[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotknęła jego policzka, uśmiechając się uwodzicielsko.- Może nakarmię cię ostrygami, zanim przejdziemy do deseru, milordzie? Zsunął się z niej.- Tak, podaj ostrygi.i przynieś drugą butelkę.Kiedy wstała z szezlonga, chwycił ją z tyłu za rozdartą koszulę i ściągnął z niej resztki ubrania.Obnażona w ten sposób Octavia zatrzymała się na chwilę.Nagość była jej teraz całkowicieobojętna, całą uwagę poświęciła kamizelce.Oto miała szansę.Przechodząc przez pokój w kierunku stołu, od niechcenia trąciła kamizelkę nogą.Tak samo odniechcenia schyliła się, podniosła ją, strzepnęła i starannie przewiesiła przez poręcz krzesła.Wszystko trwało nie dłużej niż sekundę.Dotarła do stołu.Jej palce lekko musnęły płatkiciemnoróżowych kwiatów, zanim wzięła półmisek ostryg i wróciła do szezlonga.Przysiadła najego krawędzi i podniosła muszlę do warg hrabiego.Philip otworzył usta, a ostryga spłynęła mu dogardła.Z niewzruszonym spokojem podała mu tak ponad pół tuzina ostryg, uśmiechając się dosiebie na myśl, że łyka je z taką ochotą, ponieważ ostrygi są znanym afrodyzjakiem, a z jakiegośniepojętego powodu Philip znalazł się w palącej potrzebie zażycia afrodyzjaku.Nigdy wcześniej nie doświadczył tej żenującej, upokarzającej niemocy.Cokolwiek usiłowałzrobić lub kazał jej spróbować, nic nie dawało efektu.Uśmiechała się z niedowierzaniem, potem zniepewnością, wreszcie z niepokojem.Odczuwał głęboką nienawiść, patrząc na gładką, pięknątwarz, na złociste oczy szeroko otwarte, zdumione tą niesłychaną porażką mężczyzny, któryobiecywał posiąść ją tak, jak nikt jeszcze jej nie posiadł.To czarownica, pomyślał z wściekłością.Za sprawą diabła wymknęła mu się trzykrotnie.Uśmiechała się, dotykała go, mówiła czułe słówkazachęty, ale ta twarz madonny kryła pokrętną wiedzmę.Wyszedł od niej godzinę pózniej.Wyszedł, lżąc ją grubymi słowami, jakby była dziwką, której nieudało się go zaspokoić.Zostawił ją z głębokimi śladami palców na ramionach i piersiach, alezostawił ją nietkniętą.Octavia słuchała jego kroków na schodach.Słuchała, jak nocny portier otwiera i zamyka drzwi.Potem podbiegła do stojącej na stole wazy z różami.Maleńka sakiewka tkwiła w zwiniętym liściuebook z neta, znalazła Irenka, poprawiła polgaraprzy kolczastej łodydze.Po raz pierwszy tego wieczoru drżały jej palce, kiedy wyjmowała sakiewkę z ukrycia.Otworzyła jąi wytrząsnęła na dłoń malutką obrączkę.Była identyczna jak ta, którą pokazał jej Rupert.Zębemwidelczyka deserowego nacisnęła oko ptaka.Mechanizm odskoczył i wyobraziła sobie, że obieobrączki można połączyć, tworząc sygnet.Zacisnęła w dłoni z takim trudem zdobytą nagrodę.Mają.A teraz, kiedy już ją ma, co dalej?Podeszła do okna i odsunęła zasłonę.Niebo szarzało na wschodzie.Otworzyła zaciśniętą dłoń ispojrzała na okrągły odcisk, jaki pozostawiła obrączka.Czy ta obrączka warta była życia Ruperta? Czy warto dla zemsty ryzykować stryczek? Co to zakrzywda, żeby człowiek taki jak Rupert poświęcał życie dla jej pomszczenia?Octavia zadrżała i wreszcie uprzytomniła sobie, że jest naga.Blask triumfu zbladł, było jejzimno, czuła się wymięta i smutna.Odwróciła się od okna, pozbierała rozrzuconą garderobę i ubrała się na tyle przyzwoicie, na ilezdołała, po czym przemknęła szybko do swoich apartamentów.Ile trzeba czasu, żeby Philip odkrył brak obrączki? Coś jej mówiło, że nie wrócił prosto do domu.Pewno poszedł do burdelu, żeby