[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem usiadła przy łóżku i wzięła Amandę zarękę.- No, opanowałyśmy sytuację.Wszystko będzie dobrze.Musisz sięteraz wyspać i przestać martwić.Amanda mocno ją uścisnęła.- Pieniądze.-Dostaniesz pieniądze.Nie martw się o to teraz.Spod powiek Amandyspłynęły na policzki dwie łzy, choć wyglądało na to, że płacz to dla niej zbytwielki wysiłek.- Och, Amy, nie zasługuję na twoją przyjazń - płaczliwiepowiedziała Amanda.- Jesteś dla mnie taka cudowna, a ja na wet niepowiedziałam ci, po co te pieniądze! - Nie musisz.- Amy odsunęła od siebiedość przerażającą myśl o rozstaniu z dwudziestoma tysiącami funtów i powiedziała sobie stanowczo, że wciąż pozostanie jej dziesięć tysięcy, by chronićją przed ubóstwem.Nie mogła zawieść swojej naj lepszej przyjaciółki, nawetgdyby oznaczało to dla niej pogorzenie sytuacji życiowej.Poklepała Amandępo ręce, w tej chwili zależało jej bowiem tylko na tym, żeby ją uspokoić.-Jutro będzie czas o wszystkim porozmawiać i załatwić sprawę.Wypij terazmleko.- Nie.- Amanda odepchnęła jej rękę.- Muszę najpierw wszystko ciopowiedzieć'.Muszę! - No dobrze.- Widać było, że rozgorączkowanaAmanda nie zaśnie, póki się nie zwierzy.- Tylko pamiętaj o mleku! - Zgoda.-Amanda upiła łyk.- Od czego zacząć? - A gdzie jest początek? Amandazmarszczyła czoło.- Sama nie wiem.- Głośno odstawiła kubek na stolik isplotła dłonie.- Jestem szantażowana.Amy zdumiała się.Wydawało jej się toniedorzeczne.- Kto mógłby cię szantażować, a przede wszystkim /jakie gopowodu? Amanda odwróciła głowę.- Chyba.chyba muszę wszystko ciopowiedzieć.Dosta łam anonim z żądaniem dwudziestu tysięcy funtów wzamian za zwrot pewnych.listów, których treść może inaczej stać się znanaw towarzystwie.To są listy miłosne.Rozumiesz mnie, Amy? Jeśli niespotkam się z szantażystą dziś wieczorem i nie ustalę warunków przekazaniapieniędzy, on ujawni moje listy, a ja będę skompromitowana! Amyzmarszczyła czoło.- Amando, jeśli list jest anonimowy.- Ojej, wiem, copowiesz! - Amanda wykonała gwałtowny ruch ręką, a przy tym omal nieprzewróciła kubka z mlekiem.- Jeśli jest anonimowy, to skąd mogę wiedzieć,kto jest szanta żystą? O tych listach wie tylko jeden człowiek.i przysłał mijeden z nich, żebym miała pewność, że mnie nie nabiera.Amy usiłowałaogarnąć myślą te wszystkie informacje.- Kto mógłby tak postąpić? Amandawestchnęła i zamknęła oczy.Była blada jak papier - Opowiem ci teraz całąhistorię i wtedy może zrozumiesz Nie chcę, żebyś o mnie zle myślała.-Naturalnie.- Amy znowu poklepała ją po dłoni.- Nie pisałam ci dużo o swoimmałżeństwie, prawda? Nie chciałam, bo byłam w nim bardzo nieszczęśliwa.Pozwoliłam, żeby matka wybrała mi męża, no i dostał mi się w ten sposóbFrank Spry.On.- Amanda zadrżała.- On nie był dla mnie dobry.Amywestchnęła.- Przykro mi, kochanie.Czy ktoś o tym wie? - Nie, nikt.Przecieżmieszkałam daleko stąd.Frank był na łogowym graczem, a kiedy za dużowypił, nie żałował pięści.Szybko przepuścił mój majątek, a potem na każdymkroku oka zywał mi tylko pogardę.Kiedy zorientowałam się, że jestem przynadziei, wpadł w furię.Jeszcze jedna gęba do wykarmienia - powiedział -chociaż ledwie nam starcza na dwoje".Po kłóciliśmy się i.