[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powoli przewracałapergaminowe stronice, aż znalazła to, czego szukała.Popatrzyła na ciasno zapisany tekst przez swojenowe, niewielkie, złote okulary.- Na szczęście zostałeś Uczniem w czasie, który daje ci największy wybór w kwestii terminu - swójTydzień Mroku możesz rozpocząć nawet siedem tygodni po Zwięcie Zrodka Zimy.Prawda,Marcellusie? - Spojrzała znad okularów na mężczyznę, który siedział naprzeciwko Septimusa nawysokim krześle; tylko czekała, aż jej zaprzeczy.Marcia dopiero drugi raz zaprosiła Marcellusa Pye'a do swoich komnat w Wieży Czarodziejów, azrobiła to z chęci podtrzymania wiekowej tradycji.Dawniej Zamkowego Alchemika - którym kiedyś byłMarcellus - proszono o poradę w sprawie terminu Tygodnia Mroku Ucznia Nadzwyczajnego.Chwila, wktórej Uczeń udawał się samotnie w domenę Mroku, miała ogromne znaczenie, a Alchemicy słynęli zbliższych związków ze wszystkim co Mroczne - nie wspominając już o obsesji na punkcie robieniawszystkiego w odpowiednim czasie.Narada z Zamkowym Alchemikiem odeszła oczywiście w zapomnienie wraz z upadkiem Alchemii wZamku.Teraz jednak, pierwszy raz od wielu setek lat, prawdziwy Alchemik - w osobie Marcellusa -znowu był do dyspozycji.Po dłuższych przemyśleniach Marcia postanowiła włączyć go do dyskusji.Teraz żałowała swojej decyzji - coś jej mówiło, że sytuacja zrobi się niezręczna.Marcellus Pye połyskiwał efektownie w blasku ognia.Ubrany był w długi, czarny, podszyty futrempłaszcz z aksamitu, ozdobiony ekstrawaganckim zestawem lśniących, złotych klamer.Najbardziejniezwykłe były jednak jego buty.Długie i spiczaste, wykonane z miękkiej, czerwonej skóry, miały naczubkach metrowe, cienkie paski skóry, przechodzące na końcach w czarne wstążki przywiązane nadkolanami, dzięki czemu się o nie (zbyt często) nie potykał.Uważny obserwator, gdyby tylko zdołał nachwilę oderwać wzrok od butów, zauważyłby też, że pod ciemnymi włosami, zaczesanymi za bardzona czoło - co nadawało mężczyznie staromodny wygląd - i on nosi parę małych, złotych okularów.Miałteż na kolanach książkę, choć mniejszą niż tomiszcze Marcii.Książka, której sam był autorem, nosiłatytuł Ja, Marcellus.Alchemik przez jakiś czas uważnie czytał ostatnią część, zatytułowaną Almanach,zanim odpowiedział na pytanie Marcii.- Może to prawda, zgodnie z kalendarzem Ucznia - powiedział.- Ale.- Ale co? - przerwała mu z irytacją Marcia.- Chr.chrrr!- Wielkie nieba, co to za hałas?- To Jim Knee, panie Pye.Jak wcześniej mówiłam, chrapie.Szkoda, że mnie nie słuchasz.- Jim Knee?- Mówiłam: dżin Septimusa.Nie zważaj na niego.Tak jak ja.- A, tak.Dobrze, dobrze.Jak mówiłem, zanim mi przerwano, według mojego własnego Almanachu,który podaje znacznie dokładniejsze szczegóły i który mój Uczeń pomógł.- Były Uczeń - poprawiła Marcia rozdrażnionym tonem.- Nigdy nie odwołałem Umowy, Marcio - odparował Marcellus z nie mniejszą irytacją.- Postrzegamgo jako swojego Ucznia.Ta rozmowa stawała się niewygodna.- 21 -- Ta Umowa nie miała znaczenia - warknęła Marcia, nie odpuszczając.- Septimus nie mógł zostaćtwoim Uczniem, bo pobierał już Nauki u mnie.- Chyba można uznać, że zanim został twoim Uczniem, był moim.Mniej więcej pięćset lat wcześniej- odparł Marcellus z lekkim uśmiechem, który Czarodziejkę wyjątkowo zirytował.- Jeśli brać pod uwagę samego Septimusa - zaoponowała - twoje Nauki przyszły pózniej.A toSeptimus się liczy.To z jego powodu oboje tu jesteśmy, bo martwimy się o jego bezpieczeństwo,prawda, panie Pye?- To się rozumie samo przez się - odparł sztywno Marcellus Pye.- A zatem powtórzę, co powiedziałam wcześniej, na wypadek, gdyby wyleciało ci to z głowy.PrzedSeptimusem siedem tygodni, w ciągu których powinien rozpocząć Tydzień Mroku.Obawiam się, żejeśli ruszy dzisiaj, w Zmroczenie Księżyca, tak jak sugerowałeś.- I tak jak sam sobie życzy - wtrącił Marcellus.- Tak sobie życzy, bo mu to zasugerowałeś, nie myśl, że nie wiem.Jeśli Septimus zacznie TydzieńMroku dzisiejszej nocy, znajdzie się w większym niebezpieczeństwie niż kiedykolwiek indziej.Będzieznacznie lepiej, jeśli poczeka dwa tygodnie do pełni, kiedy wszystko będzie znacznie mniej ryzykownedla niego, a także dla.- Marcia urwała.Niepokoiła się, że jeśli Septimus wejdzie w Mrok w takpotężny czas, jeszcze bardziej zaburzy to równowagę Magii w Wieży, nie chciała jednak mówićMarcellusowi o swoich obawach.To nie była jego sprawa.- Mniej ryzykowne dla niego, a także dla czego? - spytał z podejrzliwością w głosie.Wiedział, żeMarcia coś przed nim ukrywa.- Niczego, czym powinieneś się przejmować - odparła.Zdenerwował się.Zatrzasnął książkę i wstał.Wykonał drobny, staroświecki ukłon.- Czarodziejko Nadzwyczajna.Zgodnie z twoim życzeniem wyraziłem opinię.%7łałuję, że nieprzypadła ci do gustu, ale powtarzam: Zmroczenie Księżyca to najkorzystniejszy dla Septimusamoment na rozpoczęcie Tygodnia Mroku.Najefektywniejszy, a, jak rozumiem, właśnie naefektywności zależy Septimusowi.Skończył czternaście lat.dzisiaj, zdaje się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]