pytasz? Coś nie tak? Nie, wszystko w porządku uśmiecha się i zaczyna jeśćbohatersko.Nabieram na widelec kawałek pierożka.Ma konsystencjęplasteliny. Co za paskudztwo.Przepraszam.Nigdy nie była ze mniedobra kucharka przyznaję. Kurczak jest niezły odpowiada dyplomatycznie Dinny.Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego wszystkiego: dowspólnych posiłków, towarzyskich pogaduszek.Do samej myślio byciu razem w tej nowej rzeczywistości.Zapada milczenie. Mama powiedziała, że byłeś wtedy zakochany w Beth.Czy to dlatego nikomu nie powiedziałeś, co naprawdę się stało?%7łeby chronić Beth?Dinny wolno przeżuwa, przełyka. Mieliśmy po dwanaście lat, Erico.Ale to prawda, niechciałem na nią skarżyć. Nadal ją kochasz? Nie chcę tego wiedzieć, ale muszęzapytać. Nie jest już tą samą osobą. Spuszcza wzrok, marszczyczoło. A ja? Nadal jestem taka sama? Raczej tak Dinny uśmiecha się. Uparta jak zawsze. Wcale nie chcę taka być mówię. Chcę tylko zrobić to,co trzeba.Po prostu chciałabym.chciałabym, żeby wszystkobyło dobrze. Zawsze tego chciałaś.Ale życie nie jest takie proste. Nie jest. Wracasz do Londynu? Raczej nie.Nie, nie wracam.Nie jestem pewna, dokądiść. Mówiąc to, nie mogę się powstrzymać i spoglądam naniego pytająco.Patrzy na mnie spokojnie, ale nie odpowiada. Clifford narobi kłopotów mówię w końcu. Jeśli impowiemy.Wiem, że tak będzie.Ale nie jestem pewna, czymogłabym żyć z tym, co wiem, utrzymując jego i Maryw przeświadczeniu, że Henry nie żyje. Nie poznaliby go teraz, Erico odpowiada poważnieDinny. On nie jest już ich synem. Oczywiście, że jest ich synem! Kim innym miałby być? Jest ze mną już tak długo.Dorastałem z nim.Widziałem,jak ja się zmieniam.ale Harry pozostał taki sam.Jakbyzatrzymał się na tym dniu, kiedy trafił go kamień.Pytasz, kimmiałby być moim bratem.Teraz należy do mojej rodziny. Wszyscy jesteśmy jedną rodziną, pamiętasz? I to podwieloma względami.Mogliby ci pomóc w opiece nad nim.jateż mogłabym ci pomóc.Pomóc.finansowo albo.W końcu toich syn, Dinny.On nie umarł! Umarł.Ich syn umarł.Harry to nie Henry.Odebraliby muwszystko, co zna. Mają prawo się o nim dowiedzieć. Kręcę głową, niemogę tego tak zostawić. Jak to sobie wyobrażasz: Harry mieszka z nimi i prowadzizwyczajne życie albo trafia do jakiejś instytucji, gdzie mogą goodwiedzać, kiedy mają na to ochotę, a przez resztę czasu siedziprzed telewizorem? To by wcale tak nie wyglądało! Skąd wiesz? Po prostu.kiedy pomyślę, jak musieli się czuć przez tencały czas.Milczymy przez dłuższą chwilę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]