na jakiejś dziwce wyładować swoją wściekłość i upokorzenie.Ale z nastaniem dnia prawdopodobnie załomocze w jej drzwi.Musiałby oszaleć, żeby podejrzewaćOctavię o kradzież, będzie więc potrzebował jakiegoś pretekstu, aby przeszukać jej salon, jeśli wogóle zechce znowu ujrzeć scenę swojego poniżenia.Jej samej nie będzie chciał widzieć, tegoOctavia była pewna.Zanim przyjdzie, i ona, i obrączka znajdą bezpieczne schronienie z dala od domu.BramyNewgate otwierają się za dwie godziny, o siódmej.Kiedy tylko zaczną wpuszczać odwiedzających,u Lorda Nicka zjawi się dama w woalu.Pociągnęła za sznur dzwonka, wzywając Nell i zaczęła zrzucać z siebie wieczorową suknię.- Wcześnie wstałaś, milady.- Pokojówka weszła do pokoju piętnaście minut pózniej, mrugajączaspanymi oczami.Tłumiąc ziewanie, postawiła na stole tacę z gorącą czekoladą i biszkoptami.- Tak.Przepraszam, że budzę cię tak wcześnie, ale mam sprawę do załatwienia - powiedziałaOctavia.- Przygotuj mi strój do konnej jazdy.Nalała sobie filiżankę parującej czekolady i zanurzyła w niej biszkopt.Czuła się głodna pobezsennej nocy, a przynajmniej zdawało się jej, że to głód i brak snu powodują mdłości inieopanowane dreszcze.Po czekoladzie i biszkopcie poczuła się silniejsza, a jej twarz spryskana gorącą wodą nabrałażycia.- Czy powiedzieć Griffinowi, żeby wezwał powóz, milady? -Nell upinała cynamonowe włosyOctavii w węzeł na karku.- Nie.Podaj mi czarny kapelusz z woalem.Nell wykonała polecenie, kryjąc zaciekawienie.Jej pani spuściła woal na twarz.- Czarną pelerynę, milady?- Dziękuję.Octavia w pośpiechu wyszła z domu.Griffin, którego wyciągnął z łóżka dzwonek pani wzywającej pokojówkę o tak wczesnej porze,zamknął za nią drzwi, a ona pospieszyła ulicą w rześkim, porannym powietrzu.Marszcząc brwi,zszedł na śniadanie.Przyjmowanie dżentelmena pózną nocą pod nieobecność męża, a następniewymykanie się o świcie, na piechotę, w stroju jak na pogrzeb, nie było zachowaniem typowym dladamy z towarzystwa.A przynajmniej, poprawił się, nie było nim wychodzenie z domu wczesnymrankiem, w tak dziwnym stroju.Na rogu Piccadilly Octavia zatrzymała dorożkę i kazała się wiezć na Holborn.Siedziała nasamym brzeżku ławki, a dorożka trzęsła się na bruku, w porannym powietrzu rozbrzmiewałyokrzyki ulicznych sprzedawców.Obrączkę miała schowaną wewnątrz rękawiczki i zaciskała mocno dłoń.Drugą ręką uwiesiła siępaska nad oknem, żeby utrzymać równowagę na krawędzi ławki.Nie potrafiła odprężyć się iusiąść głębiej.Patrzyła przez okno, śledząc wszystko po drodze.W pewnej chwili zorientowała się, że mruczącebook z neta, znalazła Irenka, poprawiła polgarapod nosem, ponagla dorożkarza, a kiedy dorożka skręciła w jakąś mniej znaną ulicę, musiałapowstrzymać się, żeby nie zastukać w sufit i nie zawrócić go na właściwą trasę.W końcu jednakdorożka zatrzymała się przed więzieniem.- O to chodziło, pani? - spytał dorożkarz z powątpiewaniem, wychylając się z kozła, kiedyOctavia wysiadła.Bez słowa zapłaciła mu i pospieszyła do bramy.Strażnik przyglądał się jej tak, jakby chciałprzyjrzeć się jej twarzy pod woalem.- Do kogo?- Do rozbójnika Lorda Nicka - odparła niskim, stłumionym głosem.- Mrowie gości ma ten dżentelmen - stwierdził strażnik dobrodusznie, otwierając furtkę.- Całeprzyjęcie wczoraj wydał.Posłał po pół tuzina butelek sherry i wszystko, co potrzeba na poncz.Bardzo weseli byli.Dobrze się bawili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]