[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zpiewały ptaki, a z oddali niósł się terkot silnika kosiarki do trawyoraz głosy biegających dzieci.Miała nadzieję, że któregoś dnia będą się tu bawić ich dzieci, onazrezygnuje z pracy na pełny etat i znajdzie jakieś zajęcie w niepełnym wymiarze godzin, żebymogła zajmować się więcej dziećmi, tak jak kiedyś Connie opiekowała się nią, kiedy była mała.Jak przyjemnie byłoby nie stawać codziennie twarzą w twarz z Jędzowatą Baxter.Jej szefowazaczęła się ostatnio przyczepiać do niej o każdy drobiazg i zapewne był to dopiero początek.To wszystko przez stan ciągłego napięcia nerwowego stwierdziła dlatego ostatniowyprowadzało ją z równowagi najmniejsze niepowodzenie.To zapewne tylko przedślubna trema.Powinna bardziej się wyluzować i zacząć się cieszyć przygotowaniami do wesela.Wyciągnęłatelefon z kieszeni dżinsów i napisała do matki krótką wiadomość: Zjedzmy razem lunch.Możew Roly s?Restauracja przy nadmorskim bulwarze, z widokiem na morze, była jedną z ichulubionych i bardzo często tam jadały.Ryby świeże, prosto z kutra przyrządzano tak pysznie,że można było umrzeć z rozkoszy.Był tylko jeden minus: lokalizacja zbyt bliska miejscazamieszkania ojca, co wiązało się z pewnym dyskomfortem i możliwością nieoczekiwanegoz nim spotkania.Skoro ostatnio nie układały im się zbyt dobrze stosunki, mogło wyjśćniezręcznie.Wybrała numer Bryana, żeby poinformować go o swoich planach. Witaj, moja słodka! Jedziesz do nas? spytał narzeczony pogodnie i musiała sięuśmiechnąć.%7ływiołowo radosny jak zawsze. Umówiłam się z mamą na lunch.Potem cię złapię i zobaczymy, gdzie akurat będziesz.Okej? Okej, niech i tak będzie.Do zobaczenia więc wtedy, kiedy się zobaczymy.Kocham cię!Serce Debbie w jednej chwili stajało. Ja też cię kocham powtórzyła jak echo, wciąż się uśmiechając mimo woli jeszczechwilę po tym, jak się rozłączył.Debbie zaniosła naczynia z powrotem do kuchni i wtedy usłyszała sygnał przychodzącejwiadomości.To Connie potwierdzała spotkanie w restauracji.Zanim wyruszyła na spotkaniez matką, wrzuciła brudne rzeczy swojego przyszłego męża do pralki i powiesiła mokre, jużuprane, które wcześniej odłożyła.*Bryan Kinsella siedział w kawiarni nad brzegiem rzeki, rozkoszując się ciepłem promienisłonecznych i podziwiając w milczeniu migoczące na powierzchni wody słoneczne zajączki.Słuchał, jak jego przyjaciele przekomarzają się i nabijają z siebie, siedząc nad sałatkami, daniamiz makaronu i pizzą.Rzeka Liffey lśniła srebrzystobłękitnie w słońcu, a snopy jasnegosłonecznego światła odbijały się w dużych taflach szklanej fasady nowego biurowcanaprzeciwko, w którym mieścił się bank.Mała łódka z głośnym terkotem silnika płynęła w dółrzeki.Wzbudzone przez nią fale łagodnie pieściły pionową ścianę nabrzeża.Odgłosy śmiechówi rozmów mieszały się z dzwiękami płynącymi od strony rzeki, skrzeczeniem mewi jednostajnym terkotem silników przepływających obok łodzi.Co za ekstra dzionek.A Debbs oszalała i zamknęła się w domu, żeby robić porządki rozmyślał, gapiąc się na kolejkę Dart, pełznącą leniwie przez most Butt.W jej oknach odbijałysię słoneczne rozbłyski.Westchnął.Wolałby, żeby narzeczona była tu z nim i dobrze się bawiła; przydałoby sięjej czasem więcej luzu i uśmiechu.Wcale nie musieli stać się nudną parą w kapciach, siedzącąbez przerwy w domu tylko dlatego, że mieli wkrótce się pobrać.Od momentu kiedy stali sięwłaścicielami nieruchomości, Debbie nagle zaczęła się bez przerwy martwić i kłócić o wszystko,co trzeba w domu i z domem zrobić.Czasami miał sobie za złe, że się zgodził na kupno tegocholernego budynku, ale oboje zdawali sobie sprawę, jak drogie były domy w samym Dublinie,i jeśli nie zdecydowaliby się teraz na zakup nieruchomości, pewnie nigdy potem już by tego niezrobili.Odpowiedzialność związana z posiadaniem domu i koniecznością spłat horrendalniewysokich rat kredytu przesunęła ciężar ich wzajemnych stosunków.On wciąż nie mógł siępogodzić z nowymi ograniczeniami i obowiązkami, które spadły na niego jako na właścicielanieruchomości, uważając je za zbyt trudne do ogarnięcia.Nagle okazało się, że nie mogą sobiepozwolić na to, co kiedyś uważał za normę, na przykład częste jedzenie obiadów na mieście,weekendowe wyjazdy, wypady na wyścigi bez obaw, że kiedy postawi kilka setek i przegra, cośto zmieni.Teraz trzeba się było szczypać z wydaniem każdego grosza.Wszystko okazywało sięza drogie, każdy wydatek wiązał się ze stresem i napięciami pomiędzy nimi.Czuł, że się dusi,znajdując się pod ciągłą presją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]