[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będę musiała znowu to zrobić.Teraz jednak jedliśmy i piliśmy, i rozmawialiśmy o wszystkim prócz tego, kimjesteśmy i dlaczego przyszliśmy tu razem.Jeśli Patty Jo zauważyła podniesionebrwi kobiet przy pobliskich stolikach, dwuznaczne spojrzenia kelnerów, kiedysięgała po rachunek, nigdy nie dała tego po sobie poznać.I ponieważprzyzwyczaiłam się do płóciennych serwetek i kelnerów odsuwających dla mniekrzesło, zaczęło mi się wydawać, że wszystko tak zawsze wyglądało, że tak zawszemiało być.Więc oczywiście nie mogło tak zostać.Oczywiście, w chwili kiedy przestałamza nią tęsknić, ona wróciła.rozdział jedenastyPrzy gimbusie mojego ojca stał stary pick-up.Mógł należeć do kogokolwiek.- Czyje to? - spytała Patty, wjeżdżając na podjazd, a mój ojciec pokręcił głową,tarabaniąc się z kulami z samochodu.Ponieważ nie odpowiadał, Patty zwróciła siędo mnie: - Alice?Pick-up lśnił w świetle reflektorów, turkusowy z białym paskiem.- Nie jestem pewna - mruknęłam i w ślad za moim ojcem wysiadłam zsamochodu.Przeszliśmy przez drzwi kuchenne i tam na nas czekali, siedząc na naszychmeblach i popijając napoje z naszej lodówki.Moja siostra wydała mi się mniejsza,niż ją zapamiętałam.Kiedy objęła mnie na powitanie, poczułam, jak kości jejobojczyka wciskają się w moje gardło, a drabina żeber wystaje spod koszulki bezrękawów.- Ale urosłaś - wyszeptała.Za nią, przy stole jadalnym, siedział Jerry z rękoma zaplecionymi na puszce znapojem.- Pamiętacie Jerry'ego - powiedziała Nona, a on podniósł wzrok i kiwnął głowąw zdawkowym powitaniu.Nona postawiła krok w stronę ojca, potem przystanęła i zgarbiła się, wpychającręce do kieszeni.Czekałam, aż ojciec coś powie, zapyta ją, gdzie była, dlaczego niepisała, i dlaczego po tak długim czasie przyszło jej do głowy, że będzie tu milewitana.Ale on tylko kołysał się na swoich kulach bez słowa.- Musimy się gdzieś zatrzymać - powiedziała Nona, a ojciec wytrzymał jejspojrzenie tylko chwilę, nim mrugnął na zgodę.- Nie zapytasz o jego nogę? - wybuchnęłam, a Nona odwróciła się do mnie.- Upadł - odparła.- Mama mi powiedziała.- Rozmawiałaś z mamą? - Wszystko się działo za szybko.Wszystko było zle.- Was nie było - wyjaśniła moja siostra.- Byliśmy z klientką - rzucił ojciec, a ja chciałam wykopać spod niego kule.To,gdzie myśmy byli, miało akurat najmniejsze znaczenie.- Wiem - rzuciła Nona.- Mama mi powiedziała.Jerry poruszył się na krześle, a ja spojrzałam się obejrzałam na niego, próbującocenić, czy coś mu dolega.Ojciec zawsze mówił, że Jerry skręci sobie kark narodeach, że zostanie kaleką, a Nona wróci do domu bez środków do życia.Ale Jerrypopijał napój, nie podnosząc wzroku.Nie wyglądał, jakby miał cokolwiek złamanealbo był kaleką.- Możemy wnieść rzeczy - powiedziała Nona wreszcie, a Jerry wstał.- Alice może pomóc - rzucił ojciec, nie patrząc na mnie.Sam na sam z mojąsiostrą mógł przejść do rzeczy, mógł powiedzieć to, co należało powiedzieć.Podążyłam za Jerrym do samochodu.Nigdy nas sobie nie przedstawiono, nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy.Czekałam, aż obróci do mnie głowę, żeby powiedzieć, że dużo o mnie słyszał, albożeby mi podsunąć jakieś wyjaśnienie, dlaczego wrócili. Twoja siostra tęskniła zarodziną, a ja nie mogłem już jej zatrzymać.Chciała skończyć liceum.Chciała znowubrać udział w zawodach".Ale on bez słowa wsiadł do furgonetki.Nie mieli wiele, rozpadający się worek marynarski i kilka kartonów.Oparłamsię o gimbus, patrząc, jak Jerry wyrzuca kartony na ziemię, nie proponując mupomocy.Kiedy odwrócił się plecami do mnie, stanęłam na palcach i zajrzałam przezokno.Szoferka była