[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było zbyt wielu żołnierzy i zbyt wiele karabi-nów.W zamieszaniu ktoś strzeli, choćby nawet miało to kosztować życie cesarza.Wtedy z tłumu wynurzyły się groteskowe postacie, które zaczęły ciskać żołnierzamina wszystkie strony.Byli to gladiatorzy, którzy mogli wreszcie pomścić swe krzywdy.Głodne tygrysy nie wywołałyby większego spustoszenia! Po chwili żołnierze stojącynajbliżej samochodu zostali obezwładnieni.Kilku z nich zdążyło wystrzelić, lecz nie-celnie.337Sol odepchnął brutalnie Ts ina, objął Soli, podniósł ją w górę i wsadził do samocho-du.Jakiś olbrzym jednym ruchem ręki wyrzucił złapanego za kołnierz szofera i wsko-czył na jego miejsce.Silnik ryknął.Jeszcze dwóch olbrzymich mężczyzn wsiadło do po-jazdu, który zatrząsł się pod ich ciężarem.Podnieśli w górę lśniące, zakrzywione mieczei wymachiwali nimi, by odstraszyć innych intruzów.Gdy samochód ugrzązł w otaczają-cym ich tłumie, ta dwójka wyskoczyła na zewnątrz i zaczęła odpychać gapiów z drogi.Działali tak szybko, że zdezorientowani ludzie Ts ina nie mogli im w niczym przeszko-dzić.Soli siedziała bez ruchu, przyglądając się temu wszystkiemu.Nagle rozpoznała kie-rowcę.To był Bezimienny, człowiek, który poprzysiągł zabić Vara!Rozległy się strzały i krzyki.%7łołnierze otrząsnęli się wreszcie z zaskoczenia.Tłumbył jednak tak gęsty, że kule trafiały tylko niewinnych ludzi.W końcu samochód wydo-stał się z ciżby i ruszył szybko drogą.Soli sądziła, że ten wehikuł był tylko od parady,okazało się jednak, że jest to w pełni sprawna maszyna. Mam nadzieję, że Varowi się uda powiedział Bezimienny, oglądając się zasiebie.338 Varowi? zapytała, wstrzymując oddech. Znalezliście Vara? To on nas znalazł, uwolnił i sprowadził tutaj.Byliśmy. pokazał jej kikutswego palca. Czy nie.walczyliście za sobą? Ty i Var?Najwyrazniej nie walczyli. Czy pragniesz z nim wędrować? zapytał tamten zamiast odpowiedzi.Zadała sobie pytanie, dlaczego Bezimiennego miałoby obchodzić, co czuje do Vara,odpowiedziała jednak: Tak.Samochód gnał prosto na północ.20Var, poderwany do działania przez odgłos strzałów, uruchomił ciężarówkę i zacząłprzedzierać się przez tłum.Jeśli Soli została ranna, przejedzie cesarza!Nagle ujrzał, że samochód z Wodzem za kierownicą wyrwał się na zewnątrz.Sie-działa w nim Soli, Sol i dwóch gladiatorów.Udało się!%7łołnierze jednak zbierali się już i obniżali karabiny.Var dodał gazu, skręcił i po-mknął pomiędzy nimi a uciekającym samochodem, uniemożliwiając im celowanie.Ja-cyś ludzie skoczyli ku ciężarówce.Var przyhamował rozpoznając dwóch muskularnychgladiatorów.Umożliwił im wdrapanie się na skrzynię, po czym ruszył pełnym gazem.340Za nimi nie było jednak następnych samochodów, które utrudniałyby żołnierzomcelowanie.Zagwizdały kule.Opony pękły z hukiem, lecz Var jechał uparcie naprzód,wiedząc, że jeśli zatrzyma się, wszyscy trzej będą zgubieni.Nagle poczuł luz w kierownicy.Silnik zwolnił i zaczął przerywać.Var nacisnąłsprzęgło, zwiększył obroty i odzyskał panowanie nad maszyną.Ciężarówka kołysałasię i warczała z wysiłkiem, jednak mimo podziurawionych opon jechała dalej.Lecz nie dość szybko.Choć żołnierze zostali z tyłu, a pagórek na drodze osłaniałciężarówkę przed ich ogniem, to inne samochody dościgną ich za kilka minut. Będziemy musieli uciekać! krzyknął Var, gdy silnik wreszcie przegrzał sięi zgasł.Wyskoczyli z pojazdu i biegli do lasu, gdy pojawił się pierwszy ścigający ich samo-chód.Znów rozległy się strzały.