[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie powinniśmy pytać, który jest prawdziwym Marsem".Bardziejludzkie jest rozważenie wszystkich jego aspektów; przy takim podejściu niema nawet tej prawdziwej, realnej, obiektywnej planety, by nasze umysłymogły zmierzyć się z nią w sensowny sposób.Nasze proste, cienkie łańcuchyprzyczynowe nie są w stanie objąć rzeczywistego obiektu astronomicznego,nawet świata, który realnie tkwi na niebie, abyśmy mogli go obserwować.To, co widzimy, może być tym dyskiem, na którym pozorne linie GiovanniSchiaparelli nazwał canali, co podekscytowało Percivala Lowella (któregoznajomość włoskiego była chyba dość słaba, gdyż słowo to oznacza kanaływ sensie koryt rzecznych czy zagłębień) i zobaczył w nich sztucznie zbudo-wane kanały.Napisał Mars as the Abode o/Li/e (Mars jako siedlisko życia),a to położyło fundament pod wyobrażenie Marsa w XX wieku.W dwudziestoleciu międzywojennym praktycznie wszyscy na Zacho-dzie i wielu na Wschodzie spoglądało w nocne niebo i widziało wrogichMarsjan, myślowe echo wizji wysychającego, umierającego Marsa z latdwudziestych.Na ten obraz nakładała się wizja z Wojny światów - za-zdrosnych, ponurych, obrzydliwych Marsjan w trójnogach, atakującychZiemię (a w każdym razie Anglię).Istniała też wersja bardziej roman-tyczna, dla wielu obozujących czy śpiących pod gwiazdami: Barsoom.Edgar Rice Burroughs, znany ze swoich historii o Tarzanie, wymyśliłMarsa, gdzie dna wyschniętych mórz są domem dla hord zielonychmarsjańskich wojowników, sześcionogich stworów podobnych do cen-taurów, regularnie odwiedzających swoje inkubatory jaj.John Carter,były oficer amerykańskiej armii konfederatów, trafił na Marsa, zostałschwytany przez zielonego wojownika, ale już po krótkim czasie zostałmężem czerwonej marsjańskiej księżniczki**.Odyseja marsjańska StanleyaWeinbauma dodała kolejne wymiary: Marsjanina o imieniu Tweel, którywykonywał długie skoki i lądował na nosie, hipnotycznego drapieżnika,który ukazywał najbardziej upragnione obrazy, oraz próbę opisu niesa-mowitej ekologii pustyni.Były historie o Marsjanach przybywających* Chociaż nie do końca obejmującym czekoladowe batoniki, których nazwa jestnazwiskiem wytwórcy; przybył do Anglii z USA i wynalazł również M&M.Nazwaoznacza Mars i Mars".** Także jajorodnej.Jacka, kiedy w młodości czytał Burroughsa, bardzo wzburzyławizja ich małżeńskiego łoża.246ZAPOMNIJCIE o FAKTACHna Ziemię i udających ludzi.i ludzi próbujących interakcji z mniej lubbardziej mistyczną starożytną cywilizacją Marsjan.Najbardziej znane, może i najlepiej opisane z tych romantycznych,mistycznych portretów prymitywnych, niezgrabnych Ziemian, nieczułychna eteryczne piękno marsjańskich kryształowych miast, były dziełemRaya Bradbury'ego.W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zeszłegostulecia jego opowieści trafiały do wielu czytelników spoza świata SF/fantasy; pojawiały się w popularnych magazynach, takich jak Argosy",a także w pulpowych pismach SF, sprzedawanych w księgarniach na sta-cjach kolejowych.Ułożyły mistyczny, pradawny marsjanski fundamentdla Roberta Heinleina, by mógł zbudować najgłębszą z tych marsjańskichopowieści, Obcego w obcym kraju.Michael Valentine Smith był pod-rzutkiem na Marsie, wychowanym i wyedukowanym przez starożytnychMarsjan w ich kulturze.Przybył na Ziemię, stworzył komunę przyjaciół- Braci Wody" - i zapoczątkował religię, w której grokowanie pełni"codziennych zdarzeń, od seksu przez studiowanie po spływanie, roz-przestrzeniało się na grupy czytelników.Zaistniał też tragiczny, szerokokomentowany związek z mordercami z grupy Mansona, którzy używalitej książki jako swojej mantry, ale nie obniżyło to wyników sprzedaży,a pradawni, mistyczni Marsjanie stali się wizją standardową.Potem dowiedzieliśmy się, że Mars nie ma żadnej wartej uwagiatmosfery, jest zimny, suchy, pokryty zestalonym dwutlenkiem węglai nawet czapy polarne są prawdopodobnie zbudowane z suchego lodu.Nasze maszyny odwiedziły Marsa i szukały życia", a znalazły dziwnąchemię - ponieważ nieuchronnie zadawaliśmy niewłaściwe pytania. Kanały" umarły w publicznych wyobrażeniach, zastąpione krateramii gigantycznymi wulkanami.Teraz, kiedy znowu odwiedziliśmy tę planetę, wydaje się, że starożytny,wilgotny Mars mógł być rzeczywistością, że może pod piaskiem pozostałychociaż bakteryjne formy życia.Wiele jeszcze nie zostało wyjaśnione,ale jest jasne, że nasz obraz Marsa zmienił się po raz kolejny.Każdy z nas ma z Marsem rozmaite skojarzenia.Kiedy splatamy razemte różne interpretacje i wyobrażenia, stajemy się innym, mądrzejszymstworzeniem.A co do wszystkich naszych odmiennych Marsów.cóż, są za-bawkami naszej wyobrazni, kiedy grokujemy pełnię Czerwonej Planety.* * *Jeśli Mars wydawał się tylko dygresją, rozważmy blizniacze ikonyewolucji, archaeopteryksa i dodo.W ludowym wyobrażeniu ewolucjiarchaeopteryx jest przodkiem wszystkich ptaków, a dodo jest ptakiem,247NAUKA ZWIATA DYSKUktóry wyginął około 400 łat temu.Po angielsku mówi się nawet martwyjak dodo".I znowu - nasze myślenie o tych ikonicznych stworzeniachjest mocno obciążone niekwestionowanymi założeniami, mitami i fik-cyjnymi skojarzeniami.Wspomnieliśmy o archaeopteryksie w rozdziale 36 drugiego angiel-skiego wydania Nauki Zwiata Dysku I.Uważamy go za przodka ptaków,ponieważ jest zbliżonym do dinozaurów zwierzęciem z ptasimi piórami.i pierwszym, jakie znaleziono.Jednakże w czasach archaeopteryksaistniały już liczne prawdziwe ptaki, wśród nich nurkujący Ichthyornis.Biedny archaeopteryx za pózno zjawił się na scenie, żeby być wspólnymprzodkiem ptaków.Niedawne, zdumiewające odkrycia dinoptaków" w Chinach - stworzeńprzejściowych pomiędzy dinozaurami i ptakami - całkowicie zmieniłypogląd naukowców na ewolucję.Na pewnym etapie u niektórych dino-zaurów pojawiły się pióra, choć zwierzęta te nie potrafiły latać.Piórapełniły jakąś inną funkcję, prawdopodobnie chroniły przed utratą ciepła.Niektóre dinoptaki miały właściwie po cztery skrzydła - dwa z przodui dwa z tyłu.Minęło sporo czasu, zanim ustalił się standardowy ptasi"układ ciała.A jeśli chodzi o dodo.wszyscy wiemy, jak wyglądał, prawda? Tłusty,nieduży, z wielkim zakrzywionym dziobem.Tak znane wymarłe zwierzęmusi być dobrze udokumentowane w literaturze naukowej.Nie, nie jest.Mamy do dyspozycji około dziesięciu rysunków i połowęwypchanego egzemplarza*.Więcej zachowało się archaeopteryksów niżdodo.Dlaczego? Ptaki dodo wymarły, pamiętacie? A zrobiły to, zanim naukapoważnie się nimi zainteresowała.Dlatego niewielu ludzi je opisywałoczy studiowało.Nie jest nawet pewne, jakie miały ubarwienie - liczneksiążki sugerują, że szare, ale bardziej prawdopodobne jest brązowe.A mimo to doskonale wiemy, jak wyglądał.Skąd? Ponieważ widzieli-śmy go na ilustracji sir Johna Tenniela do Alicji w krainie czarów.Co jeszcze można dodać?* * *Wielką silą dyskowej narracji jest to, że żartuje sobie z tych właśniemiejsc, gdzie edukacja" pozostawiła nas trochę niepewnymi, w którychzmieniamy temat w pubie albo kiedy nasz pięcioletni syn zada nam kło-potliwe pytanie.Przewijającym się przez cały cykl Nauki Zwiata Dysku* Rąjith Dissanayake, What did Dodo look like? (Jak wyglądał dodo?), Biolo-gist" 51 (2004), s.165-168.248ZAPOMNICIE O FAKTACHżartem jest coś, co gramatycy nazywają pojęciami deprywatywnymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]