[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mo\e mogłaby pani zadzwonić do Toma i spytać, cogo zatrzymało.Uśmiech spełzł jej z twarzy.- O nie.Nie chciałabym mu przeszkadzać.- To sprawa policyjna, więc muszę nalegać, by jednak mu pani przeszkodziła.Darla zacisnęła wargi.Faith nie potrafiła odczytać jej spojrzenia.Było niemal całkowicie bezwyrazu.- Mą\ nie lubi, gdy się go pogania.- A ja nie lubię, gdy ka\e mi się czekać.Darla posłała jej ten sam niewyrazny uśmiech co wcześniej.- Zaparzę pani herbatę.Skierowała się do drzwi, ale Faith spytała:- Mogłabym skorzystać z toalety?Kobieta odwróciła się z dłońmi zło\onymi na wysokości piersi.Jej twarz nadal była pozbawionawyrazu.- W korytarzu na prawo.- Dziękuję.Faith poszła we wskazanym kierunku, stukając obcasami na kaflach jak dzięcioł na drzewie.Minęłaspi\arnię i drzwi, zapewne do piwnicy.Darla Coldfield zaczynała budzić w niej coraznieprzyjemniejsze odczucia, choć Faith nie wiedziała dokładnie dlaczego.Mo\e chodziło oinstynktowną nienawiść, jaką czuła do wszystkich kobiet zbyt uległych wobec mę\ów.W łazience natychmiast podeszła do umywalki i spryskała twarz zimną wodą.Oświetlenie było turównie mocne i Faith nacisnęła wyłącznik, ale nic się nie stało.Wcisnęła go raz jeszcze i ponownie,ale światło dalej się paliło.Podniosła głowę \arówki miały chyba ze 100 watów ka\da.Faith zamrugała kilka razy, dochodząc do wniosku, \e gapienie się bezpośrednio na palącą się\arówkę nie jest chyba najmądrzejszym z jej dokonań.Chwyciła się gałki bielizniarki, \eby nieupaść, póki nie odzyska wzroku.Mo\e tutaj poczeka na Willa, zamiast siedzieć na sofie, popijaćherbatę z Darlą Coldfield i silić się na towarzyską rozmowę.Aazienka, ładna, choć spartańskourządzona, miała kształt litery L.Na najdłu\szym boku znajdowała się bielizniarka, Faith domyśliłasię, \e po drugiej stronie ściany mieści się pralnia.Słyszała cichy pomruk pracującej suszarkidochodzący przez cienkie przepierzenie.Poniewa\ Faith była wścibska, otworzyła drzwiczki szafy.Zawiasy zaskrzypiały przeciągle i Faithznieruchomiała, czekając, a\ pojawi się Darla Coldfield i zruga ją za szperanie w nie swoichrzeczach.Poniewa\ nic takiego się nie stało, zajrzała do środka.Wnętrze okazało się znaczniegłębsze, ni\ się spodziewała, ale półki były wąskie zapełnione starannie zło\onymi ręcznikami ikompletem pościeli w samochody wyścigowe, który prawdopodobnie słu\ył dzieciom.Gdzie się podziały te dzieci? Mo\e bawią się na zewnątrz? Faith zamknęła drzwiczki i wyjrzałaprzez małe okienko.Podwórko było puste - ani jednej huśtawki czy choćby drzewa.Mo\e w takimrazie śpią przed wizytą dziadków.Ona sama nigdy nie pozwalała spać Jeremy'emu, kiedy jej rodzicemieli ich odwiedzić.Chciała, \eby go tak wymęczyli zabawą, by spał długo następnego ranka.Westchnęła cię\ko, siadając na sedesie przy umywalce.Nadal kręciło jej się w głowie, pewnie zgorąca.A mo\e przez cukier.W czasie wizyty u lekarki był podwy\szony.Poło\yła torebkę na kolanach i poszukała glukometru.W gabinecie Delii Wallace znajdowała sięwitryna z ich najró\niejszymi rodzajami.Większość była tania albo darmowa.Firmy produkującesprzęt medyczny zarabiały na czymś innym - wszystkie wytwarzały inne jednorazowe paski doswoich glukometrów, zatem ka\dy diabetyk, który zdecydował się na model danego producenta,pózniej regularnie zasilał mu kiesę, płacąc za akcesoria.Chyba \e upuścił go na podłogę łazienki izepsuł - wtedy musiał sobie kupić nowy.