%7łołnierze ostrzeliwali ciężarówkę, nie wiedząc, że jestpusta.Var i dwaj gladiatorzy nie przestawali uciekać.Zdawali sobie sprawę, że ludzie ce-sarza wkrótce znajdą ich trop.Sam potrafiłby z łatwością zmylić pogoń, gdyż las byłjego drugim domem, a ponadto mógł ukryć się w Złym Kraju, lecz tamci dwaj, bez341względu na ich zręczność w walce, tutaj byli zbyt ciężcy i niezgrabni.Jeśli szybko sięnie rozstaną, koniec mógł być tylko jeden.Var mógłby umknąć gladiatorom bez większych trudności.Czy jednak byłoby touczciwe? Pomogli mu uwolnić Soli z narażeniem własnego życia, a jeden z nich zostałranny podczas tej akcji.Z drugiej strony on wcześniej uwolnił ich.Kto zatem miałzobowiązanie wobec kogo? Var znów miał problem, którego nie mógł rozstrzygnąć bezpomocy Soli. Odwdzięczyliśmy ci się już wydyszał jeden z gladiatorów. Możemy terazukryć się wśród naszych współplemieńców, czego ty nie możesz zrobić.W przeciwnymrazie wszyscy zginiemy, gdyż Ts in nie zna litości. Tak zgodził się Var. Nie jesteście już mi nic winni.To uczciwe rozwiązanie.Gladiator skinął głową ze smutkiem. %7łałujemy tego, ale tak musi być.Tamci myśleli, że Var zginie, jeśli go opuszczą! Cala trójka przez przypadek omalnie ściągnęła sobie na głowę zagłady!342 To uczciwe.Idzcie swoją drogą powtórzył Var.Pozdrowił ich uniesioną dłoniąi zniknął w głuszy.Gdy był już bezpieczny, mógł pomyśleć o pozostałych.Soli, jej ojciec oraz Wódzpojechali na północ.Czy zdołają prześcignąć ludzi cesarza i uciec przed nimi, a jeślitak, to czy on potrafi ich odnalezć?Czy zresztą pozwolą mu na to? Sol połączył się wreszcie z córką, po tym, jak Varrozdzielił ich na tyle długich lat.Mogli wrócić do domu, do Ameryki.Nie był im po-trzebny pokraczny mutant.Kto wie, czy w ogóle zechcą się z nim spotkać? Cóż mógłdla nich zrobić? Co najwyżej spróbować ponownie odebrać im Soli.Gdyby ona miała na to ochotę.Var wątpił jednak, by tak było.Obraziła się na niego,gdy umieścił ją w szkole i od tej pory, gdy czasami spotykał się z nią w cztery oczy,okazywała mu chłód.Miała też szansę na znakomite małżeństwo, a Var jej wszystkozepsuł.Teraz była ze swym ojcem, mężczyzną więcej wartym od niego.Z pewnościązostanie z Solem, albo wróci do cesarza Ts ina.Postąpiłby rozsądnie, gdyby ukrył się w Złym Kraju i pozwolił jej odjechać swojądrogą.343Zawrócił z powrotem na szosę, przeczuwając, że nikt nie będzie próbował szukać gow tym miejscu i ruszył truchtem na północ, w kierunku, w którym odjechał samochód.Na szczęście nigdy nie postępował rozsądnie.Od czasu do czasu mijał go jakiś pojazd i Var krył się w rowie.Potem wracał na dro-gę i kontynuował swój samotny bieg.Prędzej czy pózniej doścignie samochód, Ts ina,lub, jeśli go porzucili, odkryje ich ślad, a wtedy.Na południe gnała kolejna ciężarówka.Var skoczył do rowu.Wiatr przywiał od niejzapach kurzu połączony z wonią oparów benzyny, gnoju.i perfum Soli.Wypadł na drogę z krzykiem.Albo złapali ją już ludzie Ts ina, albo.Ciężarówka zatrzymała się.Soli wyszła z niej i dygnęła przed nim dystyngowanymruchem.Wyglądała nieprawdopodobnie wytwornie.Var oniemiał. Właz, ty parszywy idioto! wrzasnęła ile tchu w płucach. Wiedziałam, żesię zgubisz.Tak więc po raz pierwszy cała czwórka była razem: Var, Soli, Sol i Wódz.Dwajpozostali gladiatorzy również odeszli.344 Teraz musimy zaplanować ucieczkę powiedział Wódz nadal siedzący za kie-rownicą. Drogi będą zablokowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]