[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maciek jej się przyglądał. Na razie musisz tu zostać powiedział, kiedy ostatnim kawałkiem kajzerki czyściła talerz z resztekposiłku. Jakieś dwie godziny.Potem przyjdę i pogadamy, dobra?Kiwnęła głową.Zamknął za sobą solidne, metalowe drzwi.Została sama.Dopiła herbatę.Sprawdziładrzwi.Rzeczywiście niczego im nie brakowało.W ścianie było jednak okno.Dotknęła szyby.Da sięzbić.Działka po drugiej stronie kończyła się płotem, zaraz za nim stała drewniana chata, wyglądająca nawiekową.Na ganku siedziała starsza kobieta z małym psem na ręku.Zuza zaczęła pukać w okno, abyzwrócić na siebie uwagę.Piesek zaszczekał, zeskoczył z kolan swojej pani i machając ogonkiem, szukałprzesmyku między sztachetami.Kobieta przyzwała go krzykiem, ale psiak nie reagował, zauważył Zuzęi starał się do niej dostać. Co robimy? zapytał Młody.Generał rzucił mu zirytowane spojrzenie. Uzgodnij wszystko z Malutą i możecie jechać rzucił. Miałeś jakiś pomysł. A! Tak! Usiadł z powrotem przy komputerze.Przełączył okna programów, uruchomił jakąśprymitywnie wyglądającą aplikację, pewnie własnego autorstwa.Z mejla otrzymanego z biura obsługiostatniej firmy telekomunikacyjnej dostali wreszcie potrzebne dane.Mieli nazwisko właściciela komórki Dariusz Twardowski, adres na Ursynowie ulica Okaryny, czyli blisko Dolinki Służewieckiej,naprzeciwko kampusu SGGW.Mączka zadzwonił do naczelnika, ten skontaktował się z dowódcą pierwszego oddziału bojowegoBiura Operacji Antyterrorystycznych i zawiadomił go o zbliżającej się wspólnej akcji ujęcianiebezpiecznych gangsterów.Policjanci z BOA mieli czekać na sygnał. Posłałem mu zawirusowanego ememesa.Uruchomi kamerę w komórce. Generał wskazał na oknoprogramu, na którym widniał ciąg znaków informujących o toczącym się procesie. A jeśli nie odbierze? powątpiewał Młody. Na tym polega myk.Ten ememes sam się odbierze.Czekali w napięciu, kolejne kropki w wierszu oznaczały postęp wysyłania elektronicznego intruza,który pokonywał kolejne BTS-y, żeby w końcu dotrzeć do adresata po drugiej stronie miasta,zainstalować się i wykonać polecenie.Automatycznie otworzyło się drugie okno, zupełnie czarne,Generał wskazał je kościstym palcem. Jeśli się uda, powinniśmy zobaczyć tu obraz wyjaśnił. W ogóle ma czynną komórkę? dopytywał Młody. Według przysłanych informacji komórka działa, jest zalogowana do sieci, nie przemieszczała się odparu dni. Siedzi w domu? zastanawiał się.Spojrzał na wydruk kopii dowodu osobistego z datą urodzenia:1959 rok. Myślałem, że to rówieśnik Zuzy. Pewnie komórka jest na ojca orzekł Generał.Czarny ekran zmienił kolor na niebieski, zamigał, a potem pokazał obraz. O kurwa, to działa! szepnął podekscytowany Mączka.Zobaczyli pomieszczenie, po lewej stronie ścianę z oknem, z tyłu zamknięte drzwi. Komórka stoi w stacji dokującej skomentował informatyk. Popatrz tu. Wskazał na róg ekranu. Na dole jakby część biurka podsumował Młody. A to? Generał pukał w krawędz ekranu. Moim zdaniem to łokieć. Pokazał pozycję na biurku.Mączka zbliżył się do ekranu monitora. Może i łokieć potwierdził z wahaniem. Nie rusza się?Odsunęli się, żeby zyskać perspektywę.Czekali. Nie porusza się skomentował Młody. Może to jednak nie łokieć? Wiesz co? odezwał się informatyk. Myślę, że czas na akcję.Adrian Mączka po raz kolejny wybrał numer wewnętrzny gabinetu naczelnika.Karolina Wiosna zażądała rozmowy z Magikiem, który stał przed Tornadem w grupce miejscowychpolicjantów.Ustalono z właścicielami, że ośrodek jeszcze przez kilka dni będzie zamknięty, aby piontechniczny mógł spokojnie sprawdzić teren.Przede wszystkim mieli znalezć telefon Mogielnickiego, przyczym upierała się prokurator.Tymański siedział w fotelu w holu głównego budynku i obserwował minę Magika, który maszerował narozmowę z Wiosną.Sam ściskał w dłoni komórkę zarekwirowaną jednemu z funkcjonariuszy, którego Hifposłał po ładowarkę.Sprzęt musiał być w nieustannej gotowości. Nie podoba mi się pana rola w tej akcji oświadczyła Wiosna.Magik z niedowierzaniem pokręcił głową. Bo zgubiłem telefon?Wypuściła powietrze z płuc, jakby przygotowywała się do oddania strzału. Kiedy słyszy pan w lesie tętent konia, spodziewa się pan ujrzeć zebrę?Zdumiony Mogielnicki nie odpowiedział od razu. Nie bąknął po dłuższej chwili. No właśnie.Opowiastki o sztuczkach technologicznych wydają mi się mniej prawdopodobne odwyjaśnienia, że gang Dragi miał w policji informatora wyrzuciła z siebie i wbiła spojrzeniew rozmówcę.Kolor jej tęczówek był urzekający i przypominał świeżą trawę, ale Magik właśnie zaczął Wiosny nielubić. Poinformuję pana przełożonych oświadczyła.Sierżant wstał i opuścił pomieszczenie.Kiedy wzburzony mijał Tymańskiego, zadzwoniła wypożyczonakomórka.Naczelnik Maluta objął dowodzenie.Z oddziałem BOA spotkali się w ich wozie, zaparkowanym podrugiej stronie ulicy Bartoka, od której odchodziła Okaryny. Jak rozpoznanie? zapytał dowódca antyterrorystów, nierozróżnialny od swoich towarzyszy, z twarzązasłoniętą czarną kominiarką.Młody sprawdził.Obszedł kwadratowy blok dookoła, zadzwonił do dozorcy, który mieszkał w budynkuobok, podał numer mieszkania i zyskał wiedzę na temat rozkładu pomieszczeń.Jak się okazało, numerdwanaście mieścił się na drugim piętrze, po lewej stronie, bliżej schodów.Gospodarz podał muuniwersalny kod do domofonu, ale nie umiał powiedzieć, czy lokator ma pojedyncze, czy podwójnedrzwi, ani jakie zastosował zabezpieczenia. Zrobimy tak zaproponował aspirant z grupy bojowej. Podjedziemy na podwórko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]