- Amandapokręciła głową.- Nieważne Straciłam dziecko, a Frank się z tego ucieszył.Naprawdę się ucieszył! - Znów spojrzała w oczy Amy.- Potem.potem juznic do niego nie czułam, więc znalazłam sobie kochanka.Mocno uścisnęładłoń Amy.- Proszę, nie znienawidz mnie za to! - Och, Amando - szepnęłaAmy ze ściśniętym gardłem.Jak mogłabym?! - Wiem, że większość ludziczułaby się w obowiązku mnie potępić.- Amanda niespokojnie poruszyła siępod kocem.- Co gorsza, ja go wcale tak naprawdę nie kochałam, a związek znim nie dał mi szczęścia.Romans był więc częściowo skutkiem mo ej biedy,częściowo zemstą.-jej głos nabrał siły - a częścio wo próbą zrobieniaczegoś, czegokolwiek! Byle mąż przekonał się, że nie będę potulnie znosićjego wybryków! Miałam więc romans i napisałam kilka nieostrożnych listów, aFrank się o tym dowiedział.- Och, nie.I co wtedy?- Postanowił mnie oddalić, ale akurat w tym czasie wdał się w kłótnię przykartach i zginął w pojedynku.Zostałam więc wdową i myślałam, że jestembezpieczna.Jakiś czas temu rozstałam się z kochankiem i sądziłam.-Amanda zaczęła nerwowo skubać koc.- Sądziłam, że wyjechał za granicę.Na moje nieszczęście wrócił i okazało się, że nadal ma te listy.Nawct wtedynie przypuszczałam jednak.Uważałam go za dżentelmena i nie sądziłam,że upadnie tak nisko, by mnie szantażo wać! - Kto to był, Amando? - CliveMassingham.- Amanda zerknęła na przyjaciółkę.Ojej, Amy, zbielałaś jakkreda! Co ty sobie pomyślałaś? A my głęboko odetchnęła, aby trochę sięuspokoić.Trudno jej było przyznać nawet przed sobą, że obawiała się.choćtylko przez ułamek sekundy, iż może chodzić o Jossa Tallanta.Nie miaładobrego zdania o reputacji Jossa i o jego znajomościach z kobietami, ależeby zwątpić w niego aż tak.Przeżyła pra wdziwy wstrząs, to przecież byłojak zdrada.- Pomyślałam, że to może być Sebastian Fleet - wykrztusiła pochwili.Amanda uśmiechnęła się z wysiłkiem.- Nie.Sebastianowi bardzo siępodobam i na pewno chciał by, żebym została jego kochanką, ale na tojestem zbyt rozsąd na! Dostałam solidną nauczkę i mam dość, ale wyglądana to, że stare grzechy i tak mnie ścigają.- Gdyby to było tylko słowoMassinghama przeciwko twojemu.- Niestety, nie jest.On ma listy.-Naturalnie, Przecież przysłał ci dowód.Lady Spry powoli skinęła głową.- Tak.Napisał, że chce mnie zachęcić do szybszego podję cia decyzji.Amywestchnęła.- I masz dać odpowiedz dzisiaj wieczorem? - Tak.Dlatego takpilnie chciałam się z tobą zobaczyć.Póznym wieczorem mam iść pod pewienadres na St James.Amanda spróbowała wstać z łóżka, ale tylko bezsilnieopadła na pościel.- Ojej.czuję się całkowicie wyczerpana.Nie umiałamwymyślić, do kogo zwrócić się o pieniądze, tylko ty przyszłaś mi do głowy,droga Amy.chociaż wiem, że będziesz mną teraz gardzić! Tak czy owak.muszę zapłacić, bo inaczej Massingham ujawni listy w towarzystwie.Chybabym się wtedy zabiła, słowo daję! - Nawet tak nie mów - przerwała jej Amy.-Pójdę za ciebie na spotkanie z szantażystą i powiem mu, że zapłacisz., jaktylko to będzie możliwe.Niczego się nie bój.Ty tu zostaniesz, bo musiszodpocząć.Amanda nie odrywała od niej wzroku.- Jesteś taką dobrąprzyjaciółką, Amy.A ja tak ci odpłacilam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]