[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co gorsza, kiedy tylko ów mężczyzna znajdował się w pobliżu, twarzmłodej kobiety, która rzadko się rumieniła, przybierała barwępłomiennego zachodu słońca.Słysząc jednak stanowczy ton z ust słodkiej, potulnej zwykle56dziewczyny, zrozumiała, że ciągnąć tę rozmowę byłoby szaleństwem.Przyzwyczaiła się do posłuszeństwa Rhiannon, ale wychowała równieżobdarzonego silną wolą syna.Znała ten upór, który wyrażały zaciśnięteusta Rhiannon.Dziwne tylko, że brak posłuszeństwa i dyscypliny,powszechne u dorastającej młodzieży, u niej wystąpiły tak pózno.- Mam tu listę rzeczy do zrobienia - powiedziała, zmieniająctemat.- Zajęć nam nie zabraknie.Jutro po południu przyjedziemłodzież, a lady Harquist nalega, żebyśmy stawili się na jej dorocznymbalu.- Edith westchnęła, rozdrażniona.Mąż lady Harquist otrzymał tytuł baroneta za patriotyzm okazanypodczas ostatniego powstania jakobitów.Wprawdzie nie brał udziału wżadnej bitwie, ale zaopatrywał miejscowych tkaczy w darmową wełnę,potrzebną na mundury dla żołnierzy Jego Wysokości.Lady Harquist - z domu Berty Lund - traktowała swoją nowąpozycję z całą powagą.Dlatego też każdej wiosny społeczność FairBadden odbywała jedyny w roku bal.Nie przypadkiem lady Harquistwyznaczyła jego datę tuż przed świętem majowym.Chciała przeciwstawić prostacką, hałaśliwą wiejską zabawę eleganckiejrozrywce.Na swoje szczęście lady Harquist nie zdawała sobie sprawy, żetylko w jej przekonaniu bał wypadał lepiej w porównaniu ze świętemmajowym.- Kto tam będzie?Edith podniosła głowę na dzwięk niewinnego głosiku.-Wszyscy.Włącznie z panem Merrickiem, jeśli o to pytasz.-Wcale nie! - Rhiannon otworzyła szeroko oczy.- Musisz pozbyćsię tych uprzedzeń.-Hm.- Stara dama przyjrzała się dziewczynie, zanim wróciła do li-sty.- A więc mamy jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia przedślubem.Twoja suknia nie jest nawet w połowie gotowa.-Och!Słysząc okrzyk Rhiannon, Edith wyprostowała się gwałtownie.Dziewczyna odskoczyła do tyłu i łeb Stelli stuknął o ziemię z głośnympacnięciem.Suka spojrzała z wyrzutem na swoją panią.-Czy nie lepiej przygotować się najpierw do święta majowego? - za-pytała Rhiannon.- Zlub jest dopiero.-Nazajutrz po święcie.-Tak.Prawda.Jest jeszcze dużo do zrobienia przed świętem.Obieca-łaś podać domowe wino, a nie rozlałyśmy go nawet do butelek.-Będzie dość trunków i bez naszego wina - mruknęła Edith.-Zapewne.- Rhiannon uśmiechnęła się i stara dama poczuła, jak jejupór się kruszy.- Ale czy chcesz narazić naszych sąsiadów na bólgłowy i sensacje żołądkowe, jakich się nabawią, jeśli uczczą świętotylko paskudnym piwem z gospody?-Może nie powinni go tyle pić.- Edith zaczerwieniła się lekko,przypomniawszy sobie, że sama raz czy dwa razy wypiła trochęza dużo w majową noc.-Och, moja kochana.- Rhiannon wyciągnęła rękę i połaskotałastarą damę pod brodą z konspiracyjnym uśmiechem.- To jedynyraz w roku, kiedy mamy wymówkę, żeby udawać hultajów ibłaznów.Przez pozostałą część roku jesteśmy stanowczo zbyttrzezwi.Co to będzie za święto bez twojego pysznego wina?Dziewczyna miała rację.Edith sama nie chciała świętować, pijąclurowate piwo z gospody Pod Oraczem, a zamierzała się dobrzebawić.- No dobrze - poddała się burkliwie.- Będzie wino, ale gdybyświęto majowe obchodzono z mniejszym zapałem, to może dziewięćmiesięcy pózniej nie byłoby tylu chrzcin.Tak było rzeczywiście, zwłaszcza jeśli chodzi o wiejskąmłodzież.Stary obyczaj dobierania się w pary w tę noc i zbierania wciemnym lesie kwiatów głogu często prowadził do tego, że zalotykończyły się przed ołtarzem.Zachętą na ogół było dziecko.-Mnie to nie grozi - roześmiała się Rhiannon.- Byłam DziewicząKrólową Dziewiczego Maja przez trzy lata z rzędu.-Uważaj, aby tak było i tej nocy, dziewczyno - powiedziała Edithsurowo.- Przynajmniej do czasu twojego ślubu.588W chowanego? - powtórzyła Susan Chapham propozycjęMargaret Atherton.- W cisowym labiryncie?Rozejrzała się dookoła, wykazując przesadną ostrożność, jako żeEdith Fraiser zagoniła wszystkich rodziców do salonu, gdzie gra wwista i porto miały im zapewnić zajęcie na całe popołudnie.- Odważymy się?Chłopcy, nie chcąc, aby im zarzucono namawianie do takzdrożnej zabawy, nie zabierali głosu, ale sądząc po uśmiechach, niemieli nic przeciwko temu.Tylko Ash Merrick nie okazał żadnegozainteresowania, zachowując uprzejmy, ale znudzony wyraz twarzy.Bardziej niż ktokolwiek budził w Rhiannon gotowość do psot.Poprostu nie mogła pozwolić, żeby tak obojętnie traktował ją i jejprzyjaciół.-Czemu nie? - rzekła więc.- To będzie niezłe ćwiczenie przedmajowym świętem.Może my, damy, znajdziemy jakąś dobrąkryjówkę, żeby w tę noc schować się bezpiecznie przed oczymamężczyzn.-A jak chcecie zorganizować tę zabawę? - zapytał Ash Merrick.Opierał się leniwie o majowy pal, który rano wieśniacy wbili wziemię.Pobyt w Fair Badden sprawił, że jego blada skóra nieco sięopaliła, a włosy, ponieważ nie nosił peruki, lśniły jak wypolerowanyheban.-Wszyscy się chowają, a jedna osoba próbuje ich znalezć? -podsunęła Susan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]