- Cholera - szepnęła, schylając się, by podnieść glukometr, który wyślizgnął jej się z ręki i poleciałpod ścianę, wydając słaby, dzwięczny odgłos.Faith podniosła urządzenie, zastanawiając się, co się zepsuło.Odczyt nadal wskazywał zero,czekając na pasek.Potrząsnęła glukometrem przy uchu, potem się schyliła, usiłując odtworzyć ruch,przy którym urządzenie zapiszczało.Dzwięk się powtórzył, ale tym razem przypominał bardziejodgłos rodem z placu zabaw - głośny i rozgorączkowany.I nie dochodził z urządzenia.Mo\e to kot? Jakieś inne zwierzę uwięzione w kanałach grzewczych? W któreś Bo\e Narodzeniemyszoskoczek Jeremy'ego zginął w suszarce i Faith sprzedała urządzenie sąsiadowi, \eby nie musiećusuwać śladów jatki.Ale cokolwiek wydawało odgłosy w tej łazience, było \ywe j ewidentniechciało takie pozostać.Pochyliła się po raz trzeci nad podłogową kratką wentylacyjną przy sedesie.Tym razem odgłos był wyrazniejszy, chocia\ nadal stłumiony.Faith uklękła i przycisnęła ucho dokratki.Zastanawiała się, jakie zwierzę mogłoby wydawać takie dzwięki.Brzmiały prawie jak słowa.Ratunku.To nie było zwierzę.To była kobieta wzywająca pomocy.Faith wyciągnęła z torebki aksamitny woreczek, w którym trzymała glocka, gdy nie nosiła go nabiodrze.Dłonie jej się spociły.Ktoś nagle głośno zastukał do drzwi: Darla.- Wszystko w porządku, pani agent?- Tak - skłamała Faith, starając się mówić spokojnie i nie zwracać uwagi na fakt, \e ręce jej siętrzęsły, kiedy wyjmowała komórkę.- Czy jest ju\ Tom?- Tak.- Kobieta zamilkła.W pomieszczeniu rozbrzmiewało tylko to jedno słowo.- Darla? - Nie było odpowiedzi.- Darla, mój partner ju\ tu jedzie.Będzie za chwilę.- Serce waliłojej tak mocno, \e czuła ból w piersi.- Darla?Kolejne uderzenie w drzwi, tym razem silniejsze.Faith upuściła telefon i chwyciła pistolet oburączgotowa wystrzelić do ka\dego, kto wejdzie.Glock nie miał zewnętrznego bezpiecznika.Z bronimo\na było wypalić, tylko ściągając do końca język spustowy.Faith wycelowała w środek drzwi,przygotowując się do jak najszybszego ściągnięcia spustu.Nic.Nikt nie wchodził.Gałka na drzwiach się nie obracała.Faith zerknęła szybko na podłogę,szukając telefonu.Le\ał za sedesem.Trzymając pistolet wycelowany w drzwi, sięgnęła ręką ipodniosła aparat.Drzwi nadal były zamknięte.Ręce Faith pociły się tak bardzo, \e palce ślizgały jej się na przyciskach.Przeklęła pod nosem, kiedywybrała zle numer.Próbowała drugi raz, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi bielizniarki z tyłu.Odwróciła się, trzymając przed sobą broń.Zobaczyła fałszywe drzwi w szafie, pralkę po drugiejstronie i Darlę z taserem w dłoni.Faith rzuciła się w bok, naciskając spust bez celowania.Elektrody przeleciały obok niej, cieniutkiemetalowe przewody błysnęły w jaskrawym świetle i odbiły się od ściany.Darla znieruchomiała z nienaładowanym taserem w dłoni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]