[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skłonił się potem z wyszukaną elegancją.- Zapomniałam, jaka jesteś ładna - wyszeptał Joe w usta Jenny, gdy poszlido łóżka wcześniej niż zwykle.- Czasami nie widzę, co mam blisko przedoczami.- Cieszę się, że to sobie przypomniałeś - odparła, uśmiechając się wciemności.Cieszyła się z sukienki.Cieszyła z Ameryki.I cieszyła się, żeidą na bal.- Nie sądziłem, że te materiały zmienią się w tak piękne suknie - przyznałSeamus, odgarniając włosy Rozy do tyłu.Były wilgotne i poplątane poich gorących uściskach pod cienkim prześcieradłem.-Jenny nazwała jemateriałem dla czarnuchów i ja w zasadzie się z nią zgadzałem.- Twoja siostra ma oko - przyznała Roza, wtulając się w jego ramiona.-Nikt inny poza nią nie wydobyłby tego z tych kawałków materiału.Onaod razu wiedziała, jak będą wyglądać te sukienki.Która będzie z jakiegomateriału.%7ładna z nas nie wybierała sama.Fiona decydowała owszystkim jak królowa na tronie.To chyba cecha rodzinna 0'Connorów.- Oczywiście - rzucił Seamus, całując jej szyję.- Mamy oko do ładnychrzeczy i siłę, by przeprowadzać naszą wolę.- Może nie to miałam na myśli - uśmiechnęła się Roza.- Ale chyba tozrozumiałeś, bo inaczej nie zmieniałbyś tematu.- Przecież chyba nie twierdziłaś, że jesteśmy despotami, kochanie? O tobym cię nigdy nie podejrzewał.- Jesteśmy bardzo podobne do siebie z Rosi -powiedziała cicho Fiona.Usłyszała, jak Peter wciąga gwałtownie powietrze i wydycha je powoliprzez nos.Opanował się.Sprawiła, że się zdenerwował.Bał się.Wpółmroku uniosła się i oparła na łokciu.Przechyliła głowę i spojrzała naniego.Peter zawsze przepełniał ją bezbrzeżną czułością.Oprócz dzieciPeter był najlepszą osobą, jaką obdarzył ją los.- Spostrzegłeś to - dodała.- Tak - odparł, patrząc na nią niemal zalęknionym spojrzeniem ciemnychoczu.- Właściwie to tylko kolor włosów i wzrost, no i częściowo budowa -mówiła dalej Fiona.- Ona jest szczuplejsza, a ja mam większe piersi.Wpodobnej sukience i fryzurze mogłaby uchodzić za moją blizniaczkę.- Chciałaś mieć siostrę? - spytał Peter.Udało mu się utrzymać niemalniewzruszony ton głosu.- Siostrę? Może - odparła Fiona.- Ale nie byle jaką siostrę. Przytrzymała jego spojrzenie.- Znałeś ją wcześniej, prawda? Zanim przyjechałeś do Walii.Zanim mniepoznałeś.Peter usiadł na łóżku i podłożył poduszkę pod plecy.Pociągnął Fionę wobjęcia.Obejmując ją ramionami, czerpał odwagę, której potrzebował.Może to było nieuniknione.Może powinien był powiedzieć prawdę, jaktylko poznał Fionę.Ale bardzo się bał ją stracić, bo Fiona niezwykleszybko stała się kimś najważniejszym w jego życiu.- Znałem Rosi na długo wcześniej, zanim poznałem ciebie, moja Fiono -zaczął i po raz kolejny w ciągu kilku tygodni opowiedział całą historiężycia Rozy i część należącą do niego.- Dlaczego nic nie mówiłeś? - spytała Fiona po długiej chwili ciszy.Musiała przetrawić opowieść.- Bałem się, że cię utracę - wyznał Peter szczerze.- Nadal się tego boję.- Kochasz mnie?- Ponad życie!- To grzech niezmiernie wielki - orzekła Fiona, starając się wyobrazić, copowiedziałaby jej matka, gdyby o tym wszystkim usłyszała.Starała siępojąć, jaki to los skierował Petera do niej, ale i Rosi do Seamusa.- Wiem - odparł Peter z bólem.- Czy rozmawiałeś o tym z Rosi? Pokiwał głową.- Nie masz się czego obawiać z naszej strony -obiecał.Fiona nie oczekiwała niczego innego, ale dobrze było usłyszeć tozapewnienie.- Co na to Seamus? - On wiedział, że Rosi miała męża - odrzekł Peter szybko.- Tej nocy,kiedy za nim pojechałem, powiedziałem mu, kim jestem.Fiona zerknęła na niego z ukosa.- Musiałeś być przekonywający - stwierdziła z zadowolonym uśmiechem- inaczej byłabym już wdową.Z gniewem Seamusa nie ma żartów.- Wybaczysz mi? - spytał.- Wybaczysz, że milczałem i że cięoszukiwałem?- Nigdy mnie nie oszukiwałeś - stwierdziła Fiona dobitnie.- Zawsze mnietylko kochałeś.Oczywiście, że ci wybaczam.Ale oczekiwałam innejprawdy.- Położyła policzek na jego piersi.- Teraz czuję, że Rosi jeszczebardziej jest tą siostrą, za którą tęskniłam.Której potrzebuję.- Może ona też cię równie potrzebuje - wyszeptał Peter.- Ona miałasiedmiu braci.- A więc nie tylko ciebie mamy wspólnego -mruknęła Fiona, zasypiającna jego piersi.Peter długo wpatrywał się w ciemność, myśląc o Kafjorden, zanim zasnął.Wiedział, że wreszcie spalił za sobą wszystkie mosty.Miał nadzieję, że tosamo dotyczyło Rozy.Ona zasługiwała na szczęście.Szczęście i miłość, iżycie jako Rosi. Rozdział 11Blossom Hill stanowiło nie tylko niekończącą się aleję prowadzącą dooślepiającego bielą domu.Z wysokości wozu Roza dostrzegała, że byłoczymś więcej niż wspaniale kwitnące ogrody, niż altanki na skrajuświetnie utrzymanych trawników.Więcej niż falujące pola bawełny,których skrajem jechali już ponad godzinę.Więcej niż dąbrowa naobrzeżu posiadłości.Dostrzegła, że z głównego budynku był widok na rzekę Oconee płynącąleniwie w słońcu.Dostrzegła przystań, najprawdopodobniej prywatnąprzystań Jordanów.Zastanawiała się, czy mają też swój statek parowy.Po drugiej stronie domu, na skraju największego trawnika, stały rzędamimałe domki.Było ich tak wiele, że stanowiły niemal małą wioskę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl