[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to możliwe, żeMarco tego nie rozumie? Czy nikt inny poza opiekunką nie może przyprowadzić Sary? Intuicja mówiłajej, że za zaburzeniami małej kryje się coś jeszcze.Marco jednakże, jak wszyscy rodzice, udał, że niewie, o co chodzi, i wycofał się tchórzliwie.Czekając teraz na przybycie Sary, Chiara była coraz bardziejniespokojna i coraz bardziej żałowała, że w porywie serca postanowiła zająć się dziewczynką.Jestem zbyt osobiście zaangażowana, żeby nawiązać z córką Marca właściwy kontakt, zdała sobie jasnosprawę, i boję się, że mogę jej raczej zaszkodzić, niż pomóc.Spojrzała na zegarek: dziewiąta.Piera Bertipewnie już przyszła.Chiarze pozostawała teraz do zrobienia jedyna słuszna rzecz: trzeba powierzyć jejmałą.Berti była najstarszym psychologiem na oddziale opieki psychologicznej.Mając pięćdziesiąt latpromieniała zadowoleniem z życia i serdecznością.Nieco chłodny stosunek do rzeczywistości na pewnonie pozwoli jej ulec niepotrzebnym emocjom.Z pewną ulgą Chiara udała się do gabinetu Berti.Stukając do drzwi, postanowiła, że wyjawi prawdziwepowody oddania pod jej skrzydła małej Zambiasi.Sara przyszła do instytutu dwie godziny pózniej.Chiara nie spotkała się z nią, ponieważ pacjent z jejgrupy został wypisany do domu i rodzice chcieli jeszcze porozmawiać o nim.Dzień pózniej miała wolne inie poszła do pracy.W środę o dziesiątej, czekając na windę, spotkała Pierę Berti, która powiedziała jej,że nie widziała jeszcze Sary, gdyż robiono jej badania i analizy na oddziale szpitalnym; przyślą ją naoddział następnego dnia i zaraz powiadomi Chiarę, jaki jest stan dziewczynki.Podziękowała, zadowolona, żedo ewentualnego spotkania niedojdzie od razu.W ciągutygodni, a może miesięcy, któreSara spędzi w instytucie, Chiaranie będzie miała wiele okazji,by się na nią natknąć; dziecibyły podzielone na grupy, akażda grupa miała swoichopiekunów, asystentów ipsychologów.Terapie odbywały się często w różnych porach, a poza tym instytut, ze wszystkimi swoimioddziałami, salami, wielkim parkiem, był tak duży, że aby spotkać jakiegoś pacjenta, trzeba było sięwybrać specjalnie na jego poszukiwanie.Chiara zaś nie zamierzała szukać Sary, przynajmniej na razie.Postanowiła tak, wchodząc do gabinetu, by zacząć nowy dzień pracy.Piera Berti skontaktowała się z nią po upływie kilku dni.- Dziwię się, że ani ojciec, ani nikt z krewnych nie dowiaduje się o zdrowie Sary.W jej karcie klinicznejnie ma mowy o zaburzeniach psychicznych ani oczywiście o tragedii rodzinnej.Działam na oślep.Niewiesz, do kogo mogłabym się zwrócić, żeby uzyskać dodatkowe informacje?Chiara potrząsnęła głową.Była rozgoryczona.- Marco nie powiedział mi nawet, kiedy wraca z Nowego Jorku.O ile wiem, jego rodzice są jedynymikrewnymi małej.Możesz do nich zadzwonić.Numer telefonu Francesca Zambiasiego znajdziesz wksiążce telefonicznej.Dwa dni pózniej Berti znów chciała z nią pomówić.Tym razem była rozgniewana.- Rozmawiałam z babką Sary i zapewniam cię.że nie spotkałam bardziej egoistycznej i płytkiej osoby.Zdaje się, że o niczym nie wie i umywa ręce.Jedyna pocieszająca wiadomość, to że jej syn wraca doMediolanu za kilka dni.W portrecie skreślonym przez Berti Chiara rozpoznała bez trudu Teresę, swoją byłą teściową.Przez tewszystkie lata nic a nic się nie zmieniła.Anna miała pięć lat i buzię aniołka, jej rodzice rozstali się, gdy miała kilka miesięcy, i ojciec, znanyprzemysłowiec, wywalczył powierzenie sobie córki, ponieważ udowodnił, że matka jestniezrównoważona psychicznie, a jej agresja w stosunku do samej siebie i innych sprawia, że może byćniebezpieczna dla otoczenia.Kłopoty wychowawcze zaczęły się, kiedy poślubił inną kobietę:Anna poczuła się od razu zagrożona przez intruzkę.Nie chciała przyjmować jedzenia, a pewnego rankaprzestała także mówić, zamykając się w swoim chorobliwym świecie ciszy.Przyjęta została do instytutu przed miesiącem.W czasie rozmowy ojciec zrobił na Chiarze wrażenieczłowieka wrażliwego i zrozpaczonego stanem córki, a jego nowa żona - młodej kobiety pragnącejszczerze zaopiekować się Anną, zdobyć jej miłość i zaufanie.Chiara ucieszyła się: przynajmniej razbędzie miała do czynienia z normalnym środowiskiem rodzinnym, w którym panuje miłość, a rodzicemają poczucie obowiązku.Anna nie przeżyła żadnych wstrząsów, nie musiała też wznosić barier, którechronią dziecko przed przemocą dorosłych, wystarczy zatem uspokoić małą, dotrzeć do jej wnętrza,wyeliminować wrogość i lęk.Chiara zabrała się z zapałem do pracy.Jak zdarzało się często także innym psychologom, i to niezależnieod ich woli, w każdej grupie jakiś pacjent nabierał z czasem specjalnego znaczenia, ponieważ byłnajłatwiejszym przypadkiem albo przeciwnie, najtrudniejszym i wymagał więcej troski i uwagi.Przed dwoma dniami Anna zaczęła znów mówić i choć pozostawała nadal w swoim zamkniętym dlainnych świecie, był to dobry znak.Tego ranka, pod koniec pazdziernika, było ciepło i słonecznie.Chiarapostanowiła zabrać małą do parku i porozmawiać z nią podczas spaceru.- Czy mogę wziąć ze sobąKropkę? - spytała Anna.Kropka była jej ulubioną lalką.Chiara przytaknęła.- Musisz ją ciepło ubrać - powiedziała, zapinając Annie płaszczyk i wkładając jej na głowę czapeczkę.- Kropka nie ma płaszcza - odparła dziewczynka.Pod koniec spaceru, w czasie którego mówiła głównie Chiara, dziewczynka wskazała na ławkę i zapytała:- Czy możesz usiąść na chwilę? Kropka jest zmęczona.- Oczywiście.Aawka była ciepła od słońca i Anna rozpięła płaszczyk.Potem usiadła w milczeniu i przytuliła do siebielalkę.Chiara również zamilkła, obserwując pilnie małą.Po kilku minutach, spuszczając głowę i wymachując nogami, dziewczynka spytała: - Kiedy będzie zima?- Niedługo, kochanie.Wkrótce zacznie padać śnieg.- Kropce będzie bardzo zimno - przerwała.- Tatuś nie chce kupić jej płaszczyka, wiesz?Chiara wyczuła, że za tymi słowami kryje się coś bardzo ważnego.- Czy jej tatuś jest biedny? - zapytała naturalnym tonem.- Och, nie, on ma bardzo dużo pieniędzy! Ale jest zły i nic go nie obchodzi, że Kropce jest zimno.- Anno, co ty mówisz? Wszyscy tatusiowie chcą, żeby ich dzieciom było dobrze.Dlaczego myślisz, żetatuś Kropki jest zły?Dziewczynka wzruszyłaramionami.- Wiem i już - odpowiedziała.- Anno, tak nie można.-Chiara rozważała przez chwilę, jak jej to wytłumaczyć.- Nie możesz mówić, że ktoś jest zły, i niewyjaśnić, dlaczego tak uważasz.Czy tatuś Kropki ją bije? Nie daje jej jeść? Nie kupuje zabawek?Zastanów się.Anna znów wzruszyła ramionami, ale na jej buzi pojawił się teraz wyraz skupienia i niepewności.Chiara spojrzała w tę samą co ona stronę i zauważyła dziewczynkę siedzącą w trawie niedaleko ławki.Spostrzegła od razu, że nie ma na sobie ani płaszcza, ani czapki.Która z opiekunek może być taknierozważna? zastanawiała się Chiara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]