zaśmiecona opakowaniami po hamburgerach i pustymipaczkami papierosów.Na podłodze leżał zwinięty obskurny koc, a na descerozdzielczej zmięta mapa samochodowa pod skarpetkami mojej siostry.Kiedy paka była już pusta, Jerry przeniósł się do kabiny, szeleszcząc śmieciamina podłodze i potrząsając pudełkami po papierosach, aż znalazł jedno, w którym cośzastukało.Jego obcas zaplątał się w koc, zostawiając błotnisty półksiężycowy śladna przyblakłym różu.Kiedysię schylił, żeby uwolnić nogę z pułapki, koc przesunął się w bok, odsłaniającczarny pręt.Przez chwilę myślałam, że to laska, i osłoniłam dłońmi twarz, żebylepiej widzieć przez szybę.Może jednak Jerry odniósł rany, może miał coś roztrzaskane, i po prostuukrywał ból, przeszywający jego ciało z każdym krokiem.Ale kiedy mrużąc oczy,zaglądałam do furgonetki, dostrzegłam, że pręt zgina się jak łokieć w gładkie,rzezbione drewno.To nie była laska, a ja opadłam na pięty, kiedy obraz przedzierałsię przez mój umysł.Przez szybę oczy Jerry'ego spotkały się z moimi.W filmach broń mająmężczyzni dwojakiego rodzaju: bohaterowie i kryminaliści.W ciężarówce Jerrysięgnął na dół, szarpnięciem rozłożył koc z powrotem, a potem wysiadł, zamykającza sobą drzwi na kluczyk.Odwrócił się do mnie twarzą i poczułam, jak w mojejklatce piersiowej niczym lód wzbiera strach.Jerry nie był bohaterem.Czekałam, aż mi powie, że tylko mi się przywidziało, że to nie moja sprawa, żejeśli powiem komuś choć słowo, wydrze mi serce przez gardło.Ale Jerry się schylił,zebrał wszystkie torby i pudła, po czym ruszył do domu.Nona i mój ojciec stali po dwóch stronach pokoju, nie patrząc na siebie, milcząc,a Jerry stawiał bagaże przy schodach.Serce mi wirowało w piersi, myślizamazywały się jak plamy farby.Jerry i Nona nie przyjechali z wizytą.Oni sięwprowadzali.Będą jeść przy naszym stole i brać prysznic w naszej łazience.I naglewszystkie te pytania bez odpowiedzi, wszystkie niewypowiedziane wyjaśnieniazeszły na dalszy plan, kiedy zdałam sobie sprawę, że oni zajmą pokój Nony.- Muszę mieć telefon - powiedziałam, a cała trójka odwróciła się, by na mniespojrzeć.- Co? - spytał ojciec, patrząc na mnie przez przyćmione światło salonu.- Muszę mieć telefon - powtórzyłam.- W swojej sypialni.- Chyba mogę przeciągnąć linię z pokoju Nony - powiedział ojciec.- Ale potrzebowałbym paru rzeczy ze sklepu.- Muszę go mieć dzisiaj - dodałam.Gdyby ojciec poprosił mnie o wyjaśnienie,powiedziałabym, że rozszerzony angielski jest trudny- muszę dzwonić do ludzi z klasy po pomoc przy pracy domowej trzy, czteryrazy każdego wieczoru.Rozmowy były długie.Przewlekłe.Nie mogłam korzystać ztelefonu w salonie - musiałam się skupić.Ale mojemu ojcu chyba moje żądanie sprawiło ulgę.Dobył kluczyków zkieszeni i ruszył w stronę drzwi.- Nie zapomnij kupić aparatu - krzyknęłam.- W dowolnym kolorze, tylko nieróżowym.Jerry wyszedł na zewnątrz zapalić, a Nona patrzyła na mnie, splótłszy nitkiswoich rąk na piersi.- Masz tajemnicę - powiedziała.Uśmiechnęła się, ale jej policzki były zapadnięte, skóra pod oczami szara iworkowata.- Mam całe mnóstwo - odparłam.Wzniosła oczy do nieba.- Nie wyjechałam na aż tak długo.Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.Od wyjazdu mojej siostry świat się zmienił.Kupowano i sprzedawano konie.Aamały się kości.Nonę ominęła susza i ominęła jąpowódz, a teraz stałyśmy, rozdzielone wąwozem czasu.Nie miałam jak jejpowiedzieć, na jak długo wyjechała.Nie miałam jak zacząć.- Dlaczego wróciłaś? - spytałam, a ona lekko zmrużyła oczy.- Bo tak - odparła.- Jakiś problem?- Nie.Tylko myślę sobie, że powinnaś mieć lepszy powód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]