[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O Boże, moje serce zabiło jak młotem.- To skomplikowane - mruknęłam.- Naprawdę, żadnych zobowiązań - Wpatrywał się we mnie długo i intensywnie, a potemruszył, żeby mnie odprowadzić; ręce w kieszeniach, wzrok wbity w ziemię.To złote spojrzenie miało na mnie wpływ, okazało się, że nie jestem w stanie wykrztusićsłowa, powiedzieć Danielowi nie".- Jesteś wyjątkowa.Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale tak jest - stwierdził.Przez chwilęszliśmy w milczeniu, zanim rozwinął myśl.- Uważam, że jesteś jak egzotyczny rajski ptak,jakbyś nie należała do tego świata.Słuchałam go, patrząc na szczyt Black Rock migoczący w południowym upale, po czymspojrzałam w niesamowicie przystoją twarz Daniela.- Mam to samo wrażenie, jeśli chodzi o was - szepnęłam.- Wy też jesteście totalnie inni.- Powiew świeżego powietrza? - Uśmiechnął się szeroko.Zatrzymał się nagle w cieniusękatej sosny, pochylił głowę, patrząc na mnie spod wpół przymkniętych powiek.- Nie pozwól, żeby Zoran cię onieśmielał.- Nie onieśmiela - skłamałam.- Jest tutaj szefem i lubi nim być.Ale nie musimy spotkać się tutaj.To może być gdzieśindziej.- Nie wiem - powiedziałam przepraszającym tonem.-Muszę pomyśleć.Jasnoszare oczy patrzyły na mnie intensywnie, gęste rzęsy rzucały głęboki cień.- Zadzwonię - obiecał Daniel, po czym odszedł szybkim krokiem.6Niedobre, niedobre serce.Byłam tak zaaferowana ostatnim spotkaniem z Danielem, wnieskończoność odtwarzając w myślach naszą krótką rozmowę i cenne spojrzenia, którymisię wymieniliśmy, że wykasowałam wszystkie zdjęcia z aparatu - może kiedy złapał mnieskurcz i zaczęła mrowić ręka.Musiałam przez pomyłkę wcisnąć skasuj".- Graj! - nakazała Holly tego samego popołudnia.Włożyła mi rakietę tenisową do ręki,popchnęła w stronę kortu i Orlanda, a potem przeszła na drugą stronę, by dołączyć doAarona.Pozwólcie, że od razu powiem, że Orlando i ja nie rozmawialiśmy jeszcze od jegoteatralnego wyjścia z mojego domu i teraz czułam emanującą od niego wrogość.Zaczęliśmy grać i nieuważnie odbiłam piłkę.Wylądowała w siatce.- Piętnaście zero - ogłosiła Holly, czekając przy siatce na serw Aarona.Przez przypadek skasowałam zdjęcia, ale nie wspomnienie o Danielu trenującym konie -szczupłym, otoczonym kurzem wzbijanym przez końskie kopyta i spoconymi ciałamimustangów.Aup! - Odbiłam forhendem prosto w Holly.Odbiła wolejem, znajdując lukęmiędzy mną a moim chłopakiem.- Trzydzieści zero!Daniel powiedział mi, że jestem wyjątkowa i egzotyczna.Odbiłam trzeci serw z kolei,Aaron posłał piłkę w siatkę.Trzydzieści piętnaście.- Dotarłeś do domu bez problemów? - zapytałam szeptem, kiedy schylił się, by podnieśćpiłkę.Kiwnął głową z zakłopotaniem.- Nie mów Holly, że byłem na ranczu, dobra?- Wciąż macie przerwę?- Tak, ale.- Okej, nic nie powiem.Znowu serwował - dwa błędy.Holly wyglądała na zdegustowaną kiepską grą partnera.Daniel obiecał zero zobowiązań, tylko poznanie się lepiej.Jak to miało działać? Ała! Piłkaodbita przez Holly walnęła mnie w brzuch.Czterdzieści piętnaście.- Grałaś jak idiotka - powiedziała mi po zakończeniu gry.Pózniej, w klubie, Jude pojawił się bez Grace.Gdybyście wiedzieli, że byli nierozłączni,wiedzielibyście, jakie to było dziwne.Wyglądał na zagubionego i zmartwionego.- Grace nie przyjdzie? - zapytała Holly, robiąc mu miejsce na kanapie.Jude pokręcił głową i wziął colę, którą podał mu Orlando.- Jak sprawy? - mruknęłam.- Lepiej się dogadujecie?- Gorzej - westchnął.- Właśnie u niej byłem.Nie chce nawet ze mną się spotkać.Holly szybko się wtrąciła, pochylając nad stołem i stawiając czoła tematowi.- Chceszmojej rady? Zrobiło się między wami trochę za gorąco, powinniście od siebie odpocząć.- Jak ty i Aaron? - Jude wzruszył ramionami.- Problem polega na tym, że mnie zależy naGrace.- No i? - najeżyła się.- Aaron wie, że mnie na nim zależy, prawda, Aaron? To nie znaczy,że nie możemy dać sobie trochę przestrzeni.Aaron popatrzył na mnie znacząco.Okej, okej, odpowiedziałam spojrzeniem.- Ale ja się o nią martwię - Jude nie jest gościem, który zazwyczaj dzieli się swoimiuczuciami, jednak teraz zdecydowanie potrzebował się wygadać.- Zmieniła się tak bardzo,że ledwo ją poznaję.- To znaczy? - naciskała Holly.- Jest inna.Nie widziałem jej uśmiechu od tygodnia.- Tak, to nie jest normalne - zgodził się Orlando.- Grace zawsze tak się ze wszystkiegocieszy.- Teraz cały czas jest zestresowana.Aż od tego choruje.Poza tym nie chce jeść.- Jednak nie pogodziliście się po imprezie? - dopytałam się.Myślałam o milionie rzeczy, októrych nie wolno mi wspominać, nie tylko o Aaronie i Cristal, ale o Grace i Ezrze naprzyjęciu i byłam pewna, że problemy między Judeem a jego dziewczyną prowadzą prostodo posiadłości Black Eagle.Jude westchnął i zaczął skubać paznokcie.- Grace spotkała się z tym jakimś Ezrą.Widziałaś go na przyjęciu, prawda?Kiwnęłam, wciąż nic nie mówiąc.- Rozmawiałem z nią przez telefon.Wyparła się, ale Leo widział ich razem nad jeziorem.Aowił tam ryby, dopóki nie przegonił go dziwaczny deszcz.Nie widzieli go.Powiedział,że coś się między nimi działo, na bank.- Kiepsko - przyznałam.- Nie chodzi tylko o to, że mnie okłamuje - ciągnął Jude.- Zaczęła wymyślać różne rzeczy,jakieś totalne dziwactwa.- Na przykład? - zapytałam, czując lekkie mdłości.Rzuciłam zmartwione spojrzenie Holly.- Opowiedziała mi o przyjęciu, przyznała, że to było niezłe szaleństwo.Twierdziła, że naniebie były spadające gwiazdy, jaśniejsze niż kiedykolwiek widzieliście, i niektórzy z tychprzebranych za bogów i aniołów zaczęli latać, naprawdę unosili się w powietrzu.Patrzyłam na Holly, ciekawa, jak to przyjęła, i zobaczyłam, że nagle łapie oddech, choćszybko ukryła zaskoczenie.- Działy się dziwaczne rzeczy - mruknęła.- Wszystkie wypiłyśmy dużo za